Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus! Drodzy rodzice i uczniowie. W związku z zawieszeniem zajęć szkolnych i zachętą aby w miarę możliwości zajęcia prowadzić zdalnie, na pewien czas katecheza również będzie odbywała się w ten sposób. Wykorzystajmy czas pobytu w domu do umocnienia więzi rodzinnych oraz pogłębienia życia religijnego. Mam nadzieję, że Wasza gorliwość w codziennej modlitwie o ustanie koronawirusa nie ustaję. Podaję 2 katechezy na kolejny tydzień. TEMAT: "BŁOGOSŁAWIONY KS. JAN BALICKI ZBLIŻA MNIE DO SAKRAMENTÓW" Poznajemy kolejnego przyjaciela Boga, kapłana ks. Jana Balickiego. Zanim przeczytasz o tym jakim był niesamowitym przewodnikiem do Boga posłuchaj kilku informacji o nim: rozwiąż zadanie 1: A teraz przeczytaj opowiadanie ze Patrząc na postać bł. Jana Balickiego podziękuj Bogu za sakramenty rozwiąż zadanie 2: zapisz w zeszycie temat katechezy i wklej jedno z dwóch dzisiejszych zadań (lub wpisz je do zeszytu) dziękuję za wykonanie zadania s. Agata TEMAT: "OKAZUJĘ MIŁOŚĆ BOGU, ZACHOWUJĄC JEGO PRZYKAZANIA" Bóg jest naszym Ojcem i pragnie naszego szczęścia. By człowiek mógł je osiągnąć dał nam przykazania. Przeczytaj w podręczniku fragment z księgi Wyjścia, str. 116 Zapisz w zeszycie temat katechezy, narysuj 3 kamienne tablice i z prezentacji wpisz określenia które opisują jak wypełniać I, II i III przykazanie Dekalogu Prezentacja: Jeśli chcesz możesz wykonać zadanie (narysuj komiks) ze str. 117 Wielka prośba do uczniów kl. IV W dniu 25 marca 2020 roku o godz. w łączności z papieżem Franciszkiem i całą wspólnotą Kościoła pomódl się o ustanie epidemii modlitą Anioł Pański oraz modlitwą Ojcze nasz i 3 Zdrowaś Maryjo oraz: „Boże Ojcze, Stwórco świata, wszechmogący i miłosierny, który z miłości do nas posłałeś na świat swojego Syna jako lekarza dusz i ciał, spójrz na swoje dzieci, które w tym trudnym momencie niepewności i lęku w wielu regionach Europy i świata, zwracają się do Ciebie szukając siły, zbawienia i pocieszenia. Uwolnij nas od chorób i strachu, ulecz naszych chorych, pociesz ich rodziny, daj mądrość rządzącym, energię i siłę lekarzom, pielęgniarkom i wolontariuszom, życie wieczne zmarłym. Nie opuszczaj nas w chwili próby, ale uwolnij nas od wszelkiego zła. O to Cię prosimy, który z Synem i Duchem Świętym żyjesz i królujesz na wieki. Amen. Maryjo, Uzdrowicielko chorych i Matko nadziei, módl się za nami!” Drodzy Rodzice i Uczniowie warto skorzystać Rekolekcje z Narnią od 30 marca do 1 kwietnia spotkania odbywać się będą dwa razy dziennie 10:00 i o 13:30 TEMAT : UCZESTNICZĘ W OFIERZE I UCZCIE MIŁOŚCI- WIELKI CZWARTEK Zapisz temat: : UCZESTNICZĘ W OFIERZE I UCZCIE MIŁOŚCI- WIELKI CZWARTEK Możesz obejrzeć: „Triduum Paschalne – Moda na Boga” w Przeczytaj 2 opisy ustanowienia Eucharystii, zrób notatkę z zapamiętaj (str 127-129) Zadanie: wykonaj ilustracje przedstawiającą 2 sakramenty, które Pan Jezus ustanowił w Wielki Czwartek Możesz w Wielki Czwartek podziękować za sakramenty Eucharystię i kapłaństwo, za kapłanów, którzy ci udzielili sakramentów chrztu, Eucharystii, pokuty. Obejrzyj transmisję Mszy Św. z Wielkiego Czwartku ZADANIE DLA ODWAŻNYCH: umyj w Wielki Czwartek swoim bliskim nogi TEMAT: DZIEŃ ŚWIADECTWA NAJWIĘKSZEJ MIŁOŚCI – WIELKI PIĄTEK Zapisz temat, przeczytaj opis śmierci Pana Jezusa z J 19, 25-30 ( w podręczniku) Narysuj w zeszycie krzyż i ułóż modlitwę dziękczynną za miłość Pan Jezusa do Ciebie. Zapisz ją pod krzyżem. Możesz obejrzeć: Na Wielki Piątek przygotuj rodzinną adorację Krzyża. Przygotuj krzyż, wybierz miejsce. Zaproś wszystkich domowników do wspólnej modlitwy przy krzyżu, możesz odczytać wówczas swoją modlitwę, możesz poprowadzić rodzinna drogę krzyżową w Wielki Piątek. Może obejrzyj transmisje Wielkiego Piątku, włączając się w modlitwę. TEMAT: W DOMOWYM KOŚCIELE (RODZINIE) UCZĘ SIĘ MIŁOŚCI DO JEZUSA. Dziś na katechezie chcemy mówić o przekazywaniu ognia. Gdzie się przekazuje ogień? Po co? Co się dzieję gdy do rozpalonego węgielka dołożymy następne? co się dzieję gdy do zapalonej świecy dołożymy knot innej świecy? Wyobraź sobie że te węgielki, te świece to ludzie. Posłuchaj dalszej części opowiadania: zapisz w zeszycie temat katechezy z zapamiętaj na str. 144 zrób notatkę i jako zadanie wykonaj zadanie z zastosuj – podziękuj mamie i tacie, że uczą Cię miłości do Pana Jezusa. W tym roku, w tej wyjątkowej sytuacji, rodzina, która jest domowym Kościołem będzie miejscem przeżywania największych świąt chrześcijańskich – Wielkanocy… dlatego tym bardziej proszę w domowym kościele czyli rodzinie pomóżcie Rodzicom W WIELKIM TYGODNIU TRWAJ WIĘCEJ NA MODLITWIE, POMÓŻ RODZICOM W PRZYGOTOWANIACH DO ŚWIĄT, W TYM PRZYGOTOWANIU RODZINNYCH NABOŻEŃSTW WIELKIEGO CZWARTKU, PIĄTKU, SOBOTY I WIELKIEJ NIEDZIELI POMOCNE W TEGOROCZNYM PRZEZYWANIU ŚWIĄT WIELKANOCNYCH, KIEDY NIE MOŻEMY PÓJŚĆ DO KOŚCIOŁA MOŻE BYĆ: Zamieszczam przewodnik do przeżywania Triduum Paschalnego w domu – MOŻE SIĘ PRZYDAĆ: TEMAT: ZMARTWYCHWSTANIE CHRYSTUSA MOJĄ MOCĄ W ŻYCIU. Proszę zapiszcie w zeszycie temat i przeczytajcie z podręcznika ( str 133-134) co przeżywali uczniowie po ukrzyżowaniu Jezusa, z Ewangelii św. Łukasza (Łk 24,13- 35) – możecie też skorzystać z Pisma Św. Uczniowie rozpoznali w Wędrowcu Jezusa Zmartwychwstałego. To całkowicie zmieniło ich uczucia i nastawienie do życia. Z ludzi przygnębionych, rozczarowanych, zalęknionych- ożywieni i umocnieni Słowem Jezusa i połamanym z Nim chlebem- stali się radosnymi, odważnymi, szczęśliwymi głosicielami Chrystusowego Zmartwychwstania. Nasze życie jest drogą do Emaus. Często kiedy spotykają nas niepowodzenia, przykrości, krzywda czy cierpienie, stajemy się smutni, wylęknieni. Zamykamy się przed światem, ludźmi jak ślimak w skorupce. I często wydaje się nam, że nie mamy już sił , że dalej już nie pójdziemy- jakby to nasze cierpienie zatrzymało nas na Wielkim Piątku, kiedy umarł Jezus. Obecny czas, który przeżywamy w naszej Ojczyźnie i świecie jest takim czasem, Wielkiego Piątku. Ale Jezus nie pozostał w grobie- Jego grób jest pusty! On każdego dnia chce przyłączyć się do mnie, gdy jestem smutny, zalękniony, daje mi moc, bym zmartwychwstał z mojego smutku i cierpienia, bym głosił z radością, że Jezus żyje! On wyzwolił mnie z grzechu, otworzył mi drzwi do nieba. Zapraszam Was teraz do spotkania ze zmartwychwstałym Panem nie możemy tej Dobrej Nowiny zatrzymać dla siebie, chcemy ja ogłosić wszystkim ludziom, aby i oni mieli udział w Zmartwychwstaniu Jezusa Pod tematem proszę napisz telegram/ sms/ maila( do wyboru) do kogoś z Twoich bliskich, kolegów z wiadomością , że Jezus Zmartwychwstał ( proszę o przesłanie w dowolnej formie) Wykonaj zadanie Rozszyfruj hasło korzystając z podanego „słownika”. ∆ (a) ♠(b) ♫ (c) €(ć) ♦ (d) ♪ (e) (f) ۼ (g) ۞ (h) ☺(i) ۩ (j) җ(j) Ω (k) ☼ (l) ♥ (m) ☻ (n) ╬ (ł) ▲(o) ►(r) ◊(s) ▬ (t) ≥ (x) ∑ (u) ∞ (y) ♣ (z) ♫ ♣ ∞☻☺€ ♥☺╬▲◊☺♪►♦♣☺♪ TEMAT: JEZUS UCZY MNIE ZAUFANIA. Kochani jeszcze trwając w radości Zmartwychwstania Pana Jezusa, dzisiejsza katecheza chcemy dotknąć kolejnej wielkiej tajemnicy Bożej Miłości, Miłosierdzia Bożego. Najbliższa niedziela jest bowiem niedzielą Bożego Miłosierdzia. Proszę zapisz do zeszytu temat i przeczytaj w podręczniku jak doszło do powstania obrazu Jezusa Miłosiernego ( str 165 ) Obejrzyj film: ”Obraz Jezusa Miłosiernego” w Co znaczy zaufać Panu Jezusowi? Zapisz w zeszycie odpowiedź, możesz poszukać odpowiedzi w podręczniku na str. 165-167, rysunek zrób zeszycie… Pomódl się koronka do Bożego Miłosierdzia, którą też Pan Jezus objawił Św. Siostrze Faustynie Tu jest wersja śpiewana: „Koronka do Miłosierdzia Bożego – śpiewana” Na koniec katechezy naucz się piosenki, która mówi o zaufaniu Panu Jezusowi, może być Twoją modlitwą w tych trudnych czasach… „Zaufaj Panu już dziś Magda Anioł” TEMAT: OKAZUJĘ MIŁOŚĆ BOGU PRZEZ PRAKTYKOWANIE MIŁOŚCI DO CZŁOWIEKA. Zapisz temat w zeszycie i posłuchaj opowiadania o dwóch drzewach To krótkie przykazanie jest bardziej rozbudowane na drugiej kamiennej tablicy, którą Mojżesz zniósł z góry Synaj. Jest na niej wyryte siedem przykazań. Proszę otwórz podręcznik na str. 119 i zapisz je na 7 drzewach Zachowując Boże przykazania, wybieramy życie. Z nami jest jak z tymi drzewami… jeżeli roślina nie korzysta z tego co potrzebne do życia i rozwoju – umiera. Jeżeli nie żyjemy według Bożych przykazań – usycha nasza dusza i kurczy się serce. Z czasem brakuje w nim miejsca na miłość Boga i bliźniego. Wypełniając przykazania wobec bliźniego, okazują miłość samemu Bogu. Bóg obdarza nas życiem i chce byśmy mieli je w pełni. Aby być jak zielone drzewo, trzeba uwierzyć w Bożą miłość i odwzajemnić ją przez miłość bliźniego, w którym rozpoznaje Boży obraz i podobieństwo. Na podsumowanie: Zadanie: na podstawie treści dzisiejszej katechezy wymyśl i zapisz w zeszycie hasło/ reklamę zachęcającą do zachowywania Bożych przykazań Na koniec pomódl się piosenką TEMAT: BÓG OKAZUJE MI SWOJA MIŁOŚĆ W SAKRAMENCIE POKUTY Otwórz podręcznik na str. 125, zapisz temat w zeszycie i przeczytaj przypowieść o synu marnotrawnym (Łk 15, 11-24). Posłuchaj pytań : Bóg jest miłosiernym Ojcem, kocha mnie nawet wtedy, gdy oddalam się od Niego, popełniając grzech. Zawsze czeka na mnie, by przez sakrament pokuty przywrócić mi swą łaskę i przebaczyć grzechy. Wykonaj plakat do dzisiejszej przypowieści – metodą collage ( wycinanie lub wydzieranie z gazet zdjęć, rysunków, napisów, tytułów i przyklejanie ich na papierze, możesz dorysowywać linie, symbole, ale nie dopisuj słów) Wybierz sobie jeden z trzech tematów: Odejście z domu i roztrwonienie majątku przez młodszego syna (Łk 15,11-14) Uwagi pomocnicze: na czym polega moje odejście od Boga, jak obchodzisz się ze swoimi talentami, zdolnościami… grzechy główne Życie młodszego syna w nędzy i postanowienie powrótu do Ojca (Łk 15, 14- 20) Uwagi pomocnicze: co pomaga mi dostrzec mój grzech… co skłania mnie do sakramentu pokuty… jak się do niego przygotowuje… Powrót syna i postawa ojca względem niego (Łk 15,20 -24) Pytania pomocnicze: jak często korzystam z sakramentu pokuty… co odzyskuje przystępując do spowiedzi… Zrób plakat… poproś Rodziców o ocenienie… prześlijcie mi ocene lub plakat Przeczytaj i pomódl się tekstem zapamiętaj ze str. 126 Zaplanuj swoja spowiedź…. Kiedy już będzie można… Na koniec proponuje Ci modlitwę codziennego rachunku sumienia: Co dobrego wydarzyło się dziś w twoim życiu? Co ci dzis nie wyszło? Za co chcesz Panu Bogu podziękować? O co chcesz Boga dziś poprosić? W czym się chcesz poprawić? Módl się tą modlitwą z Bogiem kochającym Ojcem. Dziękuj, proś, przepraszaj. TEMAT: MARYJA NASZĄ MATKĄ I KRÓLOWĄ. Tej katechezy nie znajdziesz w podręczniku… Zapraszam na spotkanie Z Matką Bożą Jasnogórską, Królową Polski. proszę jako zadanie domowe zrób domowa kapliczkę , ołtarzyk Matki Bożej – możesz wykorzystać obrazek, namalować i nakleić na tekturę, ulepić figurkę Maryi z plasteliny, wykorzystać gotową figurkę, ozdób ją kwiatami, przygotuj świeczkę przy tej kapliczce, ołtarzyku razem z rodziną gromadźcie się każdego dnia na majówce – śpiewając, recytując litanie do Matki Bożej Loretańskiej, pieśni maryjne jeżeli możecie prześlijcie mi zdjęcie tej domowej kapliczki ( lub ocenę ) tu masz wersję śpiewaną litanii: TEMAT: MIŁOŚĆ ZA MIŁOŚĆ- UCZYNKI CO DO DUSZY. Zaczniemy od : Proszę przeczytaj tekst ze strony 136 w podręczniku… Jak możemy pomóc ludzkiej duszy? Odpowiedzi poszukaj w Słowie Boga, podręcznik str. 137 Zapisz w zeszycie temat, zrób pod tematem notatkę w formie słoneczka (wykorzystaj do tworzenia podręcznik , str. 136- 138). Czyniąc miłosierdzie naśladujemy miłosierdzie Boga. Zapisz w zeszycie uczynki miłosierne co do duszy, wykonaj zadanie z podręcznika (w niebieskim kółku) – możesz do niego wykonać ilustrację… powodzenia… TEMAT: MIŁOŚĆ ZA MIŁOŚĆ – UCZYNKI CO DO CIAŁA. Znasz już uczynki miłosierne co do duszy. Dziś zajmiemy się uczynkami miłosiernymi co do ciała. Po tych uczynkach inni mogą rozpoznać w nas uczniów Jezusa. Proszę otwórz podręcznik na stronie 139 i przeczytaj opowiadanie o tym jak okazać miłość Panu Jezus. Jezus zaprasza nas do pełnienia uczynków miłosiernych w Ewangelii św. Mateusza ( Mt 25, 31-40) Podręcznik str. 140 Jezus ludzi, którzy podejmują czyny miłości wobec bliźnich nazywa BŁOGOSŁAWIONYMI CZYLI SZCZĘŚLIWYMI… zatem jeżeli chcemy być szczęśliwi – czyńmy dobrze bliźnim. proszę zapiszcie w zeszycie temat: Pod tematem zapiszcie uczynki miłosierne co do ciała i wykonajcie do wybranego uczynku ilustrację. zapraszam do modlitwy o to byśmy byli miłosierni : podejmuj w tym tygodniu i nie tylko jak najwięcej uczynków miłosiernych Możesz tez obejrzeć film „Podaj dalej”, który pokazuje jak można przekazywać dobro….. TEMAT: ŚWIĘTY JAN PAWEŁ II UCZY MNIE MIŁOŚCI OJCZYZNY Za nami uroczystość Matki Bożej Królowej Polski i Święto Konstytucji 3- maja… więc na dzisiejszej katechezie pochylimy się nad tematem miłości Ojczyzny, której chcemy uczyć się od św. Jana Pawła II. Zaśpiewajmy na początek katechezy Jego ulubioną piosenkę: „Polskie kwiaty” Proszę otwórz podręcznik na str. 145 – 146 i przeczytaj jak św. Jan Paweł II okazywał miłość Ojczyźnie. Teraz proszę zapisz w zeszycie temat: Pod tematem narysuj ilustracje do tematu : Kto ( lub co) miał wpływ na kształtowanie postawy patriotycznej Karola Wojtyły. Wybierz jedna z trzech historii, które możesz znaleźć: Z tego tygodnia - to zadanie proszę by Rodzice ocenili lub odesłali do oceny i tylko to…. (nie trzeba wysyłać notatek ) Dziękuję za wszystkie zadania, oceny… czekam na tych którzy maja zaległości z zadań lub tabelki… TEMAT: PAN BÓG OPIEKUJE SIĘ ŚWIATEM I LUDŹMI. Dziś chcemy przyjrzeć się w jaki sposób Pan Bóg opiekuje się światem. Za chwilę usłyszysz fragment Ewangelii, który pomoże nam odkryć, w jaki sposób Pan Bóg opiekował się swoim Synem i jak, mimo różnych trudności i zagrożeń, realizował swoje plany. Posłuchaj fragmentu Ewangelii: Opiekę Boga nad światem i ludźmi nazywamy Opatrznością Bożą. Proszę zapisz w zeszycie temat katechezy, pod nim narysuj oko Bożej Opatrzności i z zapamiętaj ze str. 152 napisz czym jest Boża Opatrzność i dlaczego św. Dominik Savio nie bał się chodzić do szkoły. Na koniec katechezy zaśpiewaj pieśń, która wyraża naszą wiarę w opiekę Pana Boga. TEMAT: Święty Jan Paweł II – Wielki Polak. Tego tematu nie znajdziesz w podręczniku. Zaczniemy od urodzinowej piosenki: „Nie zastąpi Ciebie nikt” Teraz zapraszam Cię na spotkanie z naszym Rodakiem, Św. Janem Pawłem II – papieżem Polakiem: zadanie dla chętnych: wykonaj prezent urodzinowy -20 maja- dla papieża Polaka (nie chcę podpowiadać… tort, laurka, kwiaty, obraz….) można odesłać zdjęcie do oceny Kochani Rodzice i Uczniowie, dziękuję za piękną pracę, zadania, oceny…..w tym tygodniu nic nie odsyłacie, chyba że zadanie dla chętnych Natomiast czekam na zaległości…. Oceny z tabelki, zaległe zadania Pozdrawiam TEMAT: PAN BÓG DAJE NAM SWOJEGO SYNA Po zapisaniu w zeszycie dzisiejszego tematu, proszę przeczytaj opowiadanie o radości Mateusza z podręcznika, str. 153 Z jaką informacją przybiegł Mateusz do księdza? Jak zachowywał się Mateusz? Dlaczego Mateusz tak bardzo cieszył się z narodzin siostry? Każde dziecko przynosi wiele radości na świat. Możemy powiedzieć, że dziecko jest darem dla ludzi. Dziś na katechezie chcemy odkryć, że Pan Jezus jest takim darem dla świata. Przeczytaj z podręcznika rozmowę Pana Jezusa z Nikodemem, w której Jezus odkrył przed Nikodemem, że jest darem dla świata, str. 154 Dokończ zdanie: W czasie rozmowy z Panem Jezusem Nikodem dowiedział się, że…………………………………………………………………………………………………………………………………………….. …………………………………………………………………………………………………………………………………………………. (pomocna może być str. 154) Na koniec wykonaj zadanie na koniec katechezy zaśpiewaj piosenkę: „Bóg tak umiłował świat” TEMAT: PAN BÓG OPIEKUJE SIĘ KOŚCIOŁEM. Przeczytaj z podręcznika opowiadanie, w jaki sposób Pan Bóg opiekował się Janem Pawłem II (str. 156). Zapewne zauważyłeś, że papież Jan Paweł II wiedział, że został ochroniony przez Bożą Opatrzność i Maryję. Dlatego dziękował za ocalenie życia. Opieka Pana Boga nad Papieżem to jedno z wydarzeń, które mówi nam o tym, że Pan Bóg stale troszczy się o cały Kościół. Przeczytaj wydarzenie z początków istnienia Kościoła, które również pokazuje nam, jak Bóg troszczył się o pierwszego papieża (str. 157 ) W naszych czasach chrześcijanie są również prześladowani, tak jak św. Piotr, za to, że wierzą w Chrystusa i głoszą Ewangelię. Jak możemy pomóc ludziom, którzy cierpią z powodu prześladowania? Zapisz temat katechezy, jako notatkę wykonaj krzyżówkę na zakończenie obejrzyj film o prześladowaniu chrześcijan i pomódl się za prześladowanych Kochani Rodzice i Uczniowie, dziękuje za Waszą piękną pracę, wszystkie oceny i zadania w tym tygodniu nie odsyłacie zadań… czekam tylko na zaległe oceny z tabelki i zaległe zadania pozdrawiam TEMAT: JESTEM WDZIĘCZNY PANU BOGU. Poprzednią katechezę rozpoczęliśmy od przypomnienia św. Jana Pawła II i zamachu na jego życie. Pamiętasz co uczynił Papież rok i dwa po zamachu. Dokąd się udał? Dlaczego? My też mamy za co dziękować Panu Bogu….Dziś chcemy wyrazić naszą wdzięczność Bogu. Przypomnij sobie jakie znasz sposoby dziękowania ludziom: jak dziękujesz Rodzicom,. Kolegom, nauczycielom…. Na początek przeczytaj fragment Ewangelii pokazujący jak Jezus doświadczał jednocześnie wdzięczności i niewdzięczności. Możesz skorzystać z podręcznika ( lub Pisma Św. ( Łk 17, 11-19) Kto wyszedł naprzeciw Jezusa? O co prosili Pana Jezusa? W jaki sposób prosili? Co Pan Jezus kazał im zrobić? Co się stało z trędowatymi, gdy szli do kapłanów? Jak jeden z uzdrowionych – Samarytanin – podziękował Jezusowi? Co zasmuciło Pana Jezusa? Pomyśl kiedy najlepiej okazujemy wdzięczność Panu Bogu za wszystko co dla nas uczynił? Po rozwiązaniu tego zadania znajdziesz odpowiedź: Zapisz temat katechezy, wpisz rozwiązanie Przeczytaj opowiadanie o wdzięczności swoich rówieśników ( i zastanów się, czy również możesz piękniej dziękować? Pod tematem dokończ zdania: Boże, dziękuję Ci za………………………………………………………………………………. Boże, dziękuję Ci za………………………………………………………………………………. Boże, dziękuję Ci za………………………………………………………………………………. Boże, dziękuję Ci za………………………………………………………………………………. Boże, dziękuję Ci za………………………………………………………………………………. To zadanie niech będzie Twoją modlitwą na koniec katechezy TEMAT: PAN JEZUS JEST MOIM DOBRYM PASTERZEM. Na początek katechezy trochę na wesoło: zapraszam teraz na spotkanie z Jezusem Dobrym Pasterzem. Proszę zapisz w zeszycie temat katechezy, otwórz podręcznik na str. 163 i przeczytaj opis Jezusa Dobrego Pasterza ( J10, Pod tematem zrób notatkę z komentarza do Ewangelii, str. 163 Zadanie: narysuj Jezusa Dobrego Pasterza, nie zapomnij dorysować Jego owieczek, czyli też siebie To zadanie poproś, by Rodzice Ci ocenili… lub prześlijcie go do mnie… Na koniec katechezy zaśpiewaj „Pan jest pasterzem moim” TEMAT: JEZUS UCZY MNIE POSŁUSZEŃSTWA. Na początek katechezy posłuchaj opowiadania: jak określimy postawę Ali względem Boga i rodziców? Jak skończyła się przygoda Ali? Jak myślisz, co Ala zrozumiała? Jak dziewczynka powinna się zachować względem rodziców przed i po przygodzie? Czy Ala okazała posłuszeństwo Bogu i rodzicom? Zapraszam teraz na spotkanie z Jezusem, od którego będziemy chcieli uczyć postawy posłuszeństwa wobec Boga i ludzi. Otwórz proszę podręcznik na str. 169 Pod tematem zapisz na czym polegało posłuszeństwo Jezusa - wykorzystaj podręcznik pomocny może też być tekst zapamiętaj str. 170 Pod notatka wykonaj ćw. – dobierz właściwy tekst biblijny do ilustracji , pokoloruj rysunki na koniec katechezy pomódl się o to, byś Ty też był posłuszny Bogu i ludziom na wzór Jezusa. TEMAT : JESTEM DZIECKIEM BOŻYM. Druga katecheza w tym tygodniu to trochę zabawy z okazji Dnia Dziecka…. Z tego tygodnia nie odsyłacie żadnych zadań… pozdrawiam TEMAT: JEZUS JEST MOIM POKARMEM NA ŻYCIE WIECZNE. Obejrzyj filmik jak przygotować się do wycieczki górskiej. Tak jak wybierając się w góry trzeba się do tej wyprawy przygotować, podobnie jest z naszym życiem. Można je porównać do pielgrzymki. Pielgrzymujemy do nieba… Aby nie ustać w tym pielgrzymowaniu, potrzebny jest nam dobry pokarm, który nas wzmocni i pomoże dobrze przejść przez życie. Potrzebny jest nam dobry Przewodnik-Jezus, który nas poprowadzi przez ziemskie życie. Zapisz w zeszycie temat katechezy, pod tematem wypisz z podręcznika co pomaga duszy, by wzrastała i nie ustała w drodze do nieba. Pod notatką narysuj co jest najlepszym pokarmem w drodze do nieba. Na koniec katechezy pomódl się słowami piosenki: „w kruszynie chleba Panie jesteś” TEMAT: UROCZYSTOŚĆ BOŻEGO CIAŁA tej katechezy nie ma w podręczniku… jest przygotowaniem do Uroczystości Bożego Ciała zadanie domowe : przygotuj dekoracje na Boże Ciało, którymi ozdobisz okna Waszego domu, będące świadectwem Waszej wiary. TEMAT: SERCE PANA JEZUSA Witajcie Kochani, kolejna katecheza której nie ma w podręczniku… taka związana z tym, co przeżywamy w Kościele czyli…. Uroczystość Bożego Ciała Tu adres pod którym znajdziesz tą katechezę… serce-jezusa Oczywiście nic nie odsyłacie….pozdrawiam TEMAT: MODLITWA I SAKRAMENTY ŚWIĘTE W DRODZE DO BOGA OJCA Otwórz podręcznik na str. 180, przeczytaj temat i wprowadzenie ze strony 180… Jezus zaprasza nas, zachęca do modlitwy. On sam często odchodził w miejsca osobne i modlił się. Zapewne modlitwa była dla Niego umocnieniem więzi z Ojcem. Do czego zachęca nas Pan Jezus? Dlaczego modlitwa jest ważna? Jakiej modlitwy nauczył nas Jezus? Zapisz proszę temat w zeszycie i uzupełnij zdanie: MODLITWA JEST TO …………………………………… Z ……………………………….. . PRZEZ CODZIENNĄ MODLITWĘ ZBLIŻAM SIĘ DO ……………………………………….. I ŁATWIEJ MI KROCZYĆ DROGĄ DO ……………………………… . Obok modlitwy pomocą do osiągnięcia życia wiecznego – nieba są sakramenty święte, które z ustanowienia Chrystusa stają się w widzialny sposób źródłem łaski Bożej, potrzebnej do zbawienia. Dopisz w zeszycie : SAKRAMENTY ŚWIĘTE SĄ………………………………….. ZNAKIEM………………………………………………ŁASKI BOŻEJ POTRZEBNEJ DO ……………………………………………….. . Poszukaj w podręczniku, str. 181 co na temat modlitwy powiedzieli święci: św. Jan Paweł II i bł. Edmund Bojanowski, wybierz z tych wypowiedzi jedno zdanie dla siebie i zapisz w zeszycie Na koniec katechezy odpowiedz w sercu na pytania z podręcznika, str. 182- zastosuj TEMAT: Z JEZUSEM MOJE ŻYCIE JEST PIĘKNIEJSZE. To już ostatnia katecheza w tym roku szkolnym… dlatego zapraszam Cię do refleksji… jaki było ten rok… do podziękowań ale też i przeproszenia Jezus chce być obecny w naszym życiu. otwórz podręcznik na str. 183 i przeczytaj o pragnieniu Jezusa (183-184) Zapisz temat katechezy Pod tematem dokończ zdanie: PANIE JEZU, ZAPRASZAM CIĘ ……………………………………………………………………………………………………………..…………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………….. Pod spodem wykonaj rysunek nt: WYRUSZAM Z JEZUSEM NA WAKACYJNE ŚCIEŻKI Pomocą w wykonaniu tego zadania mogą być dobre rady na wakacje: Nie przeżywaj niedzieli bez Mszy Św. Nie spędzaj dnia bez modlitwy Włóż do plecaka modlitewnik i różaniec Podziwiaj Boga w przyrodzie Nie zakłócaj spokoju innym Szanuj dobro wspólne Wyślij do bliskich kartkę z pozdrowieniami Bądź usłużny wobec innych Noś krzyżyk lub medalik Nie zapomnij o Panu Bogu Kochani Uczniowie i Rodzice dziękuję za Waszą ciężką pracę, życzę Wam pięknych wakacji…pamiętajcie o Panu Bogu … tu moje życzenia i podziękowania dla Was:
Czym jest spokój? Dla każdego czymś innym, jednak prawie każdy dąży, żeby Go osiągnąć. Ile ludzi tyle sposobów. My zapytałyśmy kilku cenionych przez nas podcasterów czym dla nich jest spokój i co pomaga im go odnaleźć. Odpowiedzi były bardzo różnorodne i jest w czym wybierać. W tym odcinku usłyszysz: 1. Odpowiedzi Noxom odpowiedział(a) o 21:09 blocked odpowiedział(a) o 21:12 Wyciszenie sie,nie myslenie o niczym blocked odpowiedział(a) o 21:20 Muzyka relaksacyjna, albo filmiki z you tube, które mają właśnie za zadanie pomóc zasnąć. Ja lubię spać z lampką nocną 😴 Anaforra odpowiedział(a) o 21:44 Ulubiona muzyka. Poza tym przewietrzony pokój czysta pościel, gorąca kąpiel. Nie umiem również spać bez umycia zębów czy bez założenia piżamy. Tak się nie da! :D Spanie bez ubrań i bielizny Uważasz, że znasz lepszą odpowiedź? lubNajdoskonalsze spotkanie z Jezusem Zbawicielem dokonuje się podczas Eucharystii. Napisz, co nam pomaga dobrze przeżyć Mszę Świętą.
PRZEDMOWACiężka, nieuleczalna choroba i bliskość śmierci, grożąca nam lub szczególnie bliskiej, ukochanej osobie, stają się źródłem wielkich cierpień i przewartościowań w stosunku do siebie, bliskich, otoczenia, Boga. Śmiertelna choroba zakłóca czynności całego organizmu, przynosi dokuczliwe, niekiedy bezmierne dolegliwości i wyzwala wiele negatywnych emocji: gniew, smutek, złość, rezygnację, wreszcie zwykły ludzki strach przed konaniem w cierpieniach i samotności, utratą godności, zdaniem się na łaskę i niełaskę innych się stać ciężarem dla bliskich, a zarazem odrzucenia przez personel medyczny, który uzna nasz przypadek za nasze życie nadal ma sens, czy odczucie zwolnienia z życia przeżywane przez Joannę Drażbę naszą 23-letnią, chorą poetkę, umierającą z powodu choroby nowotworowej musi nieodłącznie towarzyszyć ludziom umierającym? Czy to życie pogrążone w cierpieniu, odarte z nadziei ma sens, czy warto żyć? Co mnie jeszcze złego może spotkać, zanim umrę, pytała nasza bliska śmierci nauczycielka, przewodniczka po cierpieniach dziecka, 13-letnia chora Natalia, mówiąc po przeczytaniu wierszy i pamiętników Joanny Drażby – „Joasia więcej cierpiała ode mnie...”.Umieraniu towarzyszą cierpienia duchowe, egzystencjalne; świadomość nieustannie atakują dręczące pytania: od najprostszych – Dlaczego właśnie ja? – po skomplikowane zagadki ontologiczne dotyczące istoty bytu – Czy umrze tylko moje ciało? Czy spotkam tam moich bliskich?Okres umierania to wielkie dramatyczne przeżycie budzące potrzebę zwierzeń, wołanie o obecność bliskiej, ukochanej osoby, przyjaźń, bliskich i opieka nad nieuleczalnie chorymi przygotowują także nas do naszego umierania i śmierci. W pamięci mam słowa Marka, pacjenta Hospicjum Palium, skierowane do studentów V roku Wydziału Lekarskiego Akademii Medycznej im. Karola Marcinkowskiego w Poznaniu: Ja już się nie wyleczę z tej śmiertelnej choroby, jednak pobyt tutaj w Hospicjum Dziennym pozwoli mi odzyskać równowagę i wrócić do pewnej normalności, i pomóc w odzyskaniu przekonania, że nadal mogę cieszyć się życiem, że jestem ważny dla innych. Swoje cierpienie przedstawiłem na obrazie, który ciągle tak jak moje życie jest niedokończony; w czerni smutku – zawieszony jest snop światła – nadzieja, a te czerwone, raniące mnie ostrza wyobrażają wpływ choroby na wszystkie obszary mojej osoby – ciało, psychikę, duszę; na końcu każdej czerwonej strzały zawieszona jest moja łza. Pamiętajcie Państwo, aby się spieszyć i nie zmarnować żadnego ofiarowanego nam dnia, każdy z nich jest ludzie, którzy wkrótce umrą, chcą rozmawiać o swoich potrzebach, czy też pogrążeni w smutku i rozpaczy, powinni być odseparowani od bliskich i otoczenia? Czy należy narażać innych na udrękę przeżywania cierpień, które są udziałem umierających? Czy też wręcz przeciwnie, należy przełamać tę ciszę – zmowę milczenia? Szukamy ciągle wzorców, wskazówek – jak rozmawiać, pomagać, okazywać cierpliwość, zrozumienie, wsparcie i miłość tym, którzy są „beznadziejnie chorzy” – skazani jeszcze za życia na izolację, wezwanie do przełamania milczenia wokół osób umierających, pogrążonych w cierpieniu, nieśmiało upominających się o swoje prawa, znaczenie i godność w obliczu nieuleczalnej choroby i śmierci, podjęła przed ponad 30 laty Elisabeth Kübler-Ross – lekarz psychiatra pracująca w jednym z wielkich szpitali amerykańskich w Chicago. Prowadzone przez ponad dwa lata, nagrywane na taśmy rozmowy z umierającymi dzięki wielu walorom osobowościowym Autorki – jej wrażliwości, empatii, intuicji oraz naturalnym potrzebom chorych do dzielenia się swoimi przeżyciami, historiami cierpień – sprawiły, że przy współpracy innych inspirujących i współpracujących osób powstała ta jedyna w swoim rodzaju pełna życia książka – przepełniona niezbywalnymi prawdami o ludzkim cierpieniu, umieraniu, nadziei i miłości do Boga i o śmierci i umieraniu wydane po raz pierwszy w USA w 1969 r. zapoczątkowały wielki przełom w dotychczasowych sposobach kontaktowania się ze zbliżającymi się do kresu życia chorymi i wyznaczyły podstawy współczesnej psychotanatologii i psychoonkologii; można również sądzić, że wywarły znaczny wpływ na obserwowany w latach siedemdziesiątych w Stanach Zjednoczonych rozwój opieki hospicyjnej. Warto tu wspomnieć, że rozpoczęte w 1965 roku przez Elisabeth Kübler-Ross spotkania z umierającymi o dwa lata wyprzedziły wielkie wydarzenie, jakim było otwarcie przez Cicely Saunders pierwszego nowoczesnego ośrodka holistycznej, wszechstronnej opieki nad ludźmi umierającymi – Hospicjum św. Krzysztofa w Sydenham – w południowej dzielnicy przez Autorkę – często w towarzystwie kapelana – seminaria, podczas których chorzy przekazywali swoje historie cierpienia studentom, pielęgniarkom, pracownikom socjalnym, zapoczątkowały również ważny etap w edukacji personelu medycznego i administracyjnego. Rolę ekspertów nauczających w tej szczególnie ważnej dziedzinie, jaką jest psychotanatologia, przejęli bliscy śmierci chorzy. Stali się oni niezrównanymi nauczycielami dla wszystkich tych, którzy winni opiekować się umierającymi osobami, ale również dla E. Kübler-Ross – doświadczonego, dobrze przygotowanego do pracy z chorymi lekarza-psychiatry, a przy tym osoby obdarzonej wielką wrażliwością, serdecznością i umiejętnością słuchania, życzliwą dla chorych i ich Jej empatii i stale wzrastającej wiedzy o życiu będącym częścią umierania, talentowi narratorskiemu i pisarskiemu, ta pierwsza książka oparta na autentycznych relacjach umierających chorych zapoczątkowała nowy, odkrywczy etap otwartego komunikowania się z „beznadziejnie chorymi”, pomagając zrozumieć skalę cierpień i potrzeb nie ograniczających się do pielęgnacji i wyłącznie medycznego działania lekarskiego. Uświadomiony został szerokiemu gronu pracowników służby zdrowia i czytelników cały obszar doznań, problemów i potrzeb chorych i ich rodzin dotyczących psychiki, społecznego bytu i stało się poznanie przeżywanych przez zagrożonych śmiercią ludzi emocji – lęków, obaw przekraczających to wszystko, co było w programach nauczania studentów; E. Kübler-Ross przedstawiła w swojej książce cierpienia i potrzeby osób umierających oraz koncepcje etapów osobowościowego dojrzewania do śmierci. Ten klasyczny podział zachowań – postaw ludzi, którzy stają twarzą w twarz z nieuleczalną chorobą, własną lub osoby najbliższej, stał się powszechnie uznawanym wzorcem pomocnym w zrozumieniu postaw umierających. Hiobowa wieść – uświadomienie sobie zagrożenia bliską śmiercią – wywołuje po wstępnym krótkotrwałym okresie oszołomienia, odrętwienia, pustki, łańcuch krócej łub dłużej trwających reakcji, takich jak odrzucenie, zaprzeczenie gorzkiej prawdy, wreszcie złość i bunt, które kolejno przechodzą w okres targowania się z ludźmi i Bogiem o zmianę decyzji – przepełniony najczęściej fałszywymi nadziejami na wyleczenie lub choćby poprawę, wreszcie okres wielkiego smutku i przygnębienia. Te adaptacyjne okresy obrazujące zmaganie się z nieszczęściem, ciężką, śmiertelną chorobą mogą przeplatać się ze sobą, wzajemnie nakładać i powracać, by osiągnąć (choć nie zawsze) etap akceptacji, pogodzenia się z bolesną rzeczywistością – dojrzewania – przygotowania do śmierci – porządkowania swoich spraw doczesnych, a może jedynie – zamknięcia, dokonania bilansu życia, powrotu do wiary w ludzi i E. Kübler-Ross – po raz pierwszy przetłumaczona na język polski i wydana w Polsce w 1979 roku – była przez wiele lat jedyną publikacją z zakresu psychotanatologii, a zarazem podręcznikiem – źródłem ogromnej wiedzy dla tych wszystkich, którzy pragnęli zrozumieć ludzkie i własne cierpienie związane z umieraniem i w 1981 roku w Krakowie, dynamicznie rozwijający się w ostatnich latach ruch opieki paliatywnej/hospicyjnej (w roku 1997 zarejestrowano 200 ośrodków opieki paliatywnej i hospicyjnej) obejmuje w Polsce opieką coraz więcej cierpiących chorych, a dzięki szeroko rozwijanej działalności edukacyjnej przed- i podyplomowej oraz społecznej, zmiany zachodzą również w mentalności wielu ludzi przekonujących się o potrzebie wsłuchiwania się w prośby osób umierających i ofiarowania wsparcia i kolejną książkę E. Kübler-Ross pt. Życiodajna śmierć pragnę polecić gorąco tym wszystkim, którzy chcą wzbogacić swoją wiedzę o życiu psychicznym i duchowym umierających i ich rodzin oraz poprawić komunikowanie się z nimi. Lektura książki uświadamia, jak ważną rolę może odegrać każdy z nas towarzyszący umierającemu:Ci którzy mają dość siły i miłości, by trwać przy umierającym w milczeniu, które przekracza słowa, wiedzą, że nie jest to moment ani straszny, ani bolesny, ale spokojne ustanie czynności dr Jacek mego ojcai Seppli Bucher– poświęcamPODZIĘKOWANIATak wiele osób pośrednio czy bezpośrednio przyczyniło się do powstania tej książki, że trudno byłoby mi wyrazić wdzięczność każdej oddzielnie. Dr Sydney Margolin podsunął mi myśl przeprowadzania rozmów z nieuleczalnie chorymi w obecności studentów, uważając to za doniosłą metodę nauczania i uczenia Psychiatrii przy University of Chicago Billings Hospital umożliwił przeprowadzenie tego rodzaju Herman Cook i Carl Nighswonger nie tylko aktywnie brali udział w przeprowadzanych rozmowach, ale wyszukiwali odpowiednich pacjentów w okresach, kiedy napotykałam duże trudności. Wayne Rydberg i pierwsi czterej studenci swoją pasją i zainteresowaniem dopomogli mi pokonać wstępne przeszkody. Wielką również pomocą służyło mi Seminarium Teologiczne w Chicago. Wielebny Renford Gaines i jego żona Harriet wiele godzin spędzili nad moim rękopisem, przez cały czas utwierdzając mnie w przekonaniu, że tego rodzaju przedsięwzięcie ma sens; dr C. Knight Aldrich zaś umożliwiał mi tę pracę w ciągu minionych trzech również dr Edgarowi Draper i Jane Kennedy za przejrzenie części rękopisu, a Bonicie McDaniel, Janet Reshkin i Joyce Carlson za przepisanie go na że wyrazem mojej najgorętszej wdzięczności wobec pacjentów oraz ich rodzin będzie opublikowanie tego wszystkiego, z czego mi się podkreślić pragnę, że wielu autorom zawdzięczam inspirację tej pracy, a wreszcie podziękować wypada tym wszystkim, którzy poświęcali i poświęcają swój czas i uwagę ludziom nieuleczalnie Peter Nevraumont podsunął mi myśl napisania tej książki, a pan Clement Alexandre z Wydawnictwa Macmillan cierpliwie i z ogromną wyrozumiałością towarzyszył mi przy procesie jej tworzenia, za co obaj zasługują na wyrazy dziękuję memu mężowi i dzieciom za ich cierpliwość i za to, że zawsze podtrzymują mnie na duchu, co pomaga mi pracować w pełnym wymiarze godzin, łącząc to z obowiązkami żony i AUTORKIZapytana, czy zechciałabym napisać książkę o śmierci i umieraniu, chętnie wyraziłam na to zgodę. Kiedy jednak zaczęłam rozmyślać nad tym, czego się podjęłam, sprawa okazała się znacznie trudniejsza. Od czego zacząć? Co zamieścić w takiej książce? Co mam powiedzieć ludziom, którzy będą ją czytać, ile mogę w niej zawrzeć z tego, czego doświadczyłam w kontaktach z umierającymi pacjentami? Przecież tyle można przekazać bez słów, tyle odczuć, doświadczyć intuicyjnie, spostrzec, nie zawierając tego w ciągu minionych dwóch i pół roku pracowałam z umierającymi pacjentami i opowiem tu o początkach tego eksperymentu, który tyle dał i tak wiele nauczył wszystkich biorących w nim udział. Nie jest to podręcznik, jak podstępować z ludźmi umierającymi. Jest to po prostu relacja o pasjonującej próbie innego spojrzenia na pacjenta, traktowania go jako odrębnej istoty ludzkiej, która tyle może powiedzieć o sobie w bezpośrednim dialogu, od której tyle możemy się nauczyć o wadach i zaletach szpitalnego podejścia do pacjenta. Poprosiliśmy go, by stał się naszym nauczycielem po to, byśmy się jak najwięcej dowiedzieli o końcowych etapach życia, o ludzkim strachu i obawach, troskach i nadziejach. Przytaczam tu zwierzenia moich pacjentów, którzy dzielili się z nami swym cierpieniem, oczekiwaniem i rozterkami. Mam nadzieję, że te karty zachęcą innych, by nie stronili od „beznadziejnie” chorych, ale by się do nich zbliżyli, gdyż wiele im mogą pomóc w ostatnich godzinach. Nieliczni, którzy się na to zdobędą, przekonają się, że tego rodzaju kontakty mogą być pożyteczne dla obu stron; nauczą się też wiele o tajnikach ludzkiego umysłu, o niezwykłych aspektach naszej egzystencji i wyjdą z tego doświadczenia wzbogaceni, żywiąc może mniejsze obawy co do własnego nieuchronnego przecież końca.– 1 –Lęk przedśmierciąPozwól mi nie prosić, bym unikał niebezpieczeństw, lecz bym bez lęku mierzył się z mi nie prosić o uśmierzenie mego bólu, lecz o siłę, by go pokonać. Pozwól mi nie błagać w przerażeniu o ratunek, lecz żywić nadzieję na cierpliwość, że odzyskam wolność. Spraw, abym nie był tchórzem, co widzi Twą łaskę tylko w powodzeniu, ale pozwól mi znaleźć uścisk Twej dłoni w mej minionych pokoleniach epidemie pochłaniały mnóstwo ofiar. Wysoka śmiertelność niemowląt i dzieci sprawiała, że niewiele było rodzin, które nie straciłyby kogoś we wczesnym wieku. W ostatnich dziesięcioleciach medycyna poczyniła wielkie postępy. Szeroko prowadzone szczepienia niemal wyeliminowały wiele chorób, przynajmniej w Europie i Stanach Zjednoczonych. Wprowadzenie nowych leków, zwłaszcza antybiotyków, spowodowało, że coraz mniej ludzi umiera na choroby zakaźne. Dzięki powszechnej profilaktyce i lepszej opiece lekarskiej dzieci rzadziej chorują i niższy jest wskaźnik ich śmiertelności. Wiele chorób, które zbierały obfite żniwo wśród ludzi młodych i w średnim wieku, zostało zwalczonych. Liczba osób dożywających sędziwego wieku stale wzrasta, co z kolei sprawia, że powiększa się grono ludzi cierpiących na choroby nowotworowe i chroniczne, związane z wiekiem mniej mają przypadków nagłych i zagrażających życiu, za to coraz częściej zwracają się do nich pacjenci z zaburzeniami psychosomatycznymi oraz z problemami przystosowania się i zachowania. Obecnie w poczekalniach u lekarzy wysiaduje znacznie więcej osób, które mają kłopoty natury emocjonalnej, oraz ludzi starszych, którzy nie tylko borykają się z ograniczonymi możliwościami fizycznymi, ale stają wobec faktu samotności i wyizolowania, co przysparza im wiele cierpień i smutków. Większości z nich wcale nie jest potrzebny psychiatra. Wystarczyłyby po prostu większa życzliwość i zainteresowanie przedstawicieli zawodów związanych z wszelkimi problemami człowieka, na przykład duchownych i pracowników socjalnych. Właśnie im staram się uzmysłowić zmiany, jakie nastąpiły w ciągu kilku ostatnich dziesięcioleci, zmiany, które w sposób zdecydowany przyczyniły się do zwiększenia lęku przed śmiercią i narastania trudności w sferze uczuciowej, które spowodowały konieczność lepszego zrozumienia problemu śmierci i umierania, odpowiedniego doń cofamy się w przeszłość i badamy stare kultury i ludy, widzimy, że śmierć na ogół była dla człowieka czymś odstręczającym, i zapewne zawsze tak będzie. Z punktu widzenia psychiatrii jest to całkiem zrozumiałe zjawisko, a najlepszym jego wyjaśnieniem będzie chyba wewnętrzne przekonanie każdego z nas, że śmierć nie dotyczy go osobiście. Podświadomie nie potrafimy bowiem sobie wyobrazić zakończenia naszego własnego życia tu, na ziemi, i jeśli rzeczywiście stajemy wobec tego faktu, przypisujemy go jakiemuś podstępnemu działaniu z zewnątrz. Krótko mówiąc, w głębi duszy jesteśmy przekonani, że zostać możemy tylko zabici, nie dopuszczamy zwykle do siebie myśli, że możemy umrzeć śmiercią naturalną czy ze starości. Dlatego sama śmierć kojarzy nam się z jakimś gwałtownym czynem, przerażającym zdarzeniem, z czymś, co wymaga kary i pamiętać o tych podstawowych faktach, gdyż są one bardzo ważne dla zrozumienia istoty zwierzeń naszych pacjentów, które w przeciwnym razie byłyby zupełnie musimy zrozumieć, że w naszej podświadomości nie ma rozróżnienia pomiędzy pragnieniem a czynem. Często zdajemy sobie sprawę z naszych nielogicznych marzeń, kiedy to dwa całkowicie przeciwstawne dążenia mogą istnieć równocześnie – to sytuacja oczywista w naszych snach, ale nie do przyjęcia i nielogiczna na jawie. Podobnie jak nasza podświadomość może nie rozróżnić pomiędzy pragnieniem zabicia kogoś w gniewie a samym czynem, podobnie i małe dziecko nie jest w stanie przeprowadzić tego rozróżnienia. Dziecko, które w gniewie życzy matce śmierci, ponieważ nie spełniła jakiejś jego zachcianki, przeżyje boleśnie jej nagły zgon – nawet jeśli to wydarzenie nie będzie związane blisko w czasie z jego złymi pragnieniami – zawsze będzie przypisywało sobie całą albo częściową winę za utratę matki. Będzie sobie – rzadziej innym – powtarzało: „To ja to zrobiłem, to ja jestem odpowiedzialny, byłem niedobry i dlatego mamusia mnie zostawiła”. Pamiętajmy, że dziecko zareaguje w ten sam sposób, jeśli straci któreś z rodziców na skutek rozwodu, separacji czy porzucenia. Często nie traktuje ono śmierci jako zjawiska nieodwołalnego i dlatego niewiele się różni ona dlań od rozwodu, który nie przekreśla widywania się w przyszłości z ojcem czy spośród rodziców przypomina sobie zapewne takie uwagi swoich dzieci: „Pochowam teraz mojego pieska, a na wiosnę, kiedy będą kwitnąć kwiatki, on wstanie”. Może to samo pragnienie odczuwali starożytni Egipcjanie, gdy zostawiali swoim zmarłym pożywienie i różne przedmioty, żeby zapewnić im radość, czy dawni Indianie północnoamerykańscy, którzy chowali swych zmarłych wraz z ich dobytkiem?Kiedy starzejemy się i zaczynamy rozumieć, że nie jesteśmy tak wszechmocni, jak nam się zdawało, że nasze najsilniejsze pragnienia nie są wystarczająco mocne, żeby niemożliwe zmienić w możliwe, strach, że przyczyniliśmy się do śmierci osoby kochanej, zmniejsza się, a wraz z nim i poczucie winy. Pod tym jednak warunkiem, że nie był nadmiernie podsycany. Ślady tego lęku możemy spostrzec na szpitalnych korytarzach, u ludzi i żona latami mogą się kłócić, ale kiedy jedno z nich umiera, pozostałe przy życiu wyrywa sobie włosy z głowy, jęczy i głośno lamentuje, bije się w piersi z żalu, strachu i cierpienia. Odtąd znacznie bardziej niż przedtem będzie bało się własnej śmierci, nadal wierząc w odwieczne prawo odwetu – oko za oko, ząb za ząb: „To ja jestem odpowiedzialny za jej śmierć i dlatego umrę marnie”.Może świadomość tego ułatwi nam zrozumienie wielu starych obyczajów i rytuałów, które przetrwały wieki całe i których zadaniem jest ułagodzić gniew bogów albo ludzi, zmniejszając oczekiwaną karę. Mam tu na myśli posypywanie głowy popiołem, rozrywanie ubrań, welony, płaczki w dawnych czasach – wszystko to, co miało na celu wywołanie litości widzów dla nich, żałobników, i było wyrazem żalu, cierpienia i wstydu. Jawna rozpacz, uderzanie się w pierś, wyrywanie sobie włosów z głowy albo odmowa jedzenia były próbami samoukarania się, żeby uniknąć albo przynajmniej zmniejszyć oczekiwaną karę za przypisywaną sobie śmierć osoby żal, wstyd, poczucie winy nie są zbyt odległe od uczuć gniewu i wściekłości. Żal zawsze zawiera w sobie pewne elementy gniewu. Ponieważ nikt z nas nie lubi przyznawać się do gniewu wobec zmarłej osoby, uczucia te są często ukryte albo tłumione i przedłużają okres żalu lub objawiają się w inny sposób. Trzeba pamiętać, że nie do nas należy ferowanie wyroku, czy takie uczucia są złe lub godne potępienia, winniśmy jednak zrozumieć ich prawdziwe znaczenie i przyczyny i traktować jako coś bardzo ludzkiego. Żeby to zilustrować, posłużę się znowu przykładem dziecka – i dziecka w nas. Pięciolatek, który traci matkę, zarówno wini siebie o to, że go opuściła, jak i gniewa się na nią, że go zostawiła i nie troszczy się o jego potrzeby. Zmarła osoba przekształca się w coś, co dziecko kocha i czego bardzo potrzebuje, ale czego jednocześnie nienawidzi z równą intensywnością, gdyż zostało tego Hebrajczycy uważali ciało osoby zmarłej za coś nieczystego, czego nie należało dotykać. Dawni Indianie północnoamerykańscy wierzyli w złe duchy i odpędzali je, strzelając w powietrze z łuku. Wiele innych kultur stworzyło rytuały, które miały zająć się „złymi” umarłymi, i wszystkie one wywodzą się z tego uczucia gniewu, które nadal w nas istnieje, chociaż nie lubimy się do tego przyznawać. Tradycja kamienia nagrobnego może wywodzić się z chęci zatrzymania złych duchów głęboko w ziemi, a kamyczki, jakie wielu żałobników rzuca na grób, są symboliczną pozostałością tych właśnie pragnień. Chociaż wystrzały na pogrzebach wojskowych nazywamy ostatnim salutem, jest to ten sam symboliczny rytuał Indian, którzy ciskali w niebo dzidami lub strzelali z te przykłady, pragnąc dowieść, że człowiek w zasadzie się nie zmienił. Śmierć nadal jest okropnym, przerażającym zjawiskiem, a lęk przed nią jest powszechny, choćbyśmy nawet uważali, że został opanowany w wielu się tylko nasze podejście do śmierci i umierania, do naszych skazanych na śmierć w kraju europejskim, gdzie nauka nie poczyniła jeszcze tak wielkich postępów, gdzie współczesne zdobycze techniki dopiero zaczęły sobie torować drogę do medycyny i gdzie ludzie nadal żyją tak, jak w Stanach Zjednoczonych żyli przed pół wiekiem, miałam możność zetknąć się w krótkim czasie z ewolucją obyczajów z dziecinnych lat śmierć zamożnego gospodarza z sąsiedztwa. Spadł z wysokiego drzewa i odniósł śmiertelne obrażenia. Wyraził tylko życzenie, że chce umrzeć w domu, które oczywiście natychmiast spełniono. Do swojej sypialni wezwał córki i z każdą rozmawiał oddzielnie przez kilka minut. Chociaż bardzo cierpiał, wszystkie sprawy załatwił spokojnie, rozdzielił swoją własność i zarządził podział ziemi, co miało nastąpić dopiero wtedy, gdy pójdzie za nim jego żona. Poprosił również każde z dzieci, by nadal wykonywało jego dotychczasową pracę i wypełniało jego obowiązki. Wezwał też przyjaciół, żeby go odwiedzili po raz ostatni, gdyż chce się z nimi pożegnać. Choć byłam wtedy małym dzieckiem, nie pominął mnie ani mego rodzeństwa. Pozwolono nam brać udział w przygotowaniach rodzinnych, podobnie jak uczestniczyliśmy w ich żalu. Kiedy umarł, pozostał w zbudowanym przez siebie domu, wśród przyjaciół i sąsiadów, którzy przyszli zobaczyć go po raz ostatni, leżącego wśród kwiatów w miejscu, gdzie żył tyle lat i które tak ukochał. W kraju tym do dziś nie ma sztucznego „pokoju snu”, nie ma balsamowania zwłok ani fałszywego charakteryzowania twarzy zmarłego, żeby udawać sen. Tylko widome oznaki choroby zakrywane są bandażami i tylko ludzi zmarłych na chorobę zakaźną szybko zabiera się z opisuję takie „staroświeckie” obyczaje? Moim zdaniem są one wyrazem naszego pogodzenia się z fatalnym zdarzeniem i pomagają umierającemu; również jego rodzinie pomagają przyjąć ze spokojem utratę kochanej osoby. Poza tym człowiek umierający we własnym domu, w drogim jego sercu otoczeniu, nie musi się do niczego nowego przystosowywać. Jego własna rodzina, znając go dobrze, zamiast środka uspokajającego poda mu kieliszek ulubionego wina, a zapach domowego bulionu może zachęcić go do wypicia kilku łyżek pożywnego płynu, co z pewnością jest zawsze przyjemniejsze niż kroplówka. Nie zamierzam pomniejszać roli środków uspokajających i kroplówek, z własnego doświadczenia lekarza wiejskiego wiem dobrze, że ratują one życie ludzkie i często są konieczne. Ale wiem również, że cierpliwość, przyjazny krąg ludzi i dobre jedzenie mogą zastąpić wiele butelek podawanych dożylnie płynów, i co więcej – taka sytuacja nie wymaga całego sztabu ludzi albo indywidualnej opieki którym pozwolono zostać w domu, kiedy ktoś z rodziny umarł, i które są włączone w rozmowy i dyskusje, mają poczucie, że nie są osamotnione w żalu i wspólnie z dorosłymi dzielą odpowiedzialność i żałobę. W ten sposób przygotowują się stopniowo do tego, by śmierć traktować jako część życia, a doznanie to może sprawić, że szybciej to kontrast ze społeczeństwem, w którym śmierć uważana jest za tabu, rozmowy na jej temat za nazbyt ponure, a dzieci wyłączane są z nich pod pozorem, że byłoby to „ponad ich siły”. Są więc wysyłane do krewnych, czasem z kulawym wyjaśnieniem, że „mama wyjechała w daleką podróż”, albo czymś podobnym. Dziecko czuje, że coś nie jest w porządku, a jego brak zaufania do dorosłych pogłębi się, jeśli owi krewni zaczną się plątać i dadzą jakieś inne wyjaśnienia, jeśli unikać będą pytań, obsypywać prezentami – marnym zadośćuczynieniem straty, o której mu nie wolno mówić. Wcześniej czy później dziecko zrozumie zmienioną sytuację rodzinną i w zależności od wieku i osobowości żywić będzie w sercu wielkie rozgoryczenie i żal, w pamięć wryje mu się to zdarzenie jako przerażające i tajemnicze, będzie miało uraz wobec niegodnych zaufania ludzi dorosłych, z którymi nie można się nierozsądnie postąpiono wobec małej dziewczynki, która straciła braciszka: powiedziano jej, że Bóg tak bardzo kocha małych chłopców, że zabrał Johnny’ego do nieba. Ta mała dziewczynka nigdy nie wyzbyła się wobec Boga swego gniewu, a kiedy w trzydzieści lat później straciła małego synka, ów gniew przekształcił się w depresję by myśleć, że nasz wielki postęp, nasze zdobycze naukowe i wiedza o człowieku dopomogą nam lepiej przygotować siebie i nasze rodziny do tego nieuniknionego zjawiska. Tymczasem do przeszłości należą dni, kiedy człowiek mógł umrzeć w spokoju i z godnością we własnym większe postępy robimy w nauce, tym bardziej zdajemy się lękać śmierci, zaprzeczać jej istnieniu. Jak to jest możliwe?Używamy eufemizmów, staramy się, by zmarli wyglądali jak pogrążeni we śnie, wysyłamy dzieci, żeby je uchronić od niepokoju i zamętu w domu – jeśli chory jest na tyle szczęśliwy, że może umrzeć w domu; nie pozwalamy dzieciom odwiedzać umierających rodziców w szpitalach, prowadzimy długie i zaciekłe dyskusje na temat, czy pacjentowi należy powiedzieć prawdę – problem rzadko spotykany, kiedy umierający pozostaje pod opieką lekarza rodzinnego, który prowadzi go od narodzin aż do śmierci i który zna zalety i wady wszystkich osób należących do że wiele jest powodów, dla których nie chcemy podejść do śmierci spokojnie. Jedną z ważniejszych przyczyn jest fakt, że śmierć teraz stała się pod wieloma względami znacznie bardziej przerażająca, zwłaszcza bardziej samotna, zmechanizowana i zdehumanizowana; czasem nawet z medycznego punktu widzenia trudno określić, kiedy stało się samotne i anonimowe, ponieważ chory często zostaje wyrwany ze swego przyjaznego otoczenia i śpiesznie zawieziony do szpitala. Każdy, kto ciężko zachorował i tak bardzo potrzebował wypoczynku i spokoju, doskonale pamięta, ile przeżył okropnych chwil, gdy kładziono go na noszach, gdy słyszał przeraźliwy odgłos syreny karetki i nerwowe zamieszanie, nim się otworzyła brama szpitalna. Tylko ci, którzy tego doświadczyli, znają niewygody i zimno takiego transportu, a jest to dopiero początek ciężkiej próby – trudnej do wytrzymania, kiedy człowiek czuje się dobrze, niewyrażalnej w słowach, kiedy hałas, światła i rozmowy wokoło są ponad siły ciężko chorego. Powinniśmy więcej pamiętać o pacjencie, tym człowieku przykrytym kocami, i zaprzestać na chwilę naszej nerwowej krzątaniny, która zresztą wypływa z najlepszych intencji, po to, by wziąć go za rękę, uśmiechnąć się do niego czy wysłuchać pytania. Uważam jazdę do szpitala za pierwszy etap umierania, gdyż tak jest w wielu wypadkach. Wyolbrzymiam ją przesadnie jako kontrast wobec chorego pozostającego w domu – oczywiście nie zapominając o tym, że jeśli istnieje szansa uratowania życia ludzkiego w szpitalu, należy chorego koniecznie do tego szpitala przewieźć, nie wolno jednak zapominać o przeżyciach pacjenta, jego potrzebach i pacjent jest ciężko chory, często traktuje się go jak kogoś, kto nie ma prawa do własnego zdania. Inna osoba podejmuje decyzję, czy, kiedy i w jakim szpitalu będzie umieszczony. A przecież tak łatwo pamiętać o tym, że chory również ma życzenia, swoją wolę, że czuje i że ma – co najważniejsze – prawo do więc nasz teoretyczny pacjent znalazł się w izbie przyjęć. Od razu otoczą go zaaferowane pielęgniarki, salowe, stażyści i asystenci; jeden laborant może zaraz pobierze mu krew, a inny zrobi elektrokardiogram. Może przewiozą go do rentgena, gdzie wysłucha uwag na temat swego stanu, rozmowy personelu o tym, jakie pytania należy zadać rodzinie. Powoli, lecz nieubłaganie zaczyna być traktowany jako przedmiot. Nie jest już dłużej osobą. Decyzje często podejmowane są bez zapytania go o wyrażenie zgody. Jeśli się buntuje, dostanie środek uspokajający, a po wielu godzinach oczekiwania i dyskusji zostanie przewieziony na salę operacyjną albo intensywnej terapii, gdzie będzie przedmiotem licznych i kosztownych błagać o wypoczynek, spokój i godność, w zamian za to dostanie kroplówki, transfuzje, podłączą go do jakiejś aparatury albo zrobią mu tracheotomię, jeśli zajdzie taka potrzeba. Chciałby, żeby choć jedna osoba zatrzymała się choć na jedną minutę, tak by mógł jej zadać choć jedno pytanie – ale zamiast tego kręcić się będzie wokół niego kilkanaście osób, bardzo zajętych rytmem jego serca, tętnem albo czynnością płuc, wydzielaniem gruczołów i wydalaniem moczu i kału, lecz nikt nie będzie traktować go jako istoty ludzkiej. Chciałby się stąd wyrwać, lecz byłoby to bezskuteczne, gdyż wszystko się robi po to, by ratować mu życie, a jeśli się to uda, dopiero wtedy spojrzą na niego jak na człowieka. Ci, którzy najpierw zajęliby się nim jako istotą ludzką, mogliby stracić bezcenny czas i nie uratować mu życia! Przynajmniej takie jest rozumowe usprawiedliwienie tego rodzaju poczynań – ale czy tak jest rzeczywiście? Czy naprawdę uzasadnieniem tego coraz bardziej mechanicznego, zdepersonalizowanego podejścia może być nasza własna postawa obronna? Czy w ten sposób powinniśmy podchodzić do pacjenta śmiertelnie albo ciężko chorego i rozwiązywać obawy, jakie w nas budzi? Czy nasze skoncentrowanie się na skomplikowanej aparaturze, na ciśnieniu krwi nie jest rozpaczliwą próbą, żeby zaprzeczyć nadchodzącej śmierci, która tak nas przeraża i przyprawia o taką niepewność, że całą naszą wiedzę przelewamy na maszyny, gdyż mniej się ich obawiamy niż cierpiącej twarzy innej istoty ludzkiej, która raz jeszcze przypomina nam o naszej bezsilności, o naszych ograniczeniach i błędach i co ważniejsze – o naszej własnej śmiertelności?A może należałoby zadać sobie następujące pytanie: Czy stajemy się mniej ludzcy czy bardziej ludzcy? Chociaż książka ta nie ma być w żadnym wypadku osądem, jasne jest, że niezależnie od odpowiedzi pacjent cierpi obecnie więcej – może nie fizycznie, lecz duchowo. A przez wieki jego potrzeby nie zmieniły się, najwyżej nasze możliwości, żeby je do zakupu pełnej wersji książki------------------------------------------------------------------------Niepodległość udało się nam odzyskać dopiero w 1918 roku. Bardzo pomogła nam I wojna światowa i udział w niej niedawnych zaborców. Nasi okupanci mocno się wykrwawili w konflikcie, nie mieli sił, by zatrzymać Polskę w swoich objęciach. W listopadzie 1918 roku wydarzenia potoczyły się lawinowo.
orteza gipsowa odgrywa ważną rolę w regeneracji po złamaniu, umożliwiając ograniczoną ruchomość stawów, zwiększoną aktywność mięśni i potrzebując ciągłego wsparcia, aby odzyskać pełny zakres ruchu. jak działają aparaty ortodontyczne złamania rodzaje aparatów ortodontycznych do złamań czego można się spodziewać po klamrze gipsowej orteza gipsowa odgrywa ważną rolę w regeneracji po złamaniu, umożliwiając ograniczoną ruchomość stawów, zwiększoną aktywność mięśni i potrzebując ciągłego wsparcia, aby odzyskać pełny zakres ruchu. bolesne złamanie prawie zawsze wymaga pewnego rodzaju usztywnienia ortotycznego. Takie usztywnienie może być zalecane bezpośrednio po operacji lub jako leczenie przejściowe po usunięciu gipsu. Niezależnie od tego, czy potrzebujesz ortezy na złamanie kości piszczelowej, ortezy na fakturze stawu skokowego, czy ortezy na złamanie kości ramiennej, zespół Horton ’ s w Arkansas ma szeroką gamę aparatów ortodontycznych, które pomogą Ci wrócić do zdrowia i ponownie stanąć na nogi. jak działają aparaty ortodontyczne złamania klamra odlewana, znana również jako klamra złamania, jest używana do dalszego procesu gojenia po usunięciu początkowego odlewanego odlewu. Odlewane aparaty ortodontyczne można również wykorzystać, gdy złamanie jest powolne do gojenia. Zapewniając wsparcie, którego potrzebujesz podczas przechodzenia przez te kluczowe etapy leczenia, klamra cast zachęca do ograniczonego ruchu, który pomaga wrócić do codziennego życia. klamra zapewnia zakres ruchu dla stawów, które znajdują się tuż powyżej i tuż poniżej rzeczywistego złamania. Orteza na złamanie ma na celu zachęcenie do częściowej obciążalności i zwiększonej aktywności mięśni podczas przechodzenia od części ciała całkowicie unieruchomionej przez odlew do powrotu do rodzaju ruchu obciążającego, do którego byłeś przyzwyczajony przed złamaniem. rodzaje aparatów ortodontycznych do złamań ważne jest, aby mieć aparat ortodontyczny wykonany na zamówienie, aby zapewnić dokładnie taki rodzaj wsparcia określony przez lekarza po złamaniu lub złamaniu. W zależności od tego, co jest wymagane, może być potrzebna kombinacja materiałów, takich jak termoformowany plastik, metal lub grafit węglowy. Kilka sztuk może być wymagane dla jednego systemu usztywnienia, lub może być zbudowany z jednego kawałka. Dokładne pomiary i zapisy produkcyjne zostaną wykonane przez ortopedę, aby przygotować się do niestandardowego procesu budowania klamry dostosowanego do konkretnego rodzaju przerwy. istnieje kilka systemów usztywnienia ortotycznego, które umożliwiają tego typu funkcje po złamaniu, po odlaniu: złamanie kości piszczelowej (kość piszczelowa) złamanie nadgarstka Orteza stawu skokowego złamanie kości promieniowej/łokciowej (przedramię) złamanie kości ramiennej (ramię / ramię) złamanie kości udowej (górna noga)) czego można się spodziewać po klamrze gipsowej w zależności od lokalizacji złamania możesz otrzymać Inne narzędzia wraz z klamrą gipsową. Na przykład, po złamaniu kości piszczelowej, kule są zwykle wymagane nawet po zdjęciu gipsu i założeniu klamry. Pozwala to na rozpoczęcie pracy z ograniczonym obciążeniem. Po pewnym czasie jednak im bardziej możesz się poruszać i przyłożyć wagę do zranionej nogi z klamrą na miejscu, tym szybciej nastąpi gojenie. podczas noszenia ortezy po oddaniu, prawdopodobnie będziesz potrzebować pewnych regulacji, aby poluzować lub dokręcić ortezę. W zależności od rodzaju klamry, możesz być w stanie zrobić to sam. Niektóre tymczasowe rentgenowskie mogą być również wymagane, aby sprawdzić, czy gojenie tkanek miękkich i kości postępuje zgodnie z harmonogramem. przestrzeganie przez ortopedę w biurze demonstracji i instrukcji dotyczących noszenia i pielęgnacji ortezy ma kluczowe znaczenie dla powodzenia procesu usztywniania. Zespół w Horton ’ s Orthotics & Prothesis dba o to, abyś wiedział, jak nosić nowy aparat ortodontyczny i gdzie możesz znaleźć środki do dalszej pomocy w razie potrzeby. bez względu na to, jaki jest Twój uraz lub jakiego rodzaju ortezy potrzebujesz, możesz oczekiwać, że dedykowany zespół profesjonalistów będzie z Tobą na każdym kroku. Jeśli chcesz dowiedzieć się więcej o możliwościach niestandardowego odlewu ortopedycznego, skontaktuj się z Horton ’ s Orthotics & Prothesis już dziś pod numerem 501-683-8889, aby umówić się na konsultację. Pobierz nasze poradniki pielęgnacyjne Wear &
Oziębłość to umysł, który zmęczył się czekaniem. To nasze poczucie własnej wartości, które alarmuje nas przed nadciągającą burzą oraz nasze ego uciekające wyjściem bezpieczeństwa szukając rozwiązania. Bycie nieco chłodniejszym to tymczasowa odpowiedź na zaburzenia równowagi w życiu. To wyznaczanie limitu po to, by nasza«Gdy cierpi jeden członek, współcierpią wszystkie inne członki» (1 Kor 12, 26). Te słowa św. Pawła rozbrzmiewają mocno w moim sercu, gdy po raz kolejny przyznaję, że wielu nieletnich cierpiało z powodu nadużyć seksualnych, władzy i sumienia popełnianych przez znaczną liczbę księży i osób konsekrowanych. Przestępstwo to głęboko rani, na skutek cierpienia i bezsilności, przede wszystkim ofiary, ale także ich rodziny i całą wspólnotę, niezależnie od tego, czy są to osoby wierzące, czy też niewierzące. Gdy spoglądamy w przeszłość, nigdy nie będzie dość proszenia o przebaczenie i prób naprawienia wyrządzonych szkód. Patrząc w przyszłość, nigdy nie będzie dość tego, co się czyni, aby stworzyć kulturę zdolną do chronienia nie tylko przed powtarzaniem się takich sytuacji, lecz także niedopuszczającą możliwości ich ukrywania i trwania. Cierpienie ofiar i ich rodzin jest także naszym cierpieniem, dlatego musimy ponownie potwierdzić nasze zobowiązanie do tego, aby zapewnić ochronę nieletnim i bezbronnym dorosłym. 1. Gdy cierpi jeden członek W minionych dniach został opublikowany raport, opisujący doświadczenia co najmniej tysiąca osób, które padły ofiarą nadużyć seksualnych, władzy i sumienia ze strony kapłanów na przestrzeniu około siedemdziesięciu lat. Chociaż można powiedzieć, że większość przypadków dotyczy przeszłości, to jednak z upływem czasu poznaliśmy cierpienie wielu ofiar i stwierdzamy, że rany nigdy nie znikają i zobowiązują nas do zdecydowanego potępienia tych potworności, jak również do skoncentrowania wysiłków, aby wykorzenić tę kulturę śmierci; ran «nie można nigdy uznawać za przedawnione». Cierpienie tych ofiar to skarga, która wznosi się do nieba, dotykająca duszy, a która przez długi czas była ignorowana, ukrywana lub wyciszana. Ale ich wołanie było silniejsze niż wszystkie środki, które próbowały je uciszyć, czy też rzekomo zaradzały mu poprzez decyzje, które powiększały jego wagę, doprowadzając do współwiny. Wołanie, którego Pan wysłuchał, ukazując nam, po raz kolejny, po której chce być stronie. Kantyk Maryi się nie myli i jakby w tle jest słyszalny stale na przestrzeni dziejów, bowiem Pan pamięta o obietnicy, którą złożył naszym ojcom: «Rozproszył pyszniących się zamysłami serc swoich. Strącił władców z tronu, a wywyższył pokornych. Głodnych nasycił dobrami, a bogatych z niczym odprawił» (por. Łk 1, 51-53), i odczuwamy wstyd, gdy uświadamiamy sobie, że nasz styl życia zaprzeczał i zaprzecza temu, co wypowiadamy głosem. Ze wstydem i skruchą jako wspólnota kościelna przyznajemy, że nie potrafiliśmy być tam, gdzie powinniśmy być, że nie zadziałaliśmy w porę, by rozpoznać rozmiary i powagę krzywdy, jaka była wyrządzona tak wielu ludzkim istotom. Zlekceważyliśmy i opuściliśmy maluczkich. Zacytuję słowa ówczesnego kardynała Ratzingera, kiedy w rozważaniach Drogi Krzyżowej przygotowanych na Wielki Piątek 2005 roku dołączył swój głos do krzyku bólu tak wielu ofiar, używając mocnych słów: «Ile brudu jest w Kościele, i to właśnie wśród tych, którzy poprzez kapłaństwo powinni należeć całkowicie do Niego! Ileż pychy i samouwielbienia! (...) Zdrada uczniów, niegodne przyjmowanie Jego Ciała i Krwi jest z pewnością największym bólem, który przeszywa serce Zbawiciela. Nie pozostaje nam nic innego, jak z głębi duszy wołać do Niego Kyrie, eleison — Panie, ratuj! (por. Mt 8, 25)» (Stacja Dziewiąta, w: «L'Osservatore Romano», wyd. polskie, n. 6/2005, s. 54). 2. Współcierpią wszystkie członki Rozmiar i powaga wydarzeń wymaga zajęcia się tym faktem w sposób globalny i wspólnotowy. Chociaż w każdym procesie nawrócenia ważne i konieczne jest uświadomienie sobie tego, co się wydarzyło, to jednak samo w sobie to nie wystarcza. Dziś jako lud Boży jesteśmy wezwani, by wziąć na siebie odpowiedzialność za ból naszych braci, zranionych na ciele i na duszy. Jeśli w przeszłości sposobem reakcji mogło stać się zaniedbanie, to dzisiaj chcemy, aby solidarność, pojmowana w swym najgłębszym i wymagającym znaczeniu, stała się naszym sposobem tworzenia obecnej i przyszłej historii (por. Adhort. apost. Evangelii gaudium, 228), w środowisku, gdzie ofiary konfliktów, napięć, a zwłaszcza nadużyć wszelkiego rodzaju mogłyby znaleźć pomocną dłoń, która by je chroniła i uwolniła od bólu. Taka solidarność wymaga od nas z kolei ujawniania wszystkiego, co może zagrażać integralności każdej osoby. Jest to solidarność domagająca się zwalczania wszelkich form zepsucia, zwłaszcza duchowego, «ponieważ polega ono na ślepocie wygodnej i samowystarczalnej, przy której w końcu wszystko zdaje się być dopuszczalne: oszustwa, oszczerstwa, egoizm i wiele subtelnych form skoncentrowania na sobie samym, ‘sam bowiem szatan podaje się za anioła światłości' (2 Kor 11, 14)» (Adhort. apost. Gaudete et exsultate, 165). Wezwanie św. Pawła, by cierpieć z cierpiącymi, jest najlepszym antidotum przeciwko jakiejkolwiek chęci powtarzania nadal wśród nas słów Kaina: «Czyż jestem stróżem brata mego?» (Rdz 4, 9). Jestem świadomy wysiłku i pracy podejmowanych w różnych częściach świata w celu zapewnienia i przeprowadzenia niezbędnych działań, mających zagwarantować bezpieczeństwo i chronić integralność dzieci oraz bezbronnych dorosłych, a także upowszechniania «zerowej tolerancji» i sposobów pociągania do odpowiedzialności wszystkich, którzy popełniają lub ukrywają te przestępstwa. Z opóźnieniem stosujemy te jakże niezbędne działania i sankcje, ale jestem przekonany, że pomogą one zapewnić lepszą kulturę ochrony w chwili obecnej i w przyszłości. Oprócz tych wysiłków trzeba, by każdy ochrzczony czuł się zaangażowany w przemianę kościelną i społeczną, która jest bardzo potrzebna. Taka przemiana wymaga nawrócenia osobistego i wspólnotowego i prowadzi nas do patrzenia w tym samym kierunku, w którym patrzy Pan. Św. Jan Paweł II twierdził: «Jeśli nasze działania rzeczywiście mają początek w kontemplacji Chrystusa, to powinniśmy umieć Go dostrzegać przede wszystkim w twarzach tych, z którymi On sam zechciał się utożsamić» (List apost. Novo millennio ineunte, 49). Uczyć się patrzenia tam, gdzie patrzy Pan, przebywania tam, gdzie Pan chce, byśmy byli, nawracania serca, trwając w Jego obecności. Pomoże nam w tym modlitwa i pokuta. Zachęcam cały święty wierny lud Boży do modlitwy pokutnej i postu, zgodnie z poleceniem Pana 1, które rozbudza nasze sumienia, naszą solidarność i nasze zaangażowanie na rzecz kultury ochrony, oraz mówienia «nigdy więcej» wszelkim rodzajom i formom nadużyć. Nie sposób wyobrazić sobie nawrócenia w postępowaniu Kościoła bez aktywnego udziału wszystkich członków ludu Bożego. Ponadto, za każdym razem, gdy staraliśmy się zastępować, wyciszać, pomijać, ograniczać lud Boży do małych elit, tworzyliśmy wspólnoty, plany, podejścia teologiczne, duchowości i struktury bez korzeni, bez pamięci, bez twarzy, bez ciała, w ostatecznym rozrachunku — bez życia 2. Przejawia się to wyraźnie w niewłaściwym sposobie rozumienia władzy w Kościele — bardzo powszechnym w wielu wspólnotach, w których doszło do nadużyć seksualnych, władzy i sumienia — jakim jest klerykalizm, ta postawa, która «nie tylko unicestwia osobowość chrześcijan, ale ma tendencję także do umniejszania i niedoceniania łaski chrzcielnej, którą Duch Święty złożył w sercach naszych ludzi» 3. Klerykalizm, który umacniają zarówno sami kapłani, jak i świeccy, powoduje rozłam w ciele eklezjalnym, który sprzyja rozwojowi form zła, które teraz potępiamy. Powiedzenie «nie» wobec nadużycia oznacza stanowcze odrzucenie wszelkich form klerykalizmu. Zawsze dobrze jest pamiętać, że «w historii zbawienia Pan zbawił lud. Nie istnieje pełna tożsamość bez przynależności do ludu. Z tego względu nikt nie zbawia się sam, jako wyizolowana jednostka, ale Bóg przyciąga nas, biorąc pod uwagę złożoną sieć relacji międzyludzkich, które się nawiązują we wspólnocie ludzkiej: Bóg zechciał wejść w dynamikę ludową, w dynamikę ludu» (Adhort. apost. Gaudete et exsultate, 6). Dlatego jedynym sposobem, w jaki możemy odpowiedzieć na to zło, które zniszczyło tak wiele ludzkich istnień, jest postrzeganie go jako zadania, które angażuje i dotyczy nas wszystkich jako ludu Bożego. Ta świadomość, że czujemy się częścią ludu i wspólnej historii, pozwoli nam uznać nasze grzechy i błędy z przeszłości dzięki przyjęciu postawy pokutnej, która sprawi, że odnowimy się wewnętrznie. Wszystko, co się robi, aby wykorzenić kulturę nadużyć z naszych wspólnot, bez czynnego udziału wszystkich członków Kościoła nie zdoła wytworzyć mechanizmów potrzebnych do zdrowej i skutecznej przemiany. Pokutny wymiar postu i modlitwy pomoże nam jako ludowi Bożemu stanąć przed Panem i naszymi zranionymi braćmi jako grzesznicy, proszący o przebaczenie oraz łaskę wstydu i nawrócenia, a tym samym wypracować działania, które zrodzą postawy zgodne z Ewangelią. Ponieważ «za każdym razem, gdy staramy się powrócić do źródeł i odzyskać pierwotną świeżość Ewangelii, pojawiają się nowe drogi, twórcze metody, inne formy wyrazu, bardziej wymowne znaki, słowa zawierające nowy sens dla dzisiejszego świata» (Adhort. apost. Evangelii gaudium, 11). Konieczne jest, abyśmy jako Kościół mogli rozpoznać i z bólem oraz wstydem potępić okrucieństwa popełnione przez osoby konsekrowane, duchownych, a także przez tych wszystkich, których misją było czuwanie nad najbardziej bezbronnymi i chronienie ich. Prosimy o przebaczenie za grzechy nasze i innych osób. Świadomość grzechu pomaga nam uznać błędy, przestępstwa i rany zadane w przeszłości i pozwala nam w teraźniejszości otworzyć się i bardziej zaangażować w proces ponownego nawrócenia. Jednocześnie pokuta i modlitwa pomogą nam uwrażliwić nasze oczy i serce na cierpienia innych oraz pokonać żądzę panowania i posiadania, która tak często staje się źródłem tego zła. Niech post i modlitwa otworzą nasze uszy na milczące cierpienie dzieci, młodzieży i osób niepełnosprawnych. Niech post wywoła w nas głód i pragnienie sprawiedliwości i skłoni nas do podążania w prawdzie oraz wspierania wszystkich postępowań sądowych, które okażą się niezbędne. Chodzi o post, który nami wstrząśnie i poprowadzi nas do zaangażowania się w prawdzie i miłości, ze wszystkimi ludźmi dobrej woli i z całym społeczeństwem, w walkę z wszelkiego rodzaju nadużyciami seksualnymi, władzy i sumienia. W ten sposób będziemy mogli urzeczywistnić nasze powołanie, aby być «znakiem i narzędziem wewnętrznego zjednoczenia z Bogiem i jedności całego rodzaju ludzkiego» (Lumen gentium, 1). «Gdy cierpi jeden członek, współcierpią wszystkie inne członki» — powiedział nam św. Paweł. Poprzez postawę modlitewną i pokutną będziemy mogli wczuć się jako osoby i wspólnota w to wezwanie, aby wzrastały wśród nas dary, jakimi są współczucie, sprawiedliwość, zapobieganie i zadośćuczynienie. Maryja potrafiła stać u stóp krzyża swego Syna. Nie w jakikolwiek sposób, ale stała mocno przy krzyżu. Tą postawą wyraża swój sposób życia. Kiedy doświadczamy przygnębienia wywołanego przez te plagi kościelne, dobrze będzie, jeżeli wraz z Maryją «przyłożymy się bardziej do modlitwy» (por. św. Ignacy Loyola, Ćwiczenia duchowne, 319), starając się wzrastać w miłości do Kościoła i wierności wobec niego. Ona, pierwsza uczennica, uczy nas wszystkich, uczniów, jak powinniśmy postępować w obliczu cierpienia niewinnych, bez uników i małoduszności. Patrzenie na Maryję oznacza uczenie się odkrywania, gdzie i jak powinien stać uczeń Chrystusa. Niech Duch Święty da nam łaskę nawrócenia i wewnętrzne namaszczenie, abyśmy w obliczu tego przestępstwa nadużyć mogli wyrazić naszą skruchę i nasze postanowienie, by odważnie z nimi walczyć. Watykan, 20 sierpnia 2018 r. Przypisy: 1. «Ten zaś rodzaj [złych duchów] można wyrzucać tylko modlitwą i postem» (Mt 17, 21). 2. Por. List do ludu Bożego. który pielgrzymuje w Chile, 31 maja 2018 r. 3. List do kard. Marca Ouelleta, przewodniczącego Papieskiej Komisji ds. Ameryki Łacińskiej, 19 marca 2016 r. (w: «L'Osservatore Romano», wyd. polskie, n. 5/2016, s. 5). opr. mg/mg
HOME | STAL | STAL II | MŁODZIEŻ | KLUB | HISTORIA | KIBICE | GALERIA | O NAS
A co ze straconymi fanpage? Czasem utrata dostępu do konta prywatnego oznacza dla wielu osób utratę dostępu do fanpage na Facebooku. Jeśli utraciliście dostęp do swojego fanpage i nie możecie sobie z tym poradzić, napiszcie do mnie lub przeczytajcie tekst „Jak odzyskać dostęp do fanpage na Facebooku”. Problem z utraconym fanpage Do „wzięcia na siebie odpowiedzialności za ból naszych braci, zranionych na ciele i na duszy” wezwał nas papież Franciszek. Dzisiaj stajemy razem, ramię w ramię z osobami, które doświadczyły dramatu wykorzystania. „Jeśli w przeszłości sposobem reakcji mogło stać się zaniedbanie, to dzisiaj chcemy, aby solidarność, pojmowana w swym najgłębszym i wymagającym znaczeniu, stała się naszym sposobem tworzenia obecnej i przyszłej historii” (Papież Francisszek, List do Ludu Bożego). Autorami rozważań dwóch stacji tej Drogi Krzyżowej są osoby, które doświadczyły dramatu wykorzystania seksualnego. Pozostałe stacje zostały przygotowane przez różne osoby i środowiska, które wspierają osoby pokrzywdzone. Przed poszczególnymi stacjami będziemy ich wymieniać. >> TUTAJ znajdziesz pozostałe materiały duszpasterskie na dzień modlitwy i pokuty za grzech wykorzystania seksualnego małoletnich Panie Jezu, daj nam głębokie zrozumienie prawdy, że w Twoim Kościele „gdy cierpi jeden członek, współcierpią wszystkie inne członki” (1 Kor 12,26). Towarzysząc Ci w tej Drodze Krzyżowej, chcemy uczyć się jak być wspólnotą ze Zranionymi. Stacja I: Jezus na śmierć skazany Rozważanie przygotowane przez pracownika sądu kościelnego: Jakże trudno stoi się przed przesłuchującym, z sercem wypełnionym po brzegi emocjami, z umysłem, który w chwili próby przestaje być posłuszny! W poszukiwaniu zrozumienia i ukojenia, wielu skrzywdzonych trafiło wpierw do uchodzących za pobożnych i rozumnych Kajfaszów. Ci jednak zamiast dramatu człowieka i Kościoła dostrzegli w dokonanej na dziecku krzywdzie zagrożenie dla swojej elitarnej grupy. Najlepiej było zatem uznać przestępstwo za nieprawdopodobne, zbagatelizować, ocenzurować i z oburzeniem odseparować się od problemu. Kajfasz posyła wzgardzonego Jezusa do Piłata, który słyszał coś o sprawie i prezentuje chłodną ciekawość. Jest nadzieja, że Piłat będzie profesjonalny w swojej funkcji sędziego. Piłat jednakże pozwolił, by się nim posłużono i mając możliwość przywrócenia naruszonej działaniami Sanhedrynu sprawiedliwości, dał zgodę na to, by zwyciężyło bezprawie. Gdy Piłat boi się rozeznać sprawę, ożywia się nieprzychylny tłum, który jeszcze niedawno śpiewał Jezusowi: „hosanna”. Podobnie dziś: szukająca sprawiedliwości osoba skrzywdzona w Kościele z chwilą ujawnienia przestępstwa nierzadko spotyka się z odrzuceniem przez tych, którzy byli jej sąsiadami, przyjaciółmi z grupy kościelnej, a nawet rodziną. Za pychą Kajfasza, za intelektualnym wyrachowaniem Piłata, za podburzonym nienawiścią tłumem stał strach i lęk przed współodpowiedzialnością za prawdę. Jezu, pomóż, abyśmy – będąc sędziami codzienności i sędziami wielkich spraw – nie zdradzili nigdy człowieka i jego prawa do prawdy. Stacja II: Jezus bierze krzyż na swoje ramiona Rozważanie przygotowane przez mężczyznę skrzywdzonego wykorzystaniem seksualnym w okresie małoletności: Wzięcie krzyża to wzięcie na siebie ciężaru. Czy dobrowolne? Ten ciężar został na mnie nałożony siłą, brutalnie. Nie chciałem go, jednak zmuszony zostałem wziąć go na swój garb. Zaszczepił we mnie pustkę, która nie widzi dna smutku, odyńca samotności zadanego bólem, który ma początek i nie ma końca. Pragnę kochać i naturalnie być kochanym, lecz oprawca, który ten ciężar na mnie nałożył, ukradł mi możliwość odczuwania miłości. Jedyne, co odczuwam, to niekończący się nawrót tego, co robił. A Krzyż jest przecież drogą miłości. Trudem jest już samo zrozumienie sensu tego Krzyża, gdy nie widać nawet z oddali promieni miłości. Jezu, najczulszy Synu Ojca, Ty wziąłeś swój krzyż dobrowolnie za każdego człowieka. A ja tak bardzo się lękam smutku i bólu. Droga Krzyżowa jest długa, każdy krok będzie przeszyty cierpieniem. Czymże jednak jest mały odcisk na naszej stopie, na który narzekamy? Proszę Cię, zejdź ze mną do piekieł, w które zostałem wprowadzony. A gdy już ze mną tam będziesz – proszę, nie odchodź. Stacja III: Pierwszy upadek Pana Jezusa pod krzyżem Rozważanie przygotowane przez diecezjalnego delegata ds. ochrony dzieci i młodzieży: Jezus chwieje się pod ciężarem, który nałożyli na Jego barki ludzie zaślepieni przez zło. Opuszczony przez przyjaciół, pogrążony w samotności i cierpieniu, doświadcza coraz większego poniżenia. Na Drodze Krzyżowej nie dociera do Jezusa żadne ludzkie słowo otuchy, wsparcia. Jest co prawda wrażliwa obecność Maryi, są drobne gesty Weroniki i łzy nieznanych kobiet, ale nikt za Nim się nie wstawia, nikt nie krzyczy w Jego obronie. Jezus jest zbyt słaby, nic nie znaczący. Na Jego sprawie nie da się zbić żadnego kapitału: ani politycznego, ani finansowego, ani medialnego. Stanowi jedynie problem, który narusza święty spokój. Tym, co pomaga Jezusowi wstać, gdy ból otwartych ran wciska Go w ziemię; tym, co pomaga Mu iść do przodu, jest obietnica Boga: «Ty jesteś moim Synem, Umiłowanym». Ludzkie gesty są ważne, nawet te nieco wymuszone, jak to ma miejsce w przypadku Szymona z Cyreny. Ale tym, co może człowieka rzeczywiście podnieść, co przywraca mu godność i wiarę w siebie, jest miłość Boga. Tylko ona jest czysta, bezinteresowna i do końca prawdziwa. Módlmy się, aby osoby skrzywdzone przez duchownych i osoby konsekrowane, ale też wszyscy, których kiedykolwiek odarto z ludzkiej godności, usłyszeli w głębi swoich zranionych serc pełen słodyczy głos Boga: «Jesteś moja – jesteś mój! Nikt i nic nie może cię odłączyć od Mojej miłości» (por. Pnp 2,16; Rz 8,39). Módlmy się też za nas, byśmy mieli odwagę podnosić tych, których przytłacza krzyż bolesnych doświadczeń. Stacja IV: Pan Jezus spotyka swoją Matkę Rozważanie przygotowane przez psychologów z Jezuickiego Ośrodka Pomocy Psychologicznej i Duchowej „Źródło” w Gliwicach: Obecność – najwyższy wyraz miłości. Jezu, dźwigając krzyż niosłeś nas z naszymi bólami. W naszym imieniu zniosłeś upokorzenie, odrzucenie i zdradę. Skrzywdzili Cię ci, którzy pierwsi powinni Cię bronić. Wobec przemocy i niesprawiedliwości stałeś się bezbronny jak najmniejsi spośród naszych braci i sióstr. Kim jesteś, Matko, w tej – Twego Syna i naszej – drodze? Widzisz, co z nim zrobili ludzie, przeczuwasz, jak nieznośny dźwiga ciężar, nie odwracasz wzroku na widok okaleczonego Boga-Człowieka, przyjmujesz jęk boleści, współcierpisz z Nim. Maryjo, wypraszaj nam serca wrażliwe na krzyk naszych skrzywdzonych braci i sióstr. Naucz nas cierpliwie towarzyszyć im w drodze do odzyskania wewnętrznego spokoju i poczucia osobistej godności. Niech nie zabraknie nam odwagi, by stanąć po ich stronie w zmaganiu o sprawiedliwość i przebaczenie sprawcom. Obyśmy potrafili jak Ty, Matko, hojnie ofiarować im naszą czułą obecność, uważność, współczucie. Stacja V: Szymon z Cyreny pomaga dźwigać krzyż Jezusowi Rozważanie przygotowane przez duszpasterza: Jezus jest wyczerpany, Jego siły słabną. Żołnierze wywołują presję, by szedł szybciej i dał radę sam. Może krzyczeli: „Prędzej, weź się w garść, bo wszystko utrudniasz! Inni wiedzą, w jakim iść tempie”. Tak, pozostali skazani maszerują szybciej, bo mają mniej ran… Nagle wyjątkowe spotkanie: Szymon z Cyreny, początkowo przymuszony, tworzy wspólnotę krzyża z Jezusem. Podobno chwilowa niechęć Cyrenejczyka przerodziła się w pełne zaangażowania współczucie – empatię, która pozwoliła przyjąć perspektywę zranionego. Złamani nieraz ze wszystkich sił próbują iść sami. Słyszą setki razy: „Daj spokój, zostaw już to! Stań w końcu na nogi”. Może ciągle jeszcze nie rozumiesz, czym jest empatia, której uczy Ewangelia. Może trudno Ci być Szymonem i wejść w skórę skrzywdzonych. Zobacz w nich znieważone oblicze Jezusa, zobacz potrzebę nie tyle pouczeń, ile wspierającego ramienia. Jezu, wraz z Szymonem dźwigający krzyż, daj nam uważne serce, które dostrzega realizm krzywdy, współodczuwa. Widzi Twoje rysy na twarzach skrzywdzonych. Stacja VI: Weronika ociera twarz Jezusowi Rozważanie przygotowane przez przedstawicieli Inicjatywy „Zranieni w Kościele”: Nie krzyczy. Nie zastanawia się. Biegnie. Przeciska się przez tłum. Nie ma dla niej straży ani zakazów. Bo tam, gdzie cierpi człowiek – zakazy i granice nie powinny się liczyć. Kiedy Weronika staje przed Jezusem, Ten jest już bardzo zmęczony. Zwraca ku niej swoją zmienioną cierpieniem twarz. Weronika wie, że ma mało czasu, strażnicy zaraz będą chcieli ją przegonić. Ściąga białą chustę z głowy i delikatne ociera twarz Jezusa – z krwi i potu, i śliny szyderców. Nie zważa na to, że krew i plwociny brudzą jej ręce i ubranie. Cała skupiona jest na tym, żeby to, co robi, jak najmniej bolało. W jej gestach jest uważność i czułość. Chciałaby jeszcze raz dotknąć twarzy Nauczyciela, ale on już przymuszony jest iść dalej. Zostaje sama z chustą, na której – zamiast plam z potu, krwi i śliny – widnieje twarz Zbawiciela. Panie, pomóż każdemu z nas być wobec osoby skrzywdzonej zbrodnią wykorzystania seksualnego w Kościele, wobec każdego w ten sposób zranionego człowieka – jak Weronika wobec Jezusa. Dodaj nam uważności i odwagi, byśmy zawsze reagowali, kiedy komuś dzieje się ta straszna krzywda. I naucz nas, Panie, z delikatnością i wdzięcznością słuchać tych, którzy żyją z traumą wykorzystania seksualnego – pogłębianą jeszcze bardziej niedowierzaniem w to, czego doświadczyli oraz bagatelizowaniem ich ran. Stacja VII: Drugi upadek pod krzyżem Rozważanie przygotowane przez prawnika: W tradycyjnie rozpisanej marszrucie Drogi Krzyżowej dojdziemy do momentu, gdy Pan Jezus upadnie po raz drugi i po raz trzeci, choć pewnie potknięć pod ciężarem krzyża było więcej. W obrazie trzykrotnego podnoszenia się z upadku przez Zbawiciela Kościół mówi nam o Jego niezmordowaniu w ratowaniu każdego z nas z otchłani grzechu – każdej otchłani i każdego grzechu. Chrystus uparcie podnosi się i za każdym razem podnosi każdego nas. W ten sposób przypomina grzesznikowi o jego godności. Nie zostawia go samego nawet w największej hańbie, jaką może przynieść grzech. Oferuje triumf miłosierdzia. Trzeba jednak uświadomić sobie, że w tym epizodzie Drogi Krzyżowej upada Niewinny, a nie grzesznik. Upada ten, który dopiero sam z własnej woli obarczył się naszym cierpieniem, który dźwigał nasze boleści. Chrystus bierze ból skrzywdzonego człowieka na siebie i to przecież z jego powodu – a nie grzechu jako takiego – jako poraniony złem upada. Podnosząc się, przywraca grzesznikowi godność. Jednak wpierw, upadając, towarzyszy tym, których godność została podeptana, utożsamiając się z nimi i niosąc im otuchę. Logika upadku jest jasna – wpierw troska o skrzywdzonych, potem ratunek dla grzesznika. Wybacz, Panie, Kościołowi przypadki, w których tę prawidłowość odrzucono. Stacja VIII: Jezus spotyka płaczące niewiasty Rozważanie przygotowane przez grupę świeckich: Kobiety jerozolimskie zapłakały nad cierpieniem Jezusa. Wzruszył je dobry Żyd, który mówił o sobie, że jest Bogiem, ale siadał do stołu z celnikami i grzesznikami. Nazywał się Królem, ale zawsze był z siostrami i braćmi swoimi najmniejszymi. A teraz – Niewinny – stał się Ofiarą i wiodą go na śmierć. Ten obraz przypomina nam, że Ewangelia na pierwszym miejscu stawia skrzywdzonych. Dobra Nowina jest przede wszystkim opowieścią o słabych, poniżanych, obolałych, doświadczających zła. Jezus zawsze staje po ich stronie. Cały sens Jego nauki i Jego życia sprowadza się do „bycia ku bliźniemu”. „A kto jest moim bliźnim?” – pytał uczony w prawie i to pytanie ciągle powraca w naszych ustach jako próba usprawiedliwienia obojętności. Naszymi bliźnimi są Ci, którym przetrąciliśmy życia, których sponiewieraliśmy, których tak bardzo zraniliśmy. Dzisiaj Jezus spotyka płaczące ofiary. I – jak zawsze – trzyma je za rękę. Nie wylewajmy więc łez nad tymi, którzy krzywdzili słabych, silni mocą swojego stroju, pozycji społecznej czy wielowiekowej tradycji. Nie zasłaniajmy się ciągle skostniałym systemem, nie mówmy o wrogich atakach, nie pomstujmy na straszne czasy. Nie bądźmy jak suche drzewa – zapłaczmy raczej nad bezbronnymi, których skrzywdziliśmy. Panie, Twoje spotkanie z płaczącymi kobietami dowodzi, że sama litość nie wystarczy. Powinna być pierwszym krokiem na drodze do prawdy i zadośćuczynienia. Nikt bowiem nie przychodzi do Ciebie inaczej, jak poprzez miłosierdzie wobec tych, którzy się źle mają. Stacja IX: Trzeci upadek pod ciężarem krzyża Rozważanie przygotowane przez Fundację Świętego Józefa i Biuro Delegata KEP: Trzeci upadek przygniata do samej ziemi. Belka dźwiganego krzyża wrzyna się w ramię głęboko, aż do kości. Ta rana sprawiła Ci, Panie Jezu, ból i cierpienie większe niż wszystkie inne. Osoby, które doświadczyły dramatu wykorzystania w środowisku kościelnym są niekiedy po ujawnieniu swej krzywdy odrzucone przez wspólnotę, uznane za wrogów Kościoła, nie otrzymują od przełożonych kościelnych należnego zrozumienia i wsparcia. W ich sercach pobrzmiewa: „Moja matka, Kościół, pozostawiła mnie samego w czasie bólu”[2]. Ta duchowa rana powoduje ogromne cierpienie, wywołuje smutek i łzy. Czasem ból staje się nie do zniesienia i odchodzą z Kościoła. Chrystus odsłania przed nami ukrytą Ranę, która powstała na Jego ramieniu pod ciężarem krzyża, i wzywa: «Bądźcie naśladowcami Moimi – jeden drugiego brzemiona noście, i tak wypełnicie przykazanie Mojej Miłości» (por. 1 Kor 11,1; Gal 6,2). Panie Jezu, naucz nas być blisko osób zranionych, wspierać ich w niesieniu tego krzyża, który na ich barki włożył sprawca. Strzeż nas, byśmy jako wspólnota nie dodawali im cierpienia i nie oddalali od Ciebie. Tylko Ty możesz Krwią swoich Ran, mocą sakramentów sprawowanych w Kościele, uleczyć rany ich duszy. Stacja X: Jezus z szat obnażony Rozważanie przygotowane przez kuratora duchownych: Oprawcy wykorzystali szaty Jezusa, by odrzeć Go z godności. Purpurowy płaszcz sprawił, że drwiny z „Króla żydowskiego” robiły jeszcze większe wrażenie. Być może w chwili zdejmowania tuniki i płaszcza Jezus przeżył fizyczny ból – materiał pewnie przylgnął do ran po biczowaniu, ale odarcie z szat bolało jeszcze w inny sposób. Jezus poczuł się całkowicie bezbronny, pozbawiony nawet tego ostatniego zabezpieczenia. Nie wiadomo, czy zauważył żołnierzy dzielących między siebie Jego szaty i losujących, kto weźmie tunikę. Jeżeli to dostrzegł, zrozumiał, że w ich oczach On sam nic nie znaczy, że w tej chwili większą wartość niż On ma dla nich Jego ubranie. Pismo Święte, ukazując Bożą miłość, często używa obrazu Boga zakrywającego nagość człowieka i ogarniającego go płaszczem. Wyobraźmy sobie kogoś, kto rusza komuś na ratunek i znajduje go zziębniętego, pozbawionego ubrania. Pierwszą rzeczą, którą zrobi, jest zdjęcie własnego płaszcza czy kurtki i okrycie nim bliźniego. Obraz, którego używa św. Paweł przemawia jeszcze bardziej. Apostoł mówi, byśmy „ubrali się w Pana Jezusa Chrystusa” (Rz 13,14). Chodzi o bardzo bliską więź z Jezusem, sprawiającą, że staje się On źródłem naszych uczuć i pragnień. Módlmy się za cierpiących na skutek zranień ze strony tych, przy których mieli prawo czuć się bezpiecznie, by doświadczyli bliskiej obecności Boga i poczuli się okryci płaszczem Jego miłości. Stacja XI: Jezus do krzyża przybity Rozważanie przygotowane przez biskupa: „Tam Go ukrzyżowali, a z Nim dwóch innych z jednej i z drugiej strony, pośrodku zaś Jezusa” (J 19,18). Zadziwiające jak skąpy jest w Ewangeliach opis ukrzyżowania Jezusa. Gdy św. Jan opowiada na przykład o Ostatniej Wieczerzy robi to szczegółowo, z detalami. Powoli, klatka po klatce, jak film na zwolnionych obrotach, przesuwa przed nami kolejne sekwencje z Wieczernika. A tu właściwie jedno zdanie. Takie ważne wydarzenie. Przełomowe. I jedno krótkie zdanie. Czemu? Może dlatego, że cierpienie jest bardzo trudno opisać. Trudno się o nim mówi komuś drugiemu, zwłaszcza obcemu. Trudno się o nim mówi publicznie. Szczególnie o cierpieniu, które dotknęło sfer najintymniejszych, najbardziej osobistych. Trudno się mówi o tym, jak się samemu zostało wykorzystanym seksualnie w dzieciństwie albo wczesnej młodości. I to przez księdza! Zaufanego! Jak się zostało zniszczonym. Potraktowanym jak bezwartościowa rzecz. Jak nic… Każde wspomnienie, a tym bardziej każde wypowiedziane słowo boli, parzy jak ogień. Jest jak wiertło wbijające się w miękki metal albo jak gwóźdź wchodzący w żywe ciało. Rozszarpuje. Niby minęło, ale nie minęło. Cierpienie nie minęło! Jest! Ukrzyżowany Panie Jezu, daj nam delikatną, wrażliwą i czułą miłość, która będzie umiała zbudować wspólnotę ze zranionymi na ich warunkach. Daj tę łaskę szczególnie nam: biskupom i kościelnym przełożonym. Byśmy umieli cierpliwie wysłuchać każdego skrzywdzonego i nie zmarnowali żadnego usłyszanego słowa. Stacja XII: Jezus umiera na krzyżu Rozważanie przygotowane przez kobietę skrzywdzoną wykorzystaniem seksualnym w okresie małoletności: Jezus modli się Psalmem: „Boże, mój Boże, czemuś mnie opuścił?” Przyjmuje na siebie całe cierpienie ludu Izraela, całej cierpiącej ludzkości i sprawia, że Bóg staje się obecny w każdym miejscu, gdzie wydaje się całkowicie wyrugowany i nieobecny. Papież Franciszek w jednej ze swoich homilii mówił: „Dziś serce Kościoła patrzy w oczy Jezusa w tych chłopcach i dziewczynkach i chce płakać. Prosi o łaskę płaczu w obliczu tych nikczemnych nadużyć seksualnych w stosunku do nieletnich. Czynów, które pozostawiły wam blizny na całe życie. Prośmy o tę łaskę razem z łaską zadośćuczynienia.” Stając pod krzyżem Pana Jezusa nie możemy być Kościołem, który nie płacze w obliczu tych dramatów swoich dzieci. Nigdy do tych dramatów nie możemy się przyzwyczaić. Chcemy płakać, aby społeczeństwo stawało się coraz bardziej matczyne. Pewne realia życia można zobaczyć jedynie oczami obmytymi przez łzy. Panie Jezu, daj nam zdolność wylewania łez z powodu cierpienia innych osób. Spraw, aby w pobliżu człowieka cierpiącego zawsze znalazła się wspólnota chrześcijańska sprawiająca, by słowa: „Błogosławieni, którzy się smucą, albowiem oni będą pocieszeni”, wybrzmiały poprzez czułe gesty, życzliwe słowa i pomocne uczynki. Stacja XIII: Jezus z krzyża zdjęty Rozważanie przygotowane przez Centrum Ochrony Dziecka: Scena zdjęcia ciała Pańskiego z krzyża przeszła do kanonu sztuki i pod nazwą „pietà” – niezmiennie woła o „zmiłowanie”. Matka obejmuje martwe ciało swojego Syna. W tej scenie Matka jest najprawdziwszą ikoną Kościoła, przypomina Ludowi Bożemu każdego czasu, że jego najgłębszą istotą jest współczucie i czułość dla wszystkich „maluczkich”, z którymi Syn się utożsamił. Co czułaś Matko, gdy na Twoje ręce złożono ciało martwego Syna? Gdy mordowano Twojego Syna jak złoczyńcę, On zostawił Ci tych wszystkich, z którymi się utożsamił. Włączył Cię w dzieło Jego miłości do cierpiących, ubogich, odartych z godności, krzywdzonych, aby Kościół nie tylko miał w Tobie matkę, ale aby sam był matką dla wszystkich braci i sióstr Jezusa, zwłaszcza tych najsłabszych i najmniejszych. Ty, Matko, trzymająca martwe ciało Jezusa zdjęte z krzyża, znasz wiele dzieci i nastolatków, którzy doznali krzywdy w delikatnej sferze seksualności od osób, którym ufali we wspólnocie Kościoła, w której przestali czuć się bezpiecznie. Ty wiesz, ilu skrzywdzonych nie znalazło zrozumienia nawet w domu i przez lata żyli lub wciąż żyją w kompletnym osamotnieniu ze skutkami, z którymi często sobie nie radzą. Odchodzą z Kościoła, który dla nich stał się miejscem krzywdzenia. Ty znasz męczące ich poczucie winy i wstydu, których my nie rozumiemy. Maryjo, Matko Jezusa! Zdjęto z krzyża twego Syna, którego nie byłaś zdolna ochronić przed brutalnością innych ludzi. Znasz ból matek i ojców, którzy odkrywają, że nie potrafili zapobiec krzywdzeniu swoich dzieci. Ucz jak podejść do osoby skrzywdzonej i jej historii, jak ją przyjąć bez utraty wiary. Tak jak Ty nie zwątpiłaś, gdy oddano Ci zdjętego z krzyża Syna. Stacja XIV: Jezus do grobu złożony Rozważanie przygotowane przez przedstawicieli Regionalnego Punktu Konsultacyjnego dla Osób Zranionych w Kościele z siedzibą w Poznaniu: „A gdy wszystko wykonał, stał się sprawcą zbawienia wiecznego dla wszystkich, którzy Go słuchają” (Hbr 5,9). Wydanego w ręce ludzi Jezusa dotykają teraz inne dłonie. Już nie te, które brutalnie i bez skrupułów odzierały z godności, zadawały ból, pustoszyły i wykradały. Te inne dłonie najpierw z odwagą otwierają różnorakie drzwi prowadzące do Piłata, by odzyskać ciało udręczonego Pana; by odzyskać ten największy skarb, który trzeba zdjąć z krzyża i uczcić. Te inne dłonie teraz obmywają, oczyszczają, balsamują, okrywają, nie lekceważą żadnej rany, nie spieszą się, są cierpliwe i uważne. Nowy grób, w którym nikt jeszcze nie był pochowany, czeka na Pana historii, na Pana wszystkich historii ludzkich. Grób, poprzez który sam Bóg zechciał być we wspólnocie z nami – poranionymi i doświadczającymi niemocy – jest otwarty. Józefie z Arymatei i Nikodemie, razem dotykaliście Jego ran. Rozumieliście jeszcze więcej niż ci, którzy byli z Nim na co dzień… Nie spaliście snem śmierci. W Jego śmierci zaczęło się wasze nowe życie. Nadszedł czas nazywany „odtąd” – odtąd zaczyna się powstawanie do życia! Znajdź odpowiedź na Twoje pytanie o Napisz co pomaga nam byc blisko syna Bożego . plisss .:) zajawka zajawka 20.09.2011 Religia Szkoła podstawowa