🧩 Napisz Co Pomaga Nam Odzyskać Łaskę

Uczynki miłosierdzia względem duszy:Grzeszących upominać.Nieumiejętnych pouczać.Wątpiącym dobrze radzić.Strapionych pocieszać.Krzywdy cierpliwie znosić.Urazy ch…

Uwaga! Ta strona zawiera treści przeznaczone tylko dla dorosłych Jeśli nie masz 18 lat, nie powinieneś jej oglądać Łaskotki - najczulsze miejsca. Tylko tam sam możesz się połaskotać Data utworzenia: 4 lipca 2018, 12:26. Jak najłatwiej rozbawić dziecko? Oczywiście za pomocą łaskotek. To jedno z niewielu upodobań, z których się nie wyrasta. Większość z nas uwielbia łaskotać i być łaskotanym. I dobrze, ponieważ niekontrolowany wybuch śmiechu działa na organizm wyjątkowo korzystnie. A czy można samemu się połaskotać? Istnieje jedno tak czułe miejsce... Łaskotki Foto: Fotolia Łaskotki, najczulsze miejsca. Łaskotanie polega na świadomym podrażnianiu silnie unerwionych części ciała w celu wywołania niekontrolowanego napadu śmiechu. W tym czasie wydzielane są endorfiny, czyli hormon szczęścia - właśnie dlatego w wyniku łaskotek poprawia się nasze ogólne samopoczucie. Ta forma zabawy ma również korzystny wpływ na relacje międzyludzkie - pomaga zbudować zaufanie i daje poczucie bliskości. Ze względu na bezpośredni, fizyczny kontakt, nie każdemu jednak na takie gilgotki pozwalamy. Łaskotki, najczulsze miejsca, delikatny i niespodziewany dotyk Aby dotyk wywołał łaskotki, musi być delikatny i zupełnie niespodziewany. Właśnie z tego powodu sami siebie nie możemy pogilgotać pod pachą lub w okolicy żeber. Nawet dotykanie stóp jest nieskuteczne, choć właśnie tę część ciała powszechnie uważa się za najwrażliwszą. Istnieje jednak jedno, nietypowe miejsce, w którym zakończenia nerwowe są podatne na nasz własny dotyk. Chodzi o podniebienie. Niektórym wystarczy samo smyranie językiem, inni łaskoczą ten obszar palcami. Warto spróbować - wybuch śmiechu gwarantowany! Zobacz także Zobacz także: Tego jedzenia nigdy nie spuszczaj w zlewie Masz tylu znajomych? To wiele mówi o twojej inteligencji Masz ciekawy temat? Napisz do nas list! Chcesz, żebyśmy opisali Twoją historię albo zajęli się jakimś problemem? Masz ciekawy temat? Napisz do nas! Listy od czytelników już wielokrotnie nas zainspirowały, a na ich podstawie powstały liczne teksty. Wiele listów publikujemy w całości. Wszystkie historie znajdziecie tutaj. Napisz list do redakcji: List do redakcji Podziel się tym artykułem: Znajdź odpowiedź na Twoje pytanie o Napisz opowiadanie jako uczeń kl. 5 jak być w sprawach Ojca ? (Boga) Jak trudno jest zawierzyć się łasce Bożej, zwłaszcza wtedy, gdy wydarzenia w naszym życiu kolidują z naszymi osobistymi planami. Tymczasem jest to niezbędnie konieczne do zbawienia. Trzeba by jeszcze wiedzieć, czym jest prawdziwie zawierzenie Bożej Opatrzności!Wiedzą o tym wszyscy ratownicy: gdy niesie się pomoc osobie tonącej, największe zagrożenie stanowią jej wysiłki, by się uratować. Strach, chęć, by za wszelką cenę utrzymać się na wodzie prowokują często chaotyczne ruchy. Taka osoba szarpie się lub chwyta desperacko swojego wybawcy, co bardzo skutecznie utrudnia mu płynięcie. Dokładnie w taki sposób zachowujemy się często wobec pozwolić Mu się ocalić, próbujemy kierować rzeczami po naszej myśli. Z powodu lęku lub dumy (a często mieszanki jednego i drugiego) nie zgadzamy się, by Mu się poddać, powierzyć się w zaufaniu. Jak tonący, który próbuje oddychać, tak każdy człowiek próbuje być szczęśliwy. To głęboko zapisane w nas pragnienie. I to pragnienie jest dobre, ponieważ pochodzi od Boga. Czy wierzymy jednak, że On wie lepiej niż ktokolwiek inny, co jest potrzebne do szczęścia naszego i naszych dzieci?Zawierzenie nie jest tchórzostwem ani lenistwemGdy odrzucamy zawierzenie się Bożej miłości, to tak, jakbyśmy mówili Mu „Wiem lepiej od Ciebie, czego potrzebuję, czego potrzebuje moja rodzina”. Jesteśmy jak tonący, który odrzuca proponowaną mu pomoc, ponieważ boi się i usiłuje utrzymać nad wodą za wszelką cenę, nie widząc, że ten, kto go ratuje, wie co ma robić, by pozwolić mu dotrzeć na stały ląd. A jednak nie możemy bezczynnie czekać na za bardzo nas szanuje, by dać nam szczęście, ot tak. Chce nas włączyć w swoje dzieło miłości i dlatego daje nam pragnienia, wolność i liczne talenty, byśmy budowali Jego Królestwo. Jednak niech te talenty nie przesłonią nam prawdy, że sami z siebie nic nie możemy. Wszystko otrzymujemy od Pana, bez Niego jesteśmy niczym i nic nie możemy każdym razem, gdy o tym zapominamy, odrzucamy możliwość zawierzenia się Jemu. Często mylimy niezależność i wolność, stwierdzając: „Nie potrzebuję nikogo, doskonale sam(a) daję sobie radę”. Sądzimy, że jesteśmy bardzo silni i zdolni wiele uczynić, podczas gdy tak naprawdę jesteśmy całkowicie i zupełnie istnieje również inne niebezpieczeństwo – Zły. Jest niezwykle sprytny i próbuje zawsze kusić nas do zła pod pozorami dobra. Dlatego też osoba leniwa będzie kuszona, by swoją bierność usprawiedliwić rzekomym zaufaniem Opatrzności: „Nie ma sensu, żebym ja się trudził, bo Bóg zatroszczy się o nas”. Podobnie będzie myśleć osoba tchórzliwa, uciekając w modlitwę, aby uniknąć konfrontacji konkretnego zobowiązania i nieuniknionych zmian, jakie ze sobą niesie: „Panie, liczę na Ciebie, ponieważ, przede wszystkim nie chcę, byś prosił mnie o jakieś działanie”. A tymczasem zawierzenie nie jest ani lenistwem, ani nie jest postawą oderwanych od rzeczywistości ludziWcielenie sprawia, że stąpamy mocno po ziemi i nie ma innego sposobu, by spotkać Pana i służyć Mu, inaczej, jak żyjąc w codzienności, w najbardziej prozaicznych aspektach tego życia. Nie wystarczy powtarzać: „Panie, Panie, dziękujemy, że się o nas troszczysz!”. Oczywiście, uwielbienie jest też modlitwą tego, kto zawierza się Bożej jedynym sposobem na zweryfikowanie autentyczności tego uwielbienia jest skonfrontowanie Go z rzeczywistością. Stawianie sobie właściwych pytań: „Czy moje uwielbienie ogranicza się do czasu modlitwy czy zmienia sposób w jaki traktuję moje osobiste sprawy, rozwiązuję trudności rodzinne, przyjmuję troski finansowe, buduję moje plany na przyszłość itp.?”.„Zaprawdę, powiadam wam: Jeśli się nie odmienicie i nie staniecie jak dzieci, nie wejdziecie do królestwa niebieskiego” (Mt 18, 3). Jeśli nie zgadzamy się na to, by powierzyć się Ojcu z absolutną ufnością małego dziecka, jeśli nie zgadzamy się, by w ręce Ojca powierzyć wszystko – wszystkie nasze pragnienia, nasze plany, nasze troski, tych, których kochamy, a nawet nasze grzechy – nie będziemy mogli wejść do Królestwa Bożego. Nie będziemy mogli skosztować szczęścia w tym Królestwie, obiecanego już tu na ziemi tym, którzy mają serce PonsardCzytaj także:Covid-19 – modlitwa zawierzenia św. Jana Pawła II dla osób w podeszłym wiekuCzytaj także:„O dobra Matko, strzeż mnie jako Twojej własności”. Akt pełnego zawierzenia Maryi
\n\n\nnapisz co pomaga nam odzyskać łaskę
Napiszcie kilka zdań na temat wiersza. Wykorzystajcie wnioski z zadania 1. oraz słownictwo z ramki POMOCNA DŁOŃ | ISKIERKA MIŁOŚCI | BYĆ NAD PRZEPAŚCIĄ wiersz Przepaść Babcia w czarnych sukniach w drucianych okularach z laseczką stawia stopę nad przepaścią krawężnika cofa rozgląda się bojaźliwie choć nie widać śladu samochodu Podbiega do niej chłopczyk bierze za rękę
1. Czym rozpoczyna się Rok liturgiczny? 2. Czym kończy się Rok liturgiczny? 3. W jakim okresie Roku liturgicznego umiejscowiony jest Wielki Tydzień? 4 … . Czym rozpoczyna się Wielki Tydzień? 5. Co to jest TRIDUUM PASCHALNE? a/ jakim wydarzeniem się rozpoczyna? b/ ważne wydarzenia w tym okresie ? c/ czym się kończy? 6. Jakim ważnym wydarzeniem rozpoczyna się następny TYDZIEŃ po Wielkim Tygodniu? 7. Niedziela Miłosierdzia ... 8. Uczynki miłosierdzia: a/ względem duszy... b/ względem ciała... Św. Dominik i św. Franciszek byli ludźmi modlitwy. Wykonaj na kartce projekt plakatu z modlitwą do jednego z nich. ​ Dam dużo punktów, proszę o odpowiedź do końca tygodnia. DAJE NAJ Religia klasa 8 1. Podaj podział sakramentów według ich specyfiki (3 grupy). 2. Kto j … est szafarzem tych sakramentów: a. Chrzest b. Bierzmowanie c. Małżeństwo d. Kapłaństwo 3. Podaj skutki chrztu (2) 4. Wypisz elementy towarzyszące Mszy Świętej połączonej z udzielaniem chrztu świętego (tylko udzielanie chrztu po homilii – 5 elementów) 5. Wymień trzy stopnie święceń kapłańskich. 6. Trzy główne funkcje sakramentu kapłaństwa to: 7. Wymień skutki sakramentu bierzmowania (3 Twoim zdaniem najważniejsze). 8. Opisz jakie korzystne i niekorzystne zmiany nastąpiły w przebiegu liturgii Eucharystii (Mszy Świętej) w średniowieczu. 9. W którym wieku powstały katalogi grzechów? 10. Kiedy pojawiły się konfesjonały w świątyniach (w którym wieku)? Kiedy miało to miejsce w Polsce? (podaj wiek) 11. Podaj 4 skutki sakramentu pokuty. 12. Komu w Kościele pierwotnym nie udzielano sakramentu namaszczenia chorych? (3 kategorie ludzi) 13. W którym Liście Apostolskim jest mowa o kapłaństwie? 14. Opisz pokrótce historię sakramentu chrztu. 15. Przyporządkuj fragmenty Pisma Świętego poszczególnym sakramentom: a. Mt 28,19-20 b. Mt 26,26-28; Mk 14, 22-24; Łk 22, 19-20; 1 Kor 11, 23-25 c. J 20, 22-23 d. Jk 5, 14 – 15 e. Ef 5,21-25; Mk 10, 2-9 f. Dz 2, 4 były ewangeliarze, lekcjonarze, antyfonarze, sakramentarze? 17. Jakimi słowami odpowiada kapłanowi penitent na słowa: Wysławiajmy Pana, bo jest dobry ? Z jakim sakramentem wiążą się te słowa? pojęcia: a. Neofita b. Katechumenat c. Szafarz sobór ustalił, że do sakramentu pokuty należy przystępować przynajmniej raz w roku? (Było to w roku 1215) sobór ustalił tzw. kanoniczną formę zawarcia sakramentu małżeństwa (1563 r.)? Daje naj pkt ! 1)Bazując na własnych doświadczeniach oraz zdobytej wiedzy o zwyczajach adwentowych napisz czym dla ciebie jest adwent i jak można go g … łęboko przeżyć by przygotować się do przeżywania świąt Bożego Narodzenia 2) Adwent to czas oczekiwania na przyjście Chrystusa co według ciebie znaczy oczekiwanie z radością na podwójne przyjście Chrystusa na ziemie. Uzasadnij 3)Na podstawie pieśni adwentowych opisz bogactwo okresu adwentu wskaż konkretne przykłady które wskazują na unikatowość przeżywania adwentu w kulturze polskiej 4)Trzecia niedziela adwentu nazywa się niedzielą gaudete napisz co wyjątkowego odnajdujemy w liturgii Kościoła w tym dniu wskazując jak przeżywanie tej niedzieli może wpływać na pogłębienie własnej wiary 2. Wykonaj w zeszycie projekt plakatu, który ma zachęcać do codziennej modlitwy.​ Napisz co oznacza imię które nadano ci podczas chrztu i opisz krótko swojego patrona imię Magda ​ PRACA NA LEKCJI 1. Z podanych cech człowieka wybierz te, które odróżniają nas od innych stworzen. Wpisz je do zeszytu. całym zdaniem wzrost … inteligencja wolność wyboru dobry słuch • kolor włosów umiejętność kochania sprawność fizyczna • życzliwość wyrozumiałość. umiejętność chodzenia po drzewach uprzejmość dobry wzrok. dobroć. waga, tolerancja ​ pliska!!!!!!!!!!! daje 20 punktów Na podstawie uzyskanych informacji odpowiedz na pytania: W jaki sposób rodzice chrześcijańscy przekazują dzieciom wi … arę? Jak rodzina chrześcijańska świętuje niedzielę? Jakie zwyczaje pomagają rodzinie chrześcijańskiej przeżywać ważne wydarzenia z życia Kościoła? Jaką boginię czcił Poncjusz Piłat? Pośród grzechów wybierz te, które sprzeciwiają się I i IV przykazaniu przynależność do sekt lekceważenie nauczycieli eutanazja bałwochwalstwo przesądy … kradzież plotki cudzołóstwo odpisywanie w szkole niedbanie o dobro Ojczyzny zabójstwo oszczerstwo używanie narkotyków fałszywe świadectwo nieuczestniczenie w niedzielnej Mszy świętej zaniedbywanie modlitwy odrabianie lekcji w niedzielę bluźnierstwo rozmowy nieczyste nielegalne kopiowanie płyt nieposłuszeństwo wobec rodziców podejmowanie w niedzielę pracy zarobkowej przysięganie na Imię Boga obmowa wywoływanie duchów pożądliwość przywłaszczenie sobie znalezionej rzeczy używanie imion świętych w rozmowach samobójstwo niedbanie o swoje zdrowie pornografia naużywanie imienia Bożego magia robienie zakupów w niedzielę zniszczenie cudzej lub społecznej własności używanie przemocy wobec drugiej osoby
1. Oceń jakie Ustawy norymberskie wpłynęły na życie mieszkańców from brainly.pl. Rzucających się w oczy symboli religijnych. Wraca temat zakazu noszenia symboli religijnych przez pracowników sektora publicznego w kanadyjskim quebecu.
- Odwaga nie polega tylko na robieniu hałasu, ale także na tym, by umieć go robić, i wiedzieć, kiedy i jak go robić - mówił papież w czasie spotkania z jezuitami na 36. Kongregacji Generalnej. 24 października 2016 r. papież Franciszek spotkał się z jezuitami podczas ich 36. Kongregacji Generalnej. Przyjechał zwykłym samochodem kilka minut przed godziną Po przywitaniu się z ojcem Generałem i kilkoma innymi czekającymi na niego, udał się do auli Kongregacji, gdzie włączył się w modlitwę ze wszystkimi delegatami. Następnie wygłosił przemówienie. Po przerwie podjął otwarty i serdeczny dialog z delegatami, którzy spontanicznie zadawali pytania. Papież nie chciał, by je przygotowano wcześniej, ani też nie chciał się z nimi wcześniej zapoznać. W ten sposób doprowadził do bardzo rodzinnego spotkania, trwającego około półtorej godziny. Na koniec pozdrowił osobiście każdego z obecnych. Poniżej zamieszczamy pytania i odpowiedzi. W auli, z racji praktycznych, pytania zadano w trzech grupach. Zamieszczony tekst odtwarza integralne odpowiedzi Papieża, a dla ułatwienia lektury podane są oddzielnie pytania z ich istotną treścią. Tekst zachowuje ton i charakter rozmowy. * * * Ojcze Święty, jesteś żywym przykładem profetycznej śmiałości. Jak to robisz, że wyrażasz ją z taką skutecznością? W jaki sposób możemy robić to samo? Papież Franciszek: Odwaga nie polega tylko na robieniu hałasu, ale także na tym, by umieć go robić, i wiedzieć, kiedy i jak go robić. A przede wszystkim trzeba najpierw rozeznać, czy trzeba robić hałas czy nie. Odwaga stanowi konstytutywny element każdej działalności apostolskiej. A dzisiaj bardziej niż kiedykolwiek konieczna jest profetyczna odwaga i śmiałość. Potrzebna jest odnowiona parresia1, profetyczna śmiałość, by się nie lękać. Wymowny jest fakt, że to było pierwsze, co św. Jan Paweł II powiedział po wyborze na papieża: "Nie lękajcie się!" Przypomniał o wszystkich problemach krajów Europy Wschodniej, a śmiałość sprawiła, że stawił im wszystkim czoło. Jakiej profetycznej śmiałości oczekuje się dziś od nas? Nad tym trzeba przeprowadzić rozeznanie. To postawa, która rodzi się z magis2. A magis to parresia! Magis wspiera się na Bogu zawsze Większym. A więc, kierując spojrzenie na Boga zawsze Większego, rozeznanie pogłębia się w poszukiwaniu miejsc, gdzie można ukierunkować śmiałość. Uważam, że to jest wasze zadanie podczas Kongregacji: rozeznawać, "gdzie" właśnie ukierunkować magis, profetyczną śmiałość, parresię. Niekiedy profetyczna śmiałość łączy się z dyplomacją, z pewnym dziełem przekonywania i jednocześnie z mocnymi znakami. Na przykład, zadaniem profetycznej śmiałości jest zaatakować korupcję, bardzo rozpowszechnioną w niektórych krajach. Na przykład korupcja jest wtedy, gdy kończą się konstytucyjne kadencje władzy i podejmuje się natychmiast starania o zreformowanie Konstytucji, by jeszcze pozostać u władzy. Uważam, że Towarzystwo w swojej pracy nauczania i budzenia wrażliwości społecznej powinno wykonać dobrą pracę w zakresie śmiałości, by przekonać wszystkich, że jakiś kraj nie może się rozwijać, jeśli nie są szanowane podstawowe prawa przyjęte przez ten sam kraj, by można nim było rządzić w przyszłości. Ojcze, sposób, w jaki kolonizatorzy traktowali ludy tubylcze, był poważnym problemem. Zagarnięcie ziem przez kolonizatorów było poważnym wydarzeniem, którego reperkusje odczuwane są po dziś dzień. Co Ojciec Święty o tym myśli? Przede wszystkim trzeba powiedzieć, że dzisiaj jesteśmy bardziej świadomi tego, co oznacza bogactwo ludów tubylczych, właśnie w epoce, w której zarówno pod względem politycznym, jak i kulturowym chce się je unicestwić przez globalizację pojmowaną jako "kula", czyli globalizację, w której wszystko poddane jest uniformizmowi. Dziś więc nasza profetyczna śmiałość, nasza świadomość powinna zwrócić się ku inkulturacji. A naszą figurą globalizacji nie powinna być kula, lecz raczej wielościan. Podoba mi się figura geometryczna wielościanu, ponieważ jest jednym, ale ma różne oblicza. Jedność buduje się przez zachowanie tożsamości ludów, osób i kultur. Oto jakie bogactwo powinniśmy wnieść w proces globalizacji, bo w przeciwnym wypadku prowadzi ona do uniformizmu i okazuje się niszczycielską. W proces globalizacji uniformizującej i niszczycielskiej wchodzi zniszczenie tubylczych kultur, natomiast trzeba je odzyskać. I trzeba je odzyskać z pomocą poprawnej hermeneutyki, pomagającej nam w tym zadaniu. Nie jest to ta sama hermeneutyka co w epoce kolonialnej. W tamtej epoce hermeneutyka polegała na nawracaniu ludów, poszerzaniu Kościoła… i dlatego przekreślano niezależność tubylczą. Była to hermeneutyka typu scentralizowanego, gdzie dominujące imperium w pewien sposób narzucało swoją wiarę oraz kulturę. Można zrozumieć, że w tamtych czasach tak myślano, ale dzisiaj absolutnie konieczna jest radykalnie odmienna hermeneutyka. Powinniśmy interpretować rzeczy w inny sposób, to znaczy dowartościowując każdy naród, jego kulturę, jego język. Powinien właśnie nam pomagać proces inkulturacji, nabierający coraz większego znaczenia począwszy od Soboru Watykańskiego II. W każdym bądź razie pragnę nawiązać do prób inkulturacji, jakie podejmowano w pierwszym okresie misji - do prób, jakie rodzą się już z doświadczenia Pawła z "poganami". Duch Święty już wtedy jasno mu podsunął, że trzeba inkulturować Ewangelię pośród narodów pogańskich. To samo powtarza się w epoce rozmachu misyjnego. Pomyślmy, na przykład, o doświadczeniu Mattea Ricciego i Roberta de Nobili3. Byli oni pionierami, ale hegemonistyczna koncepcja rzymskiego centralizmu zahamowała to doświadczenie, położyła mu kres. Uniemożliwiła dialog, w którym kultury szanowałyby się nawzajem. Stało się tak, ponieważ, na przykład, stosowano hermeneutykę religijną do tego, co stanowiło zwyczaje społeczne. Mylono nawet szacunek dla zmarłych z bałwochwalstwem. W tym wypadku hermeneutyka odgrywała centralną rolę. W tym momencie wydaje mi się ważne - przy pełniejszej świadomości, jaką dzisiaj mamy wobec ludów tubylczych - wspieranie form wyrazu, kultury każdego z nich, i samej ewangelizacji, dotykającej również liturgii i wyrażającej się także w kulcie. Kongregacja ds. Kultu Bożego akceptuje to. Kończę wspomnieniem, które natomiast dotyczy moralności. Kiedy byłem studentem teologii, zlecono mi obowiązki bibliotekarza. Przeglądając pewien meksykański tekst mniej więcej z XVIII wieku z teologii moralnej, ułożony w formie pytań i odpowiedzi, natknąłem się na jedno z pytań: "Czy jest grzechem śmiertelnym seksualne współżycie między Hiszpanem i kobietą tubylczą". Odpowiedź moralisty doprowadziła mnie do śmiechu: "Materia jest poważna, dlatego grzech jest ciężki co do materii, ale biorąc pod uwagę, że konsekwencją tego aktu byłby jeden chrześcijanin więcej dla szerzenia królestwa Bożego, grzech nie jest tak ciężki, jakim byłby w Europie". W swoim przemówieniu Ojciec Święty wyraźnie zaproponował nam moralność opierającą się na rozeznaniu. Jak nam sugeruje postępować w dziedzinie moralności wobec tej dynamiki rozeznawania sytuacji moralnych? Wydaje mi się, że nie jest możliwe zatrzymanie się na interpretacji takiego zastosowania normy, które ogranicza się do traktowania szczegółowych sytuacji jako przypadków normy generalnej… Rozeznanie, zdolność rozeznania to element kluczowy. I właśnie zauważam brak rozeznania w formacji kapłanów. Ryzykujemy bowiem, że przyzwyczaimy się do "białego lub czarnego" i do tego, co jest legalne. Generalnie jesteśmy dosyć zamknięci na rozeznawanie. Jedno jest pewne: dziś w pewnej liczbie seminariów duchownych powróciła na nowo pewna sztywność, która jest daleka od rozeznawania sytuacji. To niebezpieczna sprawa, ponieważ może nas prowadzić do pojęcia moralności posiadającej kazuistyczny sens. Występuje to przy różnych sformułowaniach, ale zawsze po tej samej linii. Bardzo się tego boję. Mówiłem już o tym na spotkaniu z jezuitami w Krakowie podczas Światowego Dnia Młodzieży. Zapytali mnie tam jezuici o to, co może robić Towarzystwo, i odpowiedziałem, że jego ważnym zadaniem jest formacja seminarzystów i kapłanów do rozeznawania. Ja sam i moje pokolenie - może nie najmłodsi, ale moje pokolenie i niektóre z następnych - zostaliśmy wychowani w dekadenckiej scholastyce. Studiowaliśmy z podręcznika teologię, a także filozofię. To była scholastyka dekadencka. Na przykład, dla wytłumaczenia "metafizycznego continuum" - śmieję się za każdym razem, kiedy sobie o tym przypominam - uczono nas teorii puncta inflata4. Kiedy wielka scholastyka zaczęła obniżać loty, nastała wspomniana scholastyka dekadencka, którą studiowało moje pokolenie i inne. To ta scholastyka dekadencka sprowokowała kazuistyczną postawę. I ciekawe: materię "sakramentu pokuty" na wydziale teologicznym, zwykle - ale nie wszędzie - wykładali profesorowie teologii moralnej sakramentalnej. Cała dziedzina moralna zacieśniała się do "można", "nie można", "aż dotąd tak, i aż dotąd nie". Podczas egzaminu ad audiendas, jeden z moich kolegów, któremu zostało postawione dosyć zawiłe pytanie, powiedział z całą prostotą: "Ależ, ojcze, te rzeczy nie mają miejsca w rzeczywistości!" Egzaminator na to odpowiedział: "Ale to jest w książkach!" Była to moralność bardzo odległa od rozeznawania. W tamtych czasach występowało el cuco6, widmo moralności sytuacyjnej… Myślę, że Bernhard Häring7 był pierwszym, który zaczął szukać nowej drogi dla ponownego rozkwitu teologii moralnej. Oczywiście, w naszych czasach teologia moralna dokonała wielkiego postępu w swoich refleksjach i w swej dojrzałości: już nie jest więcej "kazuistyką". W dziedzinie moralnej trzeba postępować naprzód nie popadając w sytuacjonizm. Ale, z drugiej strony, trzeba wydobyć na nowo wielkie bogactwo zawierające się w wymiarze rozeznania. I to należy do wielkiej scholastyki. Zauważmy jedno: św. Tomasz i św. Bonawentura twierdzą, że ogólna zasada odnosi się do wszystkich, ale - mówią to wyraźnie - w miarę, jak przechodzi się do szczegółów, kwestia podlega zróżnicowaniu i przyjmuje wiele odcieni bez potrzeby zmiany zasady. Ta metoda scholastyczna zachowuje swoją ważność. Tą metodą moralną posługiwał się Katechizm Kościoła Katolickiego. Tę metodę zastosowano w ostatniej adhortacji apostolskiej Amoris laetitia, po przeprowadzeniu rozeznania przez cały Kościół podczas dwóch Synodów. Moralność zastosowana w Amoris laetitia jest tomistyczną, ale wielkiego św. Tomasza, a nie autora puncta inflata. Jest rzeczą oczywistą, że w dziedzinie moralnej trzeba postępować według rygoru naukowego i z miłością do Kościoła i rozeznania. Istnieją pewne punkty moralności, co do których tylko na modlitwie można mieć wystarczające światło, by móc dalej prowadzić refleksję teologiczną. I w tym wypadku, pozwalam sobie to powtórzyć, trzeba uprawiać "teologię na kolanach". Nie można uprawiać teologii bez modlitwy. To kluczowy punkt, i trzeba tak robić. /Dalsza część rozmowy na str. 2/ Przypisy: 1. Parresia jest greckim słowem, występującym często w tekście greckim Nowego Testamentu, gdzie oznacza odwagę i szczerość świadectwa. Posługiwano się nim często w chrześcijańskiej tradycji, zwłaszcza w początkach, również jako przeciwnym "hipokryzji". 2. Magis (więcej, bardziej) w tradycji ignacjańskiej wywodzi się ze sławnego hasła ad maiorem Dei gloriam (na większą chwałę Bożą) i stanowi syntezę silnego impulsu duchowego. Działanie jezuity charakteryzuje magis - żywe napięcie przypominające nam, że zawsze można postawić następny krok w stosunku do tego, gdzie jesteśmy, ponieważ nasze przemierzanie drogi odpowiada zawsze coraz wyraźniejszemu objawianiu się chwały Bożej. Dzięki rozeznawaniu duchowemu uczymy się rozpoznawać dobro występujące w każdej sytuacji i wybierać tę, która prowadzi do większego dobra. 3. Jezuici Matteo Ricci (1552-1610) i Roberto de Nobili (1577-1656) byli prawdziwymi pionierami. Jako misjonarze - odpowiednio w Chinach i w Indiach - starali się przystosować głoszenie Ewangelii do lokalnej kultury i kultów. Zaniepokoiło to niektórych i w Kościele podniosły się głosy przeciwne duchowi tych postaw, które miały rzekomo zanieczyszczać chrześcijańskie orędzie. 4. Papież ma tu na myśli teorie i debaty z początków XVII wieku, w które byli również zaangażowani jezuici, jak Rodrigo de Arriaga. 5. El cuco można by przetłumaczyć na polski jako "straszydło" (przyp. tłum.) 6. Bernhard Häring (1912-1998) , zakonnik, redemptorysta, był niemieckim teologiem moralnym i jednym z założycieli "Accademia Alfonsiana". Jego dzieło miało znaczny wpływ na przygotowanie i przebieg Soboru Watykańskiego II. Wokół Towarzystwa krąży wiele legend: pozytywnych ze strony tych, przez których jesteśmy lubiani, i legenda nieco czarna ze strony tego, który nas nie lubi. Do ciebie, Ojcze Święty, który nas lubisz i dobrze znasz, kieruję to pytanie: na co chciałbyś, byśmy zwrócili uwagę? Trochę mi trudno odpowiedzieć, ponieważ trzeba widzieć, skąd pochodzą krytyki. Trochę trudno, ponieważ w mojej sytuacji oraz w środowisku, w którym się poruszam, krytyki pod adresem Towarzystwa mają przeważnie ton o charakterze restauracyjnym. To znaczy, są to krytyki marzące o przywróceniu takiego Towarzystwa, które być może niegdyś było pociągające, ponieważ to były jego czasy, ale które nie jest pożądane w naszych czasach, ponieważ nie jest to już ten Boży czas dla Towarzystwa dzisiaj. Za krytyką kryje się ten typ myślenia. Natomiast w tej sprawie Towarzystwo powinno być wierne temu, co mu mówi Duch. Zaś co do krytyk - zależy, kto je wysuwa. To znaczy, trzeba rozeznać, skąd pochodzą. Uważam, że czasem nawet najgorszy z kierujących się złą wolą może skrytykować coś, co mi pomoże. Trzeba wsłuchiwać się we wszystkie krytyki i rozeznawać je. Nie trzeba zamykać drzwi przed jakąkolwiek krytyką, ponieważ ryzykujemy, że przyzwyczaimy się do zamykania drzwi. A to nie jest dobre. Po rozeznaniu można powiedzieć: ta krytyka nie ma żadnej podstawy, i odrzucić ją. Ale powinniśmy każdą odebraną krytykę poddać rozeznaniu, powiedziałbym codziennemu, osobistemu, ale zawsze z dobrą wolą, z otwartym sercem i wobec Pana. Żyjemy w świecie charakteryzującym się politycznymi i religijnymi polaryzacjami. Ojciec Święty przeżywał różne doświadczenia w swoim życiu, jako prowincjał i jako arcybiskup Buenos Aires. Biorąc pod uwagę swoje doświadczenie, Co nam Ojciec Święty sugeruje, by stawić czoło tym sytuacjom polaryzacji, zwłaszcza jeśli włączeni są w nie nasi bracia? Uważam, że ogólnie polityka, wielka polityka, coraz bardziej zdegradowała się do małej polityki. Nie tylko do polityki partyjnej każdego kraju, ale także do sektorowych polityk w obrębie tego samego kontynentu. Chciałem odpowiedzieć na ten specyficzny temat - ponieważ poproszono mnie o to - trzema przemówieniami o Europie, dwoma w Strasburgu i przemówieniem w związku z nagrodą "Karola Wielkiego". Francuscy biskupi opublikowali niedawno deklarację na temat polityki, która podejmuje lub nawiązuje do deklaracji sprzed piętnastu lub dwudziestu lat - Réhabiliter la politique, bardzo ważnej. Tamta deklaracja miała epokowe znaczenie: dała impuls polityce, polityce jako pracy rzemieślniczej, by budować jedność narodów oraz jedność narodu pośród wszystkich różnorodności, jakie występują wokół. Ogólnie mówiąc, słyszę opinię, że politycy upadli nisko. Brakuje tych wielkich polityków, którzy byli gotowi poważnie zaangażować się w sprawę swoich ideałów i nie obawiali się ani dialogu, ani walki, lecz szli naprzód, z inteligencją i charyzmatem właściwym polityce. Polityka jest jedną z najwyższych form miłości. Wielka polityka. I uważam, że w tym polaryzacje nie pomagają: natomiast tym, co pomaga w polityce, jest dialog. Jakie Ojciec Święty ma doświadczenie braci zakonnych w Towarzystwie, co do ich roli, i jak można przyciągnąć powołania na braci w Towarzystwie? Moje doświadczenie z braćmi było zawsze bardzo pozytywne. Bracia, z którymi mi przyszło mieszkać razem w moich czasach studenckich, byli ludźmi mądrymi, bardzo mądrymi. Dysponowali mądrością odmienną od mądrości scholastyków lub kapłanów. Nawet teraz, również ci bracia, którzy wiele studiowali i zajmują kierownicze stanowiska w instytucjach, mają coś - "nie wiem co" odmiennego od kapłanów. I uważam, że trzeba to zachować. Tę mądrość, ten element mądrości związany z byciem bratem. Co więcej, w wypadku wielkich braci, których poznałem, byłem pod wrażeniem "nosa", jakiego mieli, gdy mówili, na przykład: "Proszę mieć na oku tego ojca; wydaje mi się, że potrzebuje specjalnej pomocy…". Bracia, których poznałem, mieli często wielką roztropność. I pomagali! Brat wcześniej niż pozostali członkowie wspólnoty zdawał sobie sprawę z tego, co się dzieje. Nie wiem, jak to wyrazić; uważam, że istnieje specjalna łaska, trzeba szukać, jaka jest wola Boża co do brata w tym momencie i trzeba szukać, jak to wyrazić. Byłbym zadowolony, gdyby Ojciec Święty powiedział nam, kiedy spełni się proroctwo Izajasza: "Miecze swe przekują na lemiesze"… Na moim kontynencie, w Afryce, mamy już środki zdolne pozabijać dziesięć razy każdego z nas. Pracować dla pokoju to sprawa pilna. Powiedziałem to, ponad półtora roku temu, że znajdujemy się podczas trzeciej wojny światowej, w kawałkach. Teraz kawałki coraz bardziej się łączą. Jesteśmy na wojnie. Nie trzeba być naiwnymi. Świat jest na wojnie, a konsekwencje tego płacą niektóre kraje. Pomyślmy o Bliskim Wschodzie, o Afryce: tam mamy do czynienia z sytuacją stałej wojny. Z wojnami, mającymi swe źródło w całej historii kolonizacji i wyzysku. Oczywiście, są kraje posiadające niepodległość, ale czasem kraj, który przyznał im niepodległość, zarezerwował sobie własność do złóż mineralnych. Afryka pozostaje obiektem wyzysku z powodu bogactw, jakie posiada. Nawet ze strony krajów, które wcześniej nie myślały o tym kontynencie. Na Afrykę patrzy się zawsze w perspektywie wyzysku. I oczywiście prowadzi to do wojen. Ponadto, w niektórych krajach istnieje problem ideologizacji, prowadzących do poważnych rozłamów. Uważam, że praca na rzecz pokoju w tych okolicznościach, oprócz tego, że jest jednym z błogosławieństw, jest priorytetowa. Kiedy zapanuje pokój? Nie wiem, czy nadejdzie przed przyjściem Syna Człowieczego, ale natomiast wiem, że powinniśmy pracować na ile to jest możliwe na rzecz pokoju, zarówno przez politykę, jak i wzajemną koegzystencję. To można. To można. Dzięki chrześcijańskim postawom, które Pan wskazuje nam w Ewangelii, można wiele zrobić, i robi się wiele, i idzie się naprzód. Czasem płaci się za to wysoką cenę, osobiście. W każdym bądź razie idzie się naprzód. Męczeństwo stanowi część naszego powołania. Czy można się samemu zbawić? Jaka relacja istnieje między zbawieniem wspólnotowym a zbawieniem osobistym? Nikt nie zbawia się sam. Uważam, ze ta zasada powinna pozostać jasną: zbawienie jest dla ludu Bożego. Nikt nie zbawia się sam. Kto zamierza zbawić się sam, na własnej drodze spełnienia, skończy przymiotnikiem tyle razy używanym przez Jezusa: hipokryta. Skończy na hipokryzji. Zbawiać się samemu, zamierza zbawić się samemu, z postawą elitarną, jest hipokryzją. Pan przyszedł zbawić wszystkich. Czy jest rzeczą dobrą studiować teologię w kontekście realnego życia? Moją radą jest to, by wszystko, co młodzi studiują i czego doświadczają w kontakcie z różnymi kontekstami życia, było również poddane rozeznaniu osobistemu i wspólnotowemu, i stawało się przedmiotem modlitwy. Potrzebne jest studium akademickie, kontakt z realnym życiem nie tylko na peryferiach, ale na granicach peryferii, potrzebna jest modlitwa oraz rozeznanie osobiste i wspólnotowe. Jeśli wspólnota studentów czyni to wszystko, jestem spokojny. Jeśli brakuje którejś z tych rzeczy, zaczynam się niepokoić. Jeśli brakuje studium, w tym wypadku można mówić głupstwa albo idealizować sytuacje w sposób bardzo uproszczony. Jeśli brakuje realnego i obiektywnego kontekstu, z towarzyszeniem tego, który zna środowisko i pomaga, mogą się pojawiać głupie idealizmy. Jeśli brakuje modlitwy i rozeznania, z pewnością możemy być znakomitymi socjologami lub politologami, ale zostaniemy bez ewangelicznej śmiałości oraz ewangelicznego krzyża, który powinniśmy nieść, jak powiedziałem na początku. /Dalsza część rozmowy na str. 3/ Po 35. Kongregacji Generalnej Towarzystwo przemierzyło drogę zrozumienia wyzwań środowiskowych. Przyjęliśmy z radością encyklikę "Laudato si’". Czujemy, że Papież otworzył nam drzwi do dialogu z instytucjami. Co możemy robić, aby w dalszym ciągu czuć się wciągnięci w tę sprawę? Laudato si’ to encyklika, nad którą pracowało wielu, a naukowców, którzy nad nią pracowali poproszono, aby powiedzieli rzeczy dobrze uzasadnione, a nie zwykłe hipotezy. Pracowało nad tym wiele osób. Moja praca w istocie polegała na podaniu wskazań, dokonaniu tej lub innej korekty, a następnie przeprowadzeniu końcowej redakcji: tak, w moim stylu i opracowując niektóre aspekty. Uważam, że trzeba nadal pracować poprzez ruchy, w sposób akademicki, a także polityczny. Oczywiste jest bowiem, że świat cierpi nie tylko z powodu globalnego ocieplenia, ale złego używania rzeczy i ponieważ przyroda jest źle traktowana… W interpretacji Laudato si’ trzeba również wziąć pod uwagę, że nie jest to "encyklika zielona". Jest to encyklika społeczna. Punktem wyjścia jest rzeczywistość w tym momencie, która jest ekologiczna, ale encyklika jest społeczna. Jest oczywiste, że cierpią z tego powodu najbardziej ubodzy, którzy zostają odrzuceni. Encyklika stawia czoło tej kulturze odrzucenia osób. Trzeba sporo popracować nad częścią społeczną encykliki, ponieważ pracujący nad nią teologowie byli bardzo przejęci na widok wielkich reperkusji społecznych, jakie mają ekologiczne fakty. Bardzo pomaga spojrzenie na tę encyklikę jako społeczną. Papież Franciszek pragnie ubogiego Towarzystwa dla ubogich. Jaką radę da nam Ojciec Święty, by zmierzać w tym kierunku? Uważam, że w tym punkcie ubóstwa św. Ignacy poszedł znacznie dalej niż my. Gdy czytamy, jak pojmował ubóstwo oraz ślub niezmieniania ubóstwa, chyba żeby go jeszcze bardziej zacieśnić, powinniśmy się zastanowić. Ignacy nie tylko przyjmuje postawę ascetyczną, jak gdybym się chciał uszczypnąć, by bardziej bolało, ale jest to miłość ubóstwa jako stylu życia, jako drogi zbawienia, drogi eklezjalnej. Ponieważ dla Ignacego - posługuje się on tymi dwoma kluczowymi słowami - ubóstwo jest matką i murem. Ubóstwo rodzi, jest matką, rodzi życie duchowe, życie świętości, życie apostolskie. I jest murem, broni. Ileż kościelnych nieszczęść zaczęło się z powodu braku ubóstwa: także poza Towarzystwem, mam na myśli ogólnie cały Kościół. Ileż skandali, o których niestety muszę być informowany, biorąc pod uwagę miejsce, w którym się znajduję, bierze się z pieniędzy. Uważam, że św. Ignacy miał naprawdę wielką intuicję. W ignacjańskiej wizji ubóstwa mamy źródło inspiracji, które będzie nam pomocne. Klerykalizm, będący jedną z najpoważniejszych form zła w Kościele, dystansuje się od ubóstwa. Klerykalizm jest bogaty. A jeśli nie jest bogaty w pieniądz, jest bogaty w pychę. Ale jest bogaty: jest przywiązany do posiadania. Nie pozwala się rodzić z matki ubóstwa, nie pozwala się strzec przez mur ubóstwa. Klerykalizm jest jedną z form bogactwa najbardziej poważnych, z powodu której dzisiaj cierpimy w Kościele. Przynajmniej w niektórych rejonach Kościoła. Nawet w najbardziej codziennych doświadczeniach. Kościół ubogi dla ubogich jest Kościołem Ewangelii, Kazania na Górze w Ewangelii Mateusza i Kazania na nizinie w Ewangelii Łukasza, a także "protokołem", według którego będziemy sądzeni: Mateusz 25. Uważam, że w tym zakresie Ewangelia jest bardzo jasna i trzeba zmierzać w tym kierunku. Ale podkreślałbym fakt, że byłoby pięknie, gdyby Towarzystwo mogło pomóc w pogłębieniu wizji Ignacego dotyczącej ubóstwa, ponieważ uważam, że jest to wizja dla całego Kościoła. To coś, co może pomóc nam wszystkim. Ojciec Święty mówił bardzo dobrze o tym, jak ważne jest pocieszenie. A kiedy oddaje się refleksji pod koniec każdego dnia, co przynosi Ojcu Świętemu pocieszenie, a co pozbawia pocieszenia? Mówię w rodzinie, a więc mogę to powiedzieć: ja jestem raczej pesymistą, zawsze! Nie mówię, że jestem depresyjny, ponieważ nie jest to prawda. Ale jest prawdą, że skłaniam się do patrzenia na to, co nie funkcjonuje. Dlatego pocieszenie jest najlepszym środkiem antydepresyjnym, jaki znalazłem! Znajduję go, gdy staję przed Panem i pozwalam, by On ukazał mi to, co sprawił w ciągu dnia. Gdy, pod koniec dnia, zdaję sobie sprawę, że jestem prowadzony, gdy zdaję sobie sprawę, że pomimo mojego oporu znalazł się przewodnik, jak fala, która popchnęła mnie naprzód - to mnie wtedy pociesza. To jakby poczuć: "On jest tutaj". Co zaś dotyczy mojego pontyfikatu, pociesza mnie wewnętrzne odczucie: "Zgoda, moim wejściem do tego tańca nie było zbieżność głosów, ale to On jest w tym wszystkim. To jest dla mnie wielkim pocieszeniem. A gdy zauważam chwile, w których górę wziął mój opór, czuję się źle i skłania mnie do proszenia o przebaczenie. I dzieje się to dosyć często… I to robi mi dobrze. Zdać sobie sprawę, jak mówi św. Ignacy, że jest się "całą przeszkodą", uznać, że człowiek doświadcza w sobie oporów, że przeżywa je codziennie i że czasem je przezwycięża, a czasem nie. Doświadczenie to sprawia, że człowiek nie uważa się za nie wiadomo kogo. To pomaga. Oto moje osobiste doświadczenie, możliwie w najbardziej prostych słowach. Adhortacja apostolska "Evangelii gaudium" dostarcza wielkiej inspiracji i zachęca nas do rozmów na temat ewangelizacji. Co Ojciec Święty chce powiedzieć w ostatnich słowach adhortacji, gdy zaprasza do dalszej debaty? Jednym z niebezpieczeństw tekstów papieża jest to, że budzą trochę entuzjazmu, ale potem przychodzą inne i poprzednie trafiają do archiwum. Dlatego myślę, że ważne jest kontynuowanie pracy, to końcowe wskazanie, w których wyrażone jest życzenie, by organizować spotkania i pogłębiać przesłanie zawarte w Evangelii gaudium, ponieważ zapisany jest w niej cały sposób stawiania czoła różnym problemom kościelnym oraz ewangelizacja życia chrześcijańskiego. Uważam, że masz na myśli wezwanie znajdujące się na końcu i które pochodzi z dokumentu z Aparecidy. W tym fragmencie chcieliśmy nawiązać do adhortacji Evangelii nuntiandi, zachowującej najbardziej świeżą aktualność, taką samą, co w momencie publikacji, a dla mnie pozostaje ona nadal najważniejszym dokumentem duszpasterskim napisanym po Soborze Watykański II. Chociaż nie jest wspomniana, nie jest cytowana. Otóż, to samo może stać się z Evangelii gaudium. Kilka dni temu czytałem, że należałoby z Evangelii gaudium podjąć punkt o homilii, ponieważ został pominięty milczeniem. Znajduje się w nim coś, co Kościół powinien skorygować w swoim przepowiadaniu słowa i co ponadto wyzuwa go z aspektu klerykalnego. Uważam, że trzeba pogłębiać Evangelii gaudium, że trzeba pracować w grupach ludzi świeckich, kapłanów, seminarzystów, ponieważ Kościół pragnie dziś ewangelicznego oddechu. W tym zakresie trzeba iść naprzód. Nie jest to coś zamkniętego, tak jak byśmy powiedzieli: to już minęło, teraz przychodzi Laudato si’. A potem: to już minęło, teraz jest Amoris laetitia… W żadnym wypadku. Polecam wam adhortację Evangelii gaudium, będącą ramą. Nie jest oryginalną, w tym chcę być bardzo jasny. Łączy razem Evangelii nuntiandi z dokumentem z Aparecidy. Chociaż ukazała się po Synodzie na temat ewangelizacji, mocnym punktem Evangelii gaudium jest to, że podjęła wspomniane dwa dokumenty i odświeżyła je, by podać je następnie na nowym talerzu. Evangelii gaudium to apostolska rama dzisiejszego Kościoła. Kościół doświadcza spadku powołań zwłaszcza w miejscach, gdzie niechętnie promowano powołania lokalne. Jako biskupowi przydarzyło mi się w Buenos Aires, że niejednokrotnie bardzo dobrzy księża mówili w rozmowie: "Mam w parafii świeckiego, który «wart jest złota!»". I opisywali mi go jako świeckiego "pierwszej kategorii". A potem mnie pytali: "Co się księdzu biskupowi wydaje, jeśli zrobimy go diakonem?" Oto problem: wartościowego świeckiego chcemy zaraz zrobić diakonem, chcemy go klerykalizować. W liście, jaki niedawno przesłałem kardynałowi Oueletowi napisałem, że w Ameryce Łacińskiej jedyną rzeczą, która mniej więcej uchroniła się od klerykalizmu, jest pobożność ludowa. Istotnie, ponieważ pobożność ludowa jest jedną z tych rzeczy ludzi, w które księża nie wierzyli, świeccy byli kreatywni. Być może było konieczne poprawić niektóre rzeczy, ale pobożność ludowa ocalała, ponieważ księża nie zajmowali się tym. Klerykalizm nie pozwala wzrastać, nie pozwala pogłębiać mocy chrztu. To łaska chrztu posiada moc i ewangelizacyjną łaskę o wymiarze misyjnym. Natomiast klerykalizm źle dyscyplinuje tę łaskę i wprowadza formy zależności, które niekiedy utrzymują cale narody w głębokim stanie niedojrzałości. Przypominam sobie, ile było starć przy pojawianiu się kościelnych wspólnot podstawowych w czasach, kiedy byłem studentem teologii lub młodym księdzem. Dlaczego? Dlatego, że tam świeccy zaczęli odgrywać trochę większą rolę jako protagoniści, a pierwszymi, którzy poczuli się niepewni, byli księża. Zbytnio uogólniam, ale robię to celowo: jeśli skarykaturyzuję problem to dlatego, że problem klerykalizmu jest bardzo poważny. Jeżeli chodzi o powołania lokalne, to powiem, że sprawą zmniejszania się powołań będzie się zajmował najbliższy Synod. Uważam, że powołania są; trzeba po prostu wiedzieć, jak je proponować i jak je otaczać opieką. Jeśli księdzu zawsze się spieszy, jeśli zanurzony jest w tysiącu spraw administracyjnych, jeśli się nie przekonamy, że kierownictwo duchowe jest charyzmatem nie klerykalnym, lecz świeckim (które może podjąć także ksiądz), i jeśli nie włączymy świeckich do rozeznawania powołań, to jest rzeczą oczywistą, że nie będziemy mieć powołań. Młodzi potrzebują, żeby ich słuchać; a młodzi męczą. Powracają z tymi samymi sprawami i trzeba ich słuchać. I dlatego, oczywiście, trzeba mieć cierpliwość, usiąść i słuchać. A także potrzebna jest kreatywność, by zaangażować ich w konkretną pracę. Dzisiaj same "spotkania" nie mają już większego sensu, nie są owocne. Trzeba skierować młodych do działalności o charakterze misyjnym, katechetycznym lub społecznym. To robi bardzo dobrze. Pewnego razu udałem się do parafii na peryferiach, do villa miseria. Ksiądz powiedział mi, że buduje salę na spotkania, na zapleczu. Ponieważ ten ksiądz miał również wykłady na państwowym uniwersytecie jako asystent, wzbudził u chłopców i dziewcząt entuzjazm i pragnienie uczestnictwa. Przyszedłem tam w sobotę i pracowali jako murarze: kierującym pracami inżynierem był Żyd, jedna z dziewcząt była ateistką, a inny nie wiem kim, ale byli złączeni w jednej pracy. Rodzi to pytanie: czy mogę coś zrobić dla innych oraz z innymi? Trzeba zaangażować młodych do pracy i trzeba ich słuchać. Według mnie, potrzeba tych dwóch rzeczy. Nie promowanie powołań lokalnych to samobójstwo; oznacza to ni mniej ni więcej sterylizację Kościoła, ponieważ Kościół jest matką. Nie promowanie powołań lokalnych to zamykanie kościelnych przewodów. To nie pozwalanie, by ta matka miała swoje dzieci. A to jest poważna sprawa. Digitalizacja jest typową cechą współczesnej epoki. Tworzy szybkość, napięcie, kryzys. Jaki ma ona wpływ na dzisiejsze społeczeństwo? Co robić, aby mieć szybkość i głębię? Holendrzy już trzydzieści lat temu albo jeszcze wcześniej wynaleźli słowo "szybkościowanie". To znaczy, postęp geometryczny w pojęciach szybkości. I to właśnie "szybkościowanie" przemienia digitalny świat w możliwe zagrożenie. Nie mówię tu o jego aspektach pozytywnych, ponieważ znamy je wszyscy. Podkreślam również problem płynności, który może przekreślić konkret. Ktoś niedawno mi opowiadał, że pewien europejski biskup poszedł się spotkać z zaprzyjaźnionym przedsiębiorcą. Ten pokazał mu, jak w ciągu dziesięciu minut potrafi przeprowadzić operację przynoszącą pewien zysk. Z Los Angeles sprzedał bydło do Hong Kongu i w kilka minut dorobił się sumy, która została mu natychmiast przelana na konto. Płynność ekonomii, płynność pracy: to wszystko stwarza bezrobocie. To płynny świat. Słyszy się wołanie o "powrót", nawet jeśli słowo mi się nie podoba, ponieważ jest raczej nostalgicznym. Volver to tytuł tanga argentyńskiego! Istnieje pragnienie odzyskania konkretnego wymiaru pracy. We Włoszech 40% młodych poniżej dwudziestego piątego roku życia jest bezrobotnych; w Hiszpanii 50%, w Chorwacji 47%. To sygnał alarmowy pokazujący tę płynność, która rodzi bezrobocie. Dziękuję za pytania i za żywą rozmowę, i przepraszam was za to, że się rozgadałem… *** O. Arturo Sosa SJ, Przełożony Generalny Towarzystwa Jezusowego, pod koniec dialogu pozdrowił Papieża w tych słowach: "Ojcze Święty, pod koniec tych dwóch intensywnych sesji, w imieniu wszystkich towarzyszy zebranych na 36. Kongregacji Generalnej, chciałbym Ci serdecznie podziękować za braterską obecność pośród nas i za to, że … się rozgadałeś! Dziękuję za Twój wkład w nasze rozeznanie! Dziękujemy, że utwierdziłeś nas w zachęcie do dogłębnego przeżywania naszego charyzmatu, krocząc razem z Kościołem i z tak wieloma ludźmi dobrej woli, kierowani współczuciem, zaangażowani w pocieszanie przez pojednanie, wrażliwi na rozeznanie znaków czasu. Kroczyć nie ulegając pokusie zatrzymania się w jednym z pięknych zakątków, jakie znajdujemy po drodze. Kroczyć, kierując się wolnością dzieci Bożych, która czyni nas dyspozycyjnymi, by być posłani do jakiejkolwiek części świata, na spotkania z cierpiącą ludzkością, zgodnie z dynamiką wcielenia Pana Jezusa, przynosząc ulgę tylu naszym braciom i siostrom, tak jak On przybitym do krzyża. Będziemy kroczyć razem, zgodnie z naszym sposobem postępowania, nie likwidując napięć między wiarą i sprawiedliwością, dialogiem i pojednaniem, kontemplacją i działaniem… Droga ta prowadzi nas do głębokiego spotkania z ludzkim bogactwem wyrażającym się w kulturowej różnorodności. Będziemy kontynuować nasze wysiłki w zakresie inkulturacji, by lepiej głosić Ewangelię i aby zajaśniało interkulturowe oblicze naszego wspólnego Ojca. Będziemy wiernie trzymać się Twojej rady zjednoczenia się z Tobą w stałej modlitwie, by otrzymać pocieszenie, które każdego jezuitę, wszystkich ludzi, z którymi dzielimy misję Chrystusową, czyni sługami radosnej nowiny Ewangelii. A teraz całym sercem chcemy Cię pozdrowić, każdy osobiście…".
W osiągnięciu świętości pomaga nam odzyskać coś.Coś co może być naszą bratnią duszą. Reklama Najnowsze pytania z przedmiotu Religia
Sklep Audiobooki i Ebooki Audiobooki Podcasty Społeczeństwo i psychologia Słuchaj w abonamencie W Go Max zyskujesz: Słuchasz i czytasz bez limitu Wybierasz spośród ponad 100 tys. audiobooków, ebooków i komiksów dostępnych w aplikacji Korzystasz jednocześnie na 2 urządzeniach np. smartfon i tablet lub czytnik ebooków Możesz zrezygnować w dowolnym momencie W Go Mikro zyskujesz: czytasz lub słuchasz 1 dowolnego ebooka lub audiobooka w miesiącu wybierasz spośród wszystkich tytułów z naszego katalogu, ponad 100 tys. audiobooków, ebooków i komiksów dostępnych w aplikacji podcasty i ASMR słuchasz bez limitu W Go Mini zyskujesz: czytasz lub słuchasz 2 dowolne ebooki lub audiobooki w miesiącu wybierasz spośród wszystkich tytułów z naszego katalogu, ponad 100 tys. audiobooków, ebooków i komiksów dostępnych w aplikacji podcasty i ASMR słuchasz bez limitu W Go Max+Music zyskujesz: Słuchasz i czytasz bez limitu Wybierasz spośród ponad 100 tys. audiobooków, ebooków i komiksów dostępnych w aplikacji Empik Go Słuchasz swojej ukochanej muzyki i autorskich playlist w aplikacji Empik Music Korzystasz jednocześnie na 2 urządzeniach np. smartfon i tablet lub czytnik ebooków I wiele więcej! Z tytułów dostępnych w abonamencie możesz korzystać tylko w aplikacji Empik Go Produkt nie jest obecnie dostępny w żadnym abonamencie Opis Opis Czym jest spokój? Dla każdego czymś innym, jednak prawie każdy dąży, żeby Go osiągnąć. Ile ludzi tyle sposobów. My zapytałyśmy kilku cenionych przez nas podcasterów czym dla nich jest spokój i co pomaga im go odnaleźć. Odpowiedzi były bardzo różnorodne i jest w czym tym odcinku usłyszysz:1. Natalię Łuczak podcast "Hej Mama"2. Łukasz Grygiel podcast "Sto monet"3. Joanna Bzdoń podcast "Rodzic lider"4. Marek Opaska "Bajkowy tata"5. Mariusz Rzepka "Tata czyta"6. Wojciech Strózik "Bajkowy podcast" i "Poradnikowo"7. Jarosław Kania "Ojcowska Strona Mocy"8. Dominika Łysio "Talenty dużych i małych"9. Anna Jankowska "Nie tylko dla mam"10. Marita Woźniak "Między parami"11. Agnieszka Zdunek "Jest zielono"12. Agata Gibek "Ptasie opowieści"A już w następny odcinku prelegentki pierwszej podcastowej konferencji Kierunek Szczęście opowiedzą, co powoduje, że trudno nam odnaleźć spokój. Dane szczegółowe Dane szczegółowe ID produktu: 1262426500 Tytuł: #29 Czym jest spokój i co pomaga go odzyskać? Odcinek specjalny z udziałem podcasterów i podcasterek - Rodzicem jestem - podcast Seria: Rodzicem jestem Autor: Rother Ola , Blum-Gregorczyk Sylwia Lektor: Rother Ola, Blum-Gregorczyk Sylwia Wydawnictwo: Rodzicem jestem Język wydania: polski Język oryginału: polski Data premiery: 2021-02-05 Rok wydania: 2021 Format: MP3 Recenzje Recenzje
\n\n napisz co pomaga nam odzyskać łaskę
Melisa na bóle menstruacyjne. Melisa może osłabiać niektóre doleg­liwości miesiączkowe. Pomaga również uregulować krwawienia. Zawiera cenne olejki eteryczne, kwercetynę, kwasy fenolowe, garbniki i triterpeny. Ma działanie rozkurczowe, co jest pomocne przy zdenerwowaniu oraz skurczach menopauzalnych.

Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus! Drodzy rodzice i uczniowie. W związku z zawieszeniem zajęć szkolnych i zachętą aby w miarę możliwości zajęcia prowadzić zdalnie, na pewien czas katecheza również będzie odbywała się w ten sposób. Wykorzystajmy czas pobytu w domu do umocnienia więzi rodzinnych oraz pogłębienia życia religijnego. Mam nadzieję, że Wasza gorliwość w codziennej modlitwie o ustanie koronawirusa nie ustaję. Podaję 2 katechezy na kolejny tydzień. TEMAT: "BŁOGOSŁAWIONY KS. JAN BALICKI ZBLIŻA MNIE DO SAKRAMENTÓW" Poznajemy kolejnego przyjaciela Boga, kapłana ks. Jana Balickiego. Zanim przeczytasz o tym jakim był niesamowitym przewodnikiem do Boga posłuchaj kilku informacji o nim: rozwiąż zadanie 1: A teraz przeczytaj opowiadanie ze Patrząc na postać bł. Jana Balickiego podziękuj Bogu za sakramenty rozwiąż zadanie 2: zapisz w zeszycie temat katechezy i wklej jedno z dwóch dzisiejszych zadań (lub wpisz je do zeszytu) dziękuję za wykonanie zadania s. Agata TEMAT: "OKAZUJĘ MIŁOŚĆ BOGU, ZACHOWUJĄC JEGO PRZYKAZANIA" Bóg jest naszym Ojcem i pragnie naszego szczęścia. By człowiek mógł je osiągnąć dał nam przykazania. Przeczytaj w podręczniku fragment z księgi Wyjścia, str. 116 Zapisz w zeszycie temat katechezy, narysuj 3 kamienne tablice i z prezentacji wpisz określenia które opisują jak wypełniać I, II i III przykazanie Dekalogu Prezentacja: Jeśli chcesz możesz wykonać zadanie (narysuj komiks) ze str. 117 Wielka prośba do uczniów kl. IV W dniu 25 marca 2020 roku o godz. w łączności z papieżem Franciszkiem i całą wspólnotą Kościoła pomódl się o ustanie epidemii modlitą Anioł Pański oraz modlitwą Ojcze nasz i 3 Zdrowaś Maryjo oraz: „Boże Ojcze, Stwórco świata, wszechmogący i miłosierny, który z miłości do nas posłałeś na świat swojego Syna jako lekarza dusz i ciał, spójrz na swoje dzieci, które w tym trudnym momencie niepewności i lęku w wielu regionach Europy i świata, zwracają się do Ciebie szukając siły, zbawienia i pocieszenia. Uwolnij nas od chorób i strachu, ulecz naszych chorych, pociesz ich rodziny, daj mądrość rządzącym, energię i siłę lekarzom, pielęgniarkom i wolontariuszom, życie wieczne zmarłym. Nie opuszczaj nas w chwili próby, ale uwolnij nas od wszelkiego zła. O to Cię prosimy, który z Synem i Duchem Świętym żyjesz i królujesz na wieki. Amen. Maryjo, Uzdrowicielko chorych i Matko nadziei, módl się za nami!” Drodzy Rodzice i Uczniowie warto skorzystać Rekolekcje z Narnią od 30 marca do 1 kwietnia spotkania odbywać się będą dwa razy dziennie 10:00 i o 13:30 TEMAT : UCZESTNICZĘ W OFIERZE I UCZCIE MIŁOŚCI- WIELKI CZWARTEK Zapisz temat: : UCZESTNICZĘ W OFIERZE I UCZCIE MIŁOŚCI- WIELKI CZWARTEK Możesz obejrzeć: „Triduum Paschalne – Moda na Boga” w Przeczytaj 2 opisy ustanowienia Eucharystii, zrób notatkę z zapamiętaj (str 127-129) Zadanie: wykonaj ilustracje przedstawiającą 2 sakramenty, które Pan Jezus ustanowił w Wielki Czwartek Możesz w Wielki Czwartek podziękować za sakramenty Eucharystię i kapłaństwo, za kapłanów, którzy ci udzielili sakramentów chrztu, Eucharystii, pokuty. Obejrzyj transmisję Mszy Św. z Wielkiego Czwartku ZADANIE DLA ODWAŻNYCH: umyj w Wielki Czwartek swoim bliskim nogi TEMAT: DZIEŃ ŚWIADECTWA NAJWIĘKSZEJ MIŁOŚCI – WIELKI PIĄTEK Zapisz temat, przeczytaj opis śmierci Pana Jezusa z J 19, 25-30 ( w podręczniku) Narysuj w zeszycie krzyż i ułóż modlitwę dziękczynną za miłość Pan Jezusa do Ciebie. Zapisz ją pod krzyżem. Możesz obejrzeć: Na Wielki Piątek przygotuj rodzinną adorację Krzyża. Przygotuj krzyż, wybierz miejsce. Zaproś wszystkich domowników do wspólnej modlitwy przy krzyżu, możesz odczytać wówczas swoją modlitwę, możesz poprowadzić rodzinna drogę krzyżową w Wielki Piątek. Może obejrzyj transmisje Wielkiego Piątku, włączając się w modlitwę. TEMAT: W DOMOWYM KOŚCIELE (RODZINIE) UCZĘ SIĘ MIŁOŚCI DO JEZUSA. Dziś na katechezie chcemy mówić o przekazywaniu ognia. Gdzie się przekazuje ogień? Po co? Co się dzieję gdy do rozpalonego węgielka dołożymy następne? co się dzieję gdy do zapalonej świecy dołożymy knot innej świecy? Wyobraź sobie że te węgielki, te świece to ludzie. Posłuchaj dalszej części opowiadania: zapisz w zeszycie temat katechezy z zapamiętaj na str. 144 zrób notatkę i jako zadanie wykonaj zadanie z zastosuj – podziękuj mamie i tacie, że uczą Cię miłości do Pana Jezusa. W tym roku, w tej wyjątkowej sytuacji, rodzina, która jest domowym Kościołem będzie miejscem przeżywania największych świąt chrześcijańskich – Wielkanocy… dlatego tym bardziej proszę w domowym kościele czyli rodzinie pomóżcie Rodzicom W WIELKIM TYGODNIU TRWAJ WIĘCEJ NA MODLITWIE, POMÓŻ RODZICOM W PRZYGOTOWANIACH DO ŚWIĄT, W TYM PRZYGOTOWANIU RODZINNYCH NABOŻEŃSTW WIELKIEGO CZWARTKU, PIĄTKU, SOBOTY I WIELKIEJ NIEDZIELI POMOCNE W TEGOROCZNYM PRZEZYWANIU ŚWIĄT WIELKANOCNYCH, KIEDY NIE MOŻEMY PÓJŚĆ DO KOŚCIOŁA MOŻE BYĆ: Zamieszczam przewodnik do przeżywania Triduum Paschalnego w domu – MOŻE SIĘ PRZYDAĆ: TEMAT: ZMARTWYCHWSTANIE CHRYSTUSA MOJĄ MOCĄ W ŻYCIU. Proszę zapiszcie w zeszycie temat i przeczytajcie z podręcznika ( str 133-134) co przeżywali uczniowie po ukrzyżowaniu Jezusa, z Ewangelii św. Łukasza (Łk 24,13- 35) – możecie też skorzystać z Pisma Św. Uczniowie rozpoznali w Wędrowcu Jezusa Zmartwychwstałego. To całkowicie zmieniło ich uczucia i nastawienie do życia. Z ludzi przygnębionych, rozczarowanych, zalęknionych- ożywieni i umocnieni Słowem Jezusa i połamanym z Nim chlebem- stali się radosnymi, odważnymi, szczęśliwymi głosicielami Chrystusowego Zmartwychwstania. Nasze życie jest drogą do Emaus. Często kiedy spotykają nas niepowodzenia, przykrości, krzywda czy cierpienie, stajemy się smutni, wylęknieni. Zamykamy się przed światem, ludźmi jak ślimak w skorupce. I często wydaje się nam, że nie mamy już sił , że dalej już nie pójdziemy- jakby to nasze cierpienie zatrzymało nas na Wielkim Piątku, kiedy umarł Jezus. Obecny czas, który przeżywamy w naszej Ojczyźnie i świecie jest takim czasem, Wielkiego Piątku. Ale Jezus nie pozostał w grobie- Jego grób jest pusty! On każdego dnia chce przyłączyć się do mnie, gdy jestem smutny, zalękniony, daje mi moc, bym zmartwychwstał z mojego smutku i cierpienia, bym głosił z radością, że Jezus żyje! On wyzwolił mnie z grzechu, otworzył mi drzwi do nieba. Zapraszam Was teraz do spotkania ze zmartwychwstałym Panem nie możemy tej Dobrej Nowiny zatrzymać dla siebie, chcemy ja ogłosić wszystkim ludziom, aby i oni mieli udział w Zmartwychwstaniu Jezusa Pod tematem proszę napisz telegram/ sms/ maila( do wyboru) do kogoś z Twoich bliskich, kolegów z wiadomością , że Jezus Zmartwychwstał ( proszę o przesłanie w dowolnej formie) Wykonaj zadanie Rozszyfruj hasło korzystając z podanego „słownika”. ∆ (a) ♠(b) ♫ (c) €(ć) ♦ (d) ♪ (e)  (f) ۼ (g) ۞ (h) ☺(i) ۩ (j) җ(j) Ω (k) ☼ (l) ♥ (m) ☻ (n) ╬ (ł) ▲(o) ►(r) ◊(s) ▬ (t) ≥ (x) ∑ (u) ∞ (y) ♣ (z) ♫ ♣ ∞☻☺€ ♥☺╬▲◊☺♪►♦♣☺♪ TEMAT: JEZUS UCZY MNIE ZAUFANIA. Kochani jeszcze trwając w radości Zmartwychwstania Pana Jezusa, dzisiejsza katecheza chcemy dotknąć kolejnej wielkiej tajemnicy Bożej Miłości, Miłosierdzia Bożego. Najbliższa niedziela jest bowiem niedzielą Bożego Miłosierdzia. Proszę zapisz do zeszytu temat i przeczytaj w podręczniku jak doszło do powstania obrazu Jezusa Miłosiernego ( str 165 ) Obejrzyj film: ”Obraz Jezusa Miłosiernego” w Co znaczy zaufać Panu Jezusowi? Zapisz w zeszycie odpowiedź, możesz poszukać odpowiedzi w podręczniku na str. 165-167, rysunek zrób zeszycie… Pomódl się koronka do Bożego Miłosierdzia, którą też Pan Jezus objawił Św. Siostrze Faustynie Tu jest wersja śpiewana: „Koronka do Miłosierdzia Bożego – śpiewana” Na koniec katechezy naucz się piosenki, która mówi o zaufaniu Panu Jezusowi, może być Twoją modlitwą w tych trudnych czasach… „Zaufaj Panu już dziś Magda Anioł” TEMAT: OKAZUJĘ MIŁOŚĆ BOGU PRZEZ PRAKTYKOWANIE MIŁOŚCI DO CZŁOWIEKA. Zapisz temat w zeszycie i posłuchaj opowiadania o dwóch drzewach To krótkie przykazanie jest bardziej rozbudowane na drugiej kamiennej tablicy, którą Mojżesz zniósł z góry Synaj. Jest na niej wyryte siedem przykazań. Proszę otwórz podręcznik na str. 119 i zapisz je na 7 drzewach Zachowując Boże przykazania, wybieramy życie. Z nami jest jak z tymi drzewami… jeżeli roślina nie korzysta z tego co potrzebne do życia i rozwoju – umiera. Jeżeli nie żyjemy według Bożych przykazań – usycha nasza dusza i kurczy się serce. Z czasem brakuje w nim miejsca na miłość Boga i bliźniego. Wypełniając przykazania wobec bliźniego, okazują miłość samemu Bogu. Bóg obdarza nas życiem i chce byśmy mieli je w pełni. Aby być jak zielone drzewo, trzeba uwierzyć w Bożą miłość i odwzajemnić ją przez miłość bliźniego, w którym rozpoznaje Boży obraz i podobieństwo. Na podsumowanie: Zadanie: na podstawie treści dzisiejszej katechezy wymyśl i zapisz w zeszycie hasło/ reklamę zachęcającą do zachowywania Bożych przykazań Na koniec pomódl się piosenką TEMAT: BÓG OKAZUJE MI SWOJA MIŁOŚĆ W SAKRAMENCIE POKUTY Otwórz podręcznik na str. 125, zapisz temat w zeszycie i przeczytaj przypowieść o synu marnotrawnym (Łk 15, 11-24). Posłuchaj pytań : Bóg jest miłosiernym Ojcem, kocha mnie nawet wtedy, gdy oddalam się od Niego, popełniając grzech. Zawsze czeka na mnie, by przez sakrament pokuty przywrócić mi swą łaskę i przebaczyć grzechy. Wykonaj plakat do dzisiejszej przypowieści – metodą collage ( wycinanie lub wydzieranie z gazet zdjęć, rysunków, napisów, tytułów i przyklejanie ich na papierze, możesz dorysowywać linie, symbole, ale nie dopisuj słów) Wybierz sobie jeden z trzech tematów: Odejście z domu i roztrwonienie majątku przez młodszego syna (Łk 15,11-14) Uwagi pomocnicze: na czym polega moje odejście od Boga, jak obchodzisz się ze swoimi talentami, zdolnościami… grzechy główne Życie młodszego syna w nędzy i postanowienie powrótu do Ojca (Łk 15, 14- 20) Uwagi pomocnicze: co pomaga mi dostrzec mój grzech… co skłania mnie do sakramentu pokuty… jak się do niego przygotowuje… Powrót syna i postawa ojca względem niego (Łk 15,20 -24) Pytania pomocnicze: jak często korzystam z sakramentu pokuty… co odzyskuje przystępując do spowiedzi… Zrób plakat… poproś Rodziców o ocenienie… prześlijcie mi ocene lub plakat Przeczytaj i pomódl się tekstem zapamiętaj ze str. 126 Zaplanuj swoja spowiedź…. Kiedy już będzie można… Na koniec proponuje Ci modlitwę codziennego rachunku sumienia: Co dobrego wydarzyło się dziś w twoim życiu? Co ci dzis nie wyszło? Za co chcesz Panu Bogu podziękować? O co chcesz Boga dziś poprosić? W czym się chcesz poprawić? Módl się tą modlitwą z Bogiem kochającym Ojcem. Dziękuj, proś, przepraszaj. TEMAT: MARYJA NASZĄ MATKĄ I KRÓLOWĄ. Tej katechezy nie znajdziesz w podręczniku… Zapraszam na spotkanie Z Matką Bożą Jasnogórską, Królową Polski. proszę jako zadanie domowe zrób domowa kapliczkę , ołtarzyk Matki Bożej – możesz wykorzystać obrazek, namalować i nakleić na tekturę, ulepić figurkę Maryi z plasteliny, wykorzystać gotową figurkę, ozdób ją kwiatami, przygotuj świeczkę przy tej kapliczce, ołtarzyku razem z rodziną gromadźcie się każdego dnia na majówce – śpiewając, recytując litanie do Matki Bożej Loretańskiej, pieśni maryjne jeżeli możecie prześlijcie mi zdjęcie tej domowej kapliczki ( lub ocenę ) tu masz wersję śpiewaną litanii: TEMAT: MIŁOŚĆ ZA MIŁOŚĆ- UCZYNKI CO DO DUSZY. Zaczniemy od : Proszę przeczytaj tekst ze strony 136 w podręczniku… Jak możemy pomóc ludzkiej duszy? Odpowiedzi poszukaj w Słowie Boga, podręcznik str. 137 Zapisz w zeszycie temat, zrób pod tematem notatkę w formie słoneczka (wykorzystaj do tworzenia podręcznik , str. 136- 138). Czyniąc miłosierdzie naśladujemy miłosierdzie Boga. Zapisz w zeszycie uczynki miłosierne co do duszy, wykonaj zadanie z podręcznika (w niebieskim kółku) – możesz do niego wykonać ilustrację… powodzenia… TEMAT: MIŁOŚĆ ZA MIŁOŚĆ – UCZYNKI CO DO CIAŁA. Znasz już uczynki miłosierne co do duszy. Dziś zajmiemy się uczynkami miłosiernymi co do ciała. Po tych uczynkach inni mogą rozpoznać w nas uczniów Jezusa. Proszę otwórz podręcznik na stronie 139 i przeczytaj opowiadanie o tym jak okazać miłość Panu Jezus. Jezus zaprasza nas do pełnienia uczynków miłosiernych w Ewangelii św. Mateusza ( Mt 25, 31-40) Podręcznik str. 140 Jezus ludzi, którzy podejmują czyny miłości wobec bliźnich nazywa BŁOGOSŁAWIONYMI CZYLI SZCZĘŚLIWYMI… zatem jeżeli chcemy być szczęśliwi – czyńmy dobrze bliźnim. proszę zapiszcie w zeszycie temat: Pod tematem zapiszcie uczynki miłosierne co do ciała i wykonajcie do wybranego uczynku ilustrację. zapraszam do modlitwy o to byśmy byli miłosierni : podejmuj w tym tygodniu i nie tylko jak najwięcej uczynków miłosiernych Możesz tez obejrzeć film „Podaj dalej”, który pokazuje jak można przekazywać dobro….. TEMAT: ŚWIĘTY JAN PAWEŁ II UCZY MNIE MIŁOŚCI OJCZYZNY Za nami uroczystość Matki Bożej Królowej Polski i Święto Konstytucji 3- maja… więc na dzisiejszej katechezie pochylimy się nad tematem miłości Ojczyzny, której chcemy uczyć się od św. Jana Pawła II. Zaśpiewajmy na początek katechezy Jego ulubioną piosenkę: „Polskie kwiaty” Proszę otwórz podręcznik na str. 145 – 146 i przeczytaj jak św. Jan Paweł II okazywał miłość Ojczyźnie. Teraz proszę zapisz w zeszycie temat: Pod tematem narysuj ilustracje do tematu : Kto ( lub co) miał wpływ na kształtowanie postawy patriotycznej Karola Wojtyły. Wybierz jedna z trzech historii, które możesz znaleźć: Z tego tygodnia - to zadanie proszę by Rodzice ocenili lub odesłali do oceny i tylko to…. (nie trzeba wysyłać notatek ) Dziękuję za wszystkie zadania, oceny… czekam na tych którzy maja zaległości z zadań lub tabelki… TEMAT: PAN BÓG OPIEKUJE SIĘ ŚWIATEM I LUDŹMI. Dziś chcemy przyjrzeć się w jaki sposób Pan Bóg opiekuje się światem. Za chwilę usłyszysz fragment Ewangelii, który pomoże nam odkryć, w jaki sposób Pan Bóg opiekował się swoim Synem i jak, mimo różnych trudności i zagrożeń, realizował swoje plany. Posłuchaj fragmentu Ewangelii: Opiekę Boga nad światem i ludźmi nazywamy Opatrznością Bożą. Proszę zapisz w zeszycie temat katechezy, pod nim narysuj oko Bożej Opatrzności i z zapamiętaj ze str. 152 napisz czym jest Boża Opatrzność i dlaczego św. Dominik Savio nie bał się chodzić do szkoły. Na koniec katechezy zaśpiewaj pieśń, która wyraża naszą wiarę w opiekę Pana Boga. TEMAT: Święty Jan Paweł II – Wielki Polak. Tego tematu nie znajdziesz w podręczniku. Zaczniemy od urodzinowej piosenki: „Nie zastąpi Ciebie nikt” Teraz zapraszam Cię na spotkanie z naszym Rodakiem, Św. Janem Pawłem II – papieżem Polakiem: zadanie dla chętnych: wykonaj prezent urodzinowy -20 maja- dla papieża Polaka (nie chcę podpowiadać… tort, laurka, kwiaty, obraz….) można odesłać zdjęcie do oceny Kochani Rodzice i Uczniowie, dziękuję za piękną pracę, zadania, oceny…..w tym tygodniu nic nie odsyłacie, chyba że zadanie dla chętnych Natomiast czekam na zaległości…. Oceny z tabelki, zaległe zadania Pozdrawiam TEMAT: PAN BÓG DAJE NAM SWOJEGO SYNA Po zapisaniu w zeszycie dzisiejszego tematu, proszę przeczytaj opowiadanie o radości Mateusza z podręcznika, str. 153 Z jaką informacją przybiegł Mateusz do księdza? Jak zachowywał się Mateusz? Dlaczego Mateusz tak bardzo cieszył się z narodzin siostry? Każde dziecko przynosi wiele radości na świat. Możemy powiedzieć, że dziecko jest darem dla ludzi. Dziś na katechezie chcemy odkryć, że Pan Jezus jest takim darem dla świata. Przeczytaj z podręcznika rozmowę Pana Jezusa z Nikodemem, w której Jezus odkrył przed Nikodemem, że jest darem dla świata, str. 154 Dokończ zdanie: W czasie rozmowy z Panem Jezusem Nikodem dowiedział się, że…………………………………………………………………………………………………………………………………………….. …………………………………………………………………………………………………………………………………………………. (pomocna może być str. 154) Na koniec wykonaj zadanie na koniec katechezy zaśpiewaj piosenkę: „Bóg tak umiłował świat” TEMAT: PAN BÓG OPIEKUJE SIĘ KOŚCIOŁEM. Przeczytaj z podręcznika opowiadanie, w jaki sposób Pan Bóg opiekował się Janem Pawłem II (str. 156). Zapewne zauważyłeś, że papież Jan Paweł II wiedział, że został ochroniony przez Bożą Opatrzność i Maryję. Dlatego dziękował za ocalenie życia. Opieka Pana Boga nad Papieżem to jedno z wydarzeń, które mówi nam o tym, że Pan Bóg stale troszczy się o cały Kościół. Przeczytaj wydarzenie z początków istnienia Kościoła, które również pokazuje nam, jak Bóg troszczył się o pierwszego papieża (str. 157 ) W naszych czasach chrześcijanie są również prześladowani, tak jak św. Piotr, za to, że wierzą w Chrystusa i głoszą Ewangelię. Jak możemy pomóc ludziom, którzy cierpią z powodu prześladowania? Zapisz temat katechezy, jako notatkę wykonaj krzyżówkę na zakończenie obejrzyj film o prześladowaniu chrześcijan i pomódl się za prześladowanych Kochani Rodzice i Uczniowie, dziękuje za Waszą piękną pracę, wszystkie oceny i zadania w tym tygodniu nie odsyłacie zadań… czekam tylko na zaległe oceny z tabelki i zaległe zadania pozdrawiam TEMAT: JESTEM WDZIĘCZNY PANU BOGU. Poprzednią katechezę rozpoczęliśmy od przypomnienia św. Jana Pawła II i zamachu na jego życie. Pamiętasz co uczynił Papież rok i dwa po zamachu. Dokąd się udał? Dlaczego? My też mamy za co dziękować Panu Bogu….Dziś chcemy wyrazić naszą wdzięczność Bogu. Przypomnij sobie jakie znasz sposoby dziękowania ludziom: jak dziękujesz Rodzicom,. Kolegom, nauczycielom…. Na początek przeczytaj fragment Ewangelii pokazujący jak Jezus doświadczał jednocześnie wdzięczności i niewdzięczności. Możesz skorzystać z podręcznika ( lub Pisma Św. ( Łk 17, 11-19) Kto wyszedł naprzeciw Jezusa? O co prosili Pana Jezusa? W jaki sposób prosili? Co Pan Jezus kazał im zrobić? Co się stało z trędowatymi, gdy szli do kapłanów? Jak jeden z uzdrowionych – Samarytanin – podziękował Jezusowi? Co zasmuciło Pana Jezusa? Pomyśl kiedy najlepiej okazujemy wdzięczność Panu Bogu za wszystko co dla nas uczynił? Po rozwiązaniu tego zadania znajdziesz odpowiedź: Zapisz temat katechezy, wpisz rozwiązanie Przeczytaj opowiadanie o wdzięczności swoich rówieśników ( i zastanów się, czy również możesz piękniej dziękować? Pod tematem dokończ zdania: Boże, dziękuję Ci za………………………………………………………………………………. Boże, dziękuję Ci za………………………………………………………………………………. Boże, dziękuję Ci za………………………………………………………………………………. Boże, dziękuję Ci za………………………………………………………………………………. Boże, dziękuję Ci za………………………………………………………………………………. To zadanie niech będzie Twoją modlitwą na koniec katechezy TEMAT: PAN JEZUS JEST MOIM DOBRYM PASTERZEM. Na początek katechezy trochę na wesoło: zapraszam teraz na spotkanie z Jezusem Dobrym Pasterzem. Proszę zapisz w zeszycie temat katechezy, otwórz podręcznik na str. 163 i przeczytaj opis Jezusa Dobrego Pasterza ( J10, Pod tematem zrób notatkę z komentarza do Ewangelii, str. 163 Zadanie: narysuj Jezusa Dobrego Pasterza, nie zapomnij dorysować Jego owieczek, czyli też siebie To zadanie poproś, by Rodzice Ci ocenili… lub prześlijcie go do mnie… Na koniec katechezy zaśpiewaj „Pan jest pasterzem moim” TEMAT: JEZUS UCZY MNIE POSŁUSZEŃSTWA. Na początek katechezy posłuchaj opowiadania: jak określimy postawę Ali względem Boga i rodziców? Jak skończyła się przygoda Ali? Jak myślisz, co Ala zrozumiała? Jak dziewczynka powinna się zachować względem rodziców przed i po przygodzie? Czy Ala okazała posłuszeństwo Bogu i rodzicom? Zapraszam teraz na spotkanie z Jezusem, od którego będziemy chcieli uczyć postawy posłuszeństwa wobec Boga i ludzi. Otwórz proszę podręcznik na str. 169 Pod tematem zapisz na czym polegało posłuszeństwo Jezusa - wykorzystaj podręcznik pomocny może też być tekst zapamiętaj str. 170 Pod notatka wykonaj ćw. – dobierz właściwy tekst biblijny do ilustracji , pokoloruj rysunki na koniec katechezy pomódl się o to, byś Ty też był posłuszny Bogu i ludziom na wzór Jezusa. TEMAT : JESTEM DZIECKIEM BOŻYM. Druga katecheza w tym tygodniu to trochę zabawy z okazji Dnia Dziecka…. Z tego tygodnia nie odsyłacie żadnych zadań… pozdrawiam TEMAT: JEZUS JEST MOIM POKARMEM NA ŻYCIE WIECZNE. Obejrzyj filmik jak przygotować się do wycieczki górskiej. Tak jak wybierając się w góry trzeba się do tej wyprawy przygotować, podobnie jest z naszym życiem. Można je porównać do pielgrzymki. Pielgrzymujemy do nieba… Aby nie ustać w tym pielgrzymowaniu, potrzebny jest nam dobry pokarm, który nas wzmocni i pomoże dobrze przejść przez życie. Potrzebny jest nam dobry Przewodnik-Jezus, który nas poprowadzi przez ziemskie życie. Zapisz w zeszycie temat katechezy, pod tematem wypisz z podręcznika co pomaga duszy, by wzrastała i nie ustała w drodze do nieba. Pod notatką narysuj co jest najlepszym pokarmem w drodze do nieba. Na koniec katechezy pomódl się słowami piosenki: „w kruszynie chleba Panie jesteś” TEMAT: UROCZYSTOŚĆ BOŻEGO CIAŁA tej katechezy nie ma w podręczniku… jest przygotowaniem do Uroczystości Bożego Ciała zadanie domowe : przygotuj dekoracje na Boże Ciało, którymi ozdobisz okna Waszego domu, będące świadectwem Waszej wiary. TEMAT: SERCE PANA JEZUSA Witajcie Kochani, kolejna katecheza której nie ma w podręczniku… taka związana z tym, co przeżywamy w Kościele czyli…. Uroczystość Bożego Ciała Tu adres pod którym znajdziesz tą katechezę… serce-jezusa Oczywiście nic nie odsyłacie….pozdrawiam TEMAT: MODLITWA I SAKRAMENTY ŚWIĘTE W DRODZE DO BOGA OJCA Otwórz podręcznik na str. 180, przeczytaj temat i wprowadzenie ze strony 180… Jezus zaprasza nas, zachęca do modlitwy. On sam często odchodził w miejsca osobne i modlił się. Zapewne modlitwa była dla Niego umocnieniem więzi z Ojcem. Do czego zachęca nas Pan Jezus? Dlaczego modlitwa jest ważna? Jakiej modlitwy nauczył nas Jezus? Zapisz proszę temat w zeszycie i uzupełnij zdanie: MODLITWA JEST TO …………………………………… Z ……………………………….. . PRZEZ CODZIENNĄ MODLITWĘ ZBLIŻAM SIĘ DO ……………………………………….. I ŁATWIEJ MI KROCZYĆ DROGĄ DO ……………………………… . Obok modlitwy pomocą do osiągnięcia życia wiecznego – nieba są sakramenty święte, które z ustanowienia Chrystusa stają się w widzialny sposób źródłem łaski Bożej, potrzebnej do zbawienia. Dopisz w zeszycie : SAKRAMENTY ŚWIĘTE SĄ………………………………….. ZNAKIEM………………………………………………ŁASKI BOŻEJ POTRZEBNEJ DO ……………………………………………….. . Poszukaj w podręczniku, str. 181 co na temat modlitwy powiedzieli święci: św. Jan Paweł II i bł. Edmund Bojanowski, wybierz z tych wypowiedzi jedno zdanie dla siebie i zapisz w zeszycie Na koniec katechezy odpowiedz w sercu na pytania z podręcznika, str. 182- zastosuj TEMAT: Z JEZUSEM MOJE ŻYCIE JEST PIĘKNIEJSZE. To już ostatnia katecheza w tym roku szkolnym… dlatego zapraszam Cię do refleksji… jaki było ten rok… do podziękowań ale też i przeproszenia Jezus chce być obecny w naszym życiu. otwórz podręcznik na str. 183 i przeczytaj o pragnieniu Jezusa (183-184) Zapisz temat katechezy Pod tematem dokończ zdanie: PANIE JEZU, ZAPRASZAM CIĘ ……………………………………………………………………………………………………………..…………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………….. Pod spodem wykonaj rysunek nt: WYRUSZAM Z JEZUSEM NA WAKACYJNE ŚCIEŻKI Pomocą w wykonaniu tego zadania mogą być dobre rady na wakacje: Nie przeżywaj niedzieli bez Mszy Św. Nie spędzaj dnia bez modlitwy Włóż do plecaka modlitewnik i różaniec Podziwiaj Boga w przyrodzie Nie zakłócaj spokoju innym Szanuj dobro wspólne Wyślij do bliskich kartkę z pozdrowieniami Bądź usłużny wobec innych Noś krzyżyk lub medalik Nie zapomnij o Panu Bogu Kochani Uczniowie i Rodzice dziękuję za Waszą ciężką pracę, życzę Wam pięknych wakacji…pamiętajcie o Panu Bogu … tu moje życzenia i podziękowania dla Was:

Czym jest spokój? Dla każdego czymś innym, jednak prawie każdy dąży, żeby Go osiągnąć. Ile ludzi tyle sposobów. My zapytałyśmy kilku cenionych przez nas podcasterów czym dla nich jest spokój i co pomaga im go odnaleźć. Odpowiedzi były bardzo różnorodne i jest w czym wybierać. W tym odcinku usłyszysz: 1. Odpowiedzi Noxom odpowiedział(a) o 21:09 blocked odpowiedział(a) o 21:12 Wyciszenie sie,nie myslenie o niczym blocked odpowiedział(a) o 21:20 Muzyka relaksacyjna, albo filmiki z you tube, które mają właśnie za zadanie pomóc zasnąć. Ja lubię spać z lampką nocną 😴 Anaforra odpowiedział(a) o 21:44 Ulubiona muzyka. Poza tym przewietrzony pokój czysta pościel, gorąca kąpiel. Nie umiem również spać bez umycia zębów czy bez założenia piżamy. Tak się nie da! :D Spanie bez ubrań i bielizny Uważasz, że znasz lepszą odpowiedź? lub

Najdoskonalsze spotkanie z Jezusem Zbawicielem dokonuje się podczas Eucharystii. Napisz, co nam pomaga dobrze przeżyć Mszę Świętą.

PRZEDMOWACiężka, nieuleczalna choroba i bliskość śmierci, grożąca nam lub szczególnie bliskiej, ukochanej osobie, stają się źródłem wielkich cierpień i przewartościowań w stosunku do siebie, bliskich, otoczenia, Boga. Śmiertelna choroba zakłóca czynności całego organizmu, przynosi dokuczliwe, niekiedy bezmierne dolegliwości i wyzwala wiele negatywnych emocji: gniew, smutek, złość, rezygnację, wreszcie zwykły ludzki strach przed konaniem w cierpieniach i samotności, utratą godności, zdaniem się na łaskę i niełaskę innych się stać ciężarem dla bliskich, a zarazem odrzucenia przez personel medyczny, który uzna nasz przypadek za nasze życie nadal ma sens, czy odczucie zwolnienia z życia przeżywane przez Joannę Drażbę naszą 23-letnią, chorą poetkę, umierającą z powodu choroby nowotworowej musi nieodłącznie towarzyszyć ludziom umierającym? Czy to życie pogrążone w cierpieniu, odarte z nadziei ma sens, czy warto żyć? Co mnie jeszcze złego może spotkać, zanim umrę, pytała nasza bliska śmierci nauczycielka, przewodniczka po cierpieniach dziecka, 13-letnia chora Natalia, mówiąc po przeczytaniu wierszy i pamiętników Joanny Drażby – „Joasia więcej cierpiała ode mnie...”.Umieraniu towarzyszą cierpienia duchowe, egzystencjalne; świadomość nieustannie atakują dręczące pytania: od najprostszych – Dlaczego właśnie ja? – po skomplikowane zagadki ontologiczne dotyczące istoty bytu – Czy umrze tylko moje ciało? Czy spotkam tam moich bliskich?Okres umierania to wielkie dramatyczne przeżycie budzące potrzebę zwierzeń, wołanie o obecność bliskiej, ukochanej osoby, przyjaźń, bliskich i opieka nad nieuleczalnie chorymi przygotowują także nas do naszego umierania i śmierci. W pamięci mam słowa Marka, pacjenta Hospicjum Palium, skierowane do studentów V roku Wydziału Lekarskiego Akademii Medycznej im. Karola Marcinkowskiego w Poznaniu: Ja już się nie wyleczę z tej śmiertelnej choroby, jednak pobyt tutaj w Hospicjum Dziennym pozwoli mi odzyskać równowagę i wrócić do pewnej normalności, i pomóc w odzyskaniu przekonania, że nadal mogę cieszyć się życiem, że jestem ważny dla innych. Swoje cierpienie przedstawiłem na obrazie, który ciągle tak jak moje życie jest niedokończony; w czerni smutku – zawieszony jest snop światła – nadzieja, a te czerwone, raniące mnie ostrza wyobrażają wpływ choroby na wszystkie obszary mojej osoby – ciało, psychikę, duszę; na końcu każdej czerwonej strzały zawieszona jest moja łza. Pamiętajcie Państwo, aby się spieszyć i nie zmarnować żadnego ofiarowanego nam dnia, każdy z nich jest ludzie, którzy wkrótce umrą, chcą rozmawiać o swoich potrzebach, czy też pogrążeni w smutku i rozpaczy, powinni być odseparowani od bliskich i otoczenia? Czy należy narażać innych na udrękę przeżywania cierpień, które są udziałem umierających? Czy też wręcz przeciwnie, należy przełamać tę ciszę – zmowę milczenia? Szukamy ciągle wzorców, wskazówek – jak rozmawiać, pomagać, okazywać cierpliwość, zrozumienie, wsparcie i miłość tym, którzy są „beznadziejnie chorzy” – skazani jeszcze za życia na izolację, wezwanie do przełamania milczenia wokół osób umierających, pogrążonych w cierpieniu, nieśmiało upominających się o swoje prawa, znaczenie i godność w obliczu nieuleczalnej choroby i śmierci, podjęła przed ponad 30 laty Elisabeth Kübler-Ross – lekarz psychiatra pracująca w jednym z wielkich szpitali amerykańskich w Chicago. Prowadzone przez ponad dwa lata, nagrywane na taśmy rozmowy z umierającymi dzięki wielu walorom osobowościowym Autorki – jej wrażliwości, empatii, intuicji oraz naturalnym potrzebom chorych do dzielenia się swoimi przeżyciami, historiami cierpień – sprawiły, że przy współpracy innych inspirujących i współpracujących osób powstała ta jedyna w swoim rodzaju pełna życia książka – przepełniona niezbywalnymi prawdami o ludzkim cierpieniu, umieraniu, nadziei i miłości do Boga i o śmierci i umieraniu wydane po raz pierwszy w USA w 1969 r. zapoczątkowały wielki przełom w dotychczasowych sposobach kontaktowania się ze zbliżającymi się do kresu życia chorymi i wyznaczyły podstawy współczesnej psychotanatologii i psychoonkologii; można również sądzić, że wywarły znaczny wpływ na obserwowany w latach siedemdziesiątych w Stanach Zjednoczonych rozwój opieki hospicyjnej. Warto tu wspomnieć, że rozpoczęte w 1965 roku przez Elisabeth Kübler-Ross spotkania z umierającymi o dwa lata wyprzedziły wielkie wydarzenie, jakim było otwarcie przez Cicely Saunders pierwszego nowoczesnego ośrodka holistycznej, wszechstronnej opieki nad ludźmi umierającymi – Hospicjum św. Krzysztofa w Sydenham – w południowej dzielnicy przez Autorkę – często w towarzystwie kapelana – seminaria, podczas których chorzy przekazywali swoje historie cierpienia studentom, pielęgniarkom, pracownikom socjalnym, zapoczątkowały również ważny etap w edukacji personelu medycznego i administracyjnego. Rolę ekspertów nauczających w tej szczególnie ważnej dziedzinie, jaką jest psychotanatologia, przejęli bliscy śmierci chorzy. Stali się oni niezrównanymi nauczycielami dla wszystkich tych, którzy winni opiekować się umierającymi osobami, ale również dla E. Kübler-Ross – doświadczonego, dobrze przygotowanego do pracy z chorymi lekarza-psychiatry, a przy tym osoby obdarzonej wielką wrażliwością, serdecznością i umiejętnością słuchania, życzliwą dla chorych i ich Jej empatii i stale wzrastającej wiedzy o życiu będącym częścią umierania, talentowi narratorskiemu i pisarskiemu, ta pierwsza książka oparta na autentycznych relacjach umierających chorych zapoczątkowała nowy, odkrywczy etap otwartego komunikowania się z „beznadziejnie chorymi”, pomagając zrozumieć skalę cierpień i potrzeb nie ograniczających się do pielęgnacji i wyłącznie medycznego działania lekarskiego. Uświadomiony został szerokiemu gronu pracowników służby zdrowia i czytelników cały obszar doznań, problemów i potrzeb chorych i ich rodzin dotyczących psychiki, społecznego bytu i stało się poznanie przeżywanych przez zagrożonych śmiercią ludzi emocji – lęków, obaw przekraczających to wszystko, co było w programach nauczania studentów; E. Kübler-Ross przedstawiła w swojej książce cierpienia i potrzeby osób umierających oraz koncepcje etapów osobowościowego dojrzewania do śmierci. Ten klasyczny podział zachowań – postaw ludzi, którzy stają twarzą w twarz z nieuleczalną chorobą, własną lub osoby najbliższej, stał się powszechnie uznawanym wzorcem pomocnym w zrozumieniu postaw umierających. Hiobowa wieść – uświadomienie sobie zagrożenia bliską śmiercią – wywołuje po wstępnym krótkotrwałym okresie oszołomienia, odrętwienia, pustki, łańcuch krócej łub dłużej trwających reakcji, takich jak odrzucenie, zaprzeczenie gorzkiej prawdy, wreszcie złość i bunt, które kolejno przechodzą w okres targowania się z ludźmi i Bogiem o zmianę decyzji – przepełniony najczęściej fałszywymi nadziejami na wyleczenie lub choćby poprawę, wreszcie okres wielkiego smutku i przygnębienia. Te adaptacyjne okresy obrazujące zmaganie się z nieszczęściem, ciężką, śmiertelną chorobą mogą przeplatać się ze sobą, wzajemnie nakładać i powracać, by osiągnąć (choć nie zawsze) etap akceptacji, pogodzenia się z bolesną rzeczywistością – dojrzewania – przygotowania do śmierci – porządkowania swoich spraw doczesnych, a może jedynie – zamknięcia, dokonania bilansu życia, powrotu do wiary w ludzi i E. Kübler-Ross – po raz pierwszy przetłumaczona na język polski i wydana w Polsce w 1979 roku – była przez wiele lat jedyną publikacją z zakresu psychotanatologii, a zarazem podręcznikiem – źródłem ogromnej wiedzy dla tych wszystkich, którzy pragnęli zrozumieć ludzkie i własne cierpienie związane z umieraniem i w 1981 roku w Krakowie, dynamicznie rozwijający się w ostatnich latach ruch opieki paliatywnej/hospicyjnej (w roku 1997 zarejestrowano 200 ośrodków opieki paliatywnej i hospicyjnej) obejmuje w Polsce opieką coraz więcej cierpiących chorych, a dzięki szeroko rozwijanej działalności edukacyjnej przed- i podyplomowej oraz społecznej, zmiany zachodzą również w mentalności wielu ludzi przekonujących się o potrzebie wsłuchiwania się w prośby osób umierających i ofiarowania wsparcia i kolejną książkę E. Kübler-Ross pt. Życiodajna śmierć pragnę polecić gorąco tym wszystkim, którzy chcą wzbogacić swoją wiedzę o życiu psychicznym i duchowym umierających i ich rodzin oraz poprawić komunikowanie się z nimi. Lektura książki uświadamia, jak ważną rolę może odegrać każdy z nas towarzyszący umierającemu:Ci którzy mają dość siły i miłości, by trwać przy umierającym w milczeniu, które przekracza słowa, wiedzą, że nie jest to moment ani straszny, ani bolesny, ale spokojne ustanie czynności dr Jacek mego ojcai Seppli Bucher– poświęcamPODZIĘKOWANIATak wiele osób pośrednio czy bezpośrednio przyczyniło się do powstania tej książki, że trudno byłoby mi wyrazić wdzięczność każdej oddzielnie. Dr Sydney Margolin podsunął mi myśl przeprowadzania rozmów z nieuleczalnie chorymi w obecności studentów, uważając to za doniosłą metodę nauczania i uczenia Psychiatrii przy University of Chicago Billings Hospital umożliwił przeprowadzenie tego rodzaju Herman Cook i Carl Nighswonger nie tylko aktywnie brali udział w przeprowadzanych rozmowach, ale wyszukiwali odpowiednich pacjentów w okresach, kiedy napotykałam duże trudności. Wayne Rydberg i pierwsi czterej studenci swoją pasją i zainteresowaniem dopomogli mi pokonać wstępne przeszkody. Wielką również pomocą służyło mi Seminarium Teologiczne w Chicago. Wielebny Renford Gaines i jego żona Harriet wiele godzin spędzili nad moim rękopisem, przez cały czas utwierdzając mnie w przekonaniu, że tego rodzaju przedsięwzięcie ma sens; dr C. Knight Aldrich zaś umożliwiał mi tę pracę w ciągu minionych trzech również dr Edgarowi Draper i Jane Kennedy za przejrzenie części rękopisu, a Bonicie McDaniel, Janet Reshkin i Joyce Carlson za przepisanie go na że wyrazem mojej najgorętszej wdzięczności wobec pacjentów oraz ich rodzin będzie opublikowanie tego wszystkiego, z czego mi się podkreślić pragnę, że wielu autorom zawdzięczam inspirację tej pracy, a wreszcie podziękować wypada tym wszystkim, którzy poświęcali i poświęcają swój czas i uwagę ludziom nieuleczalnie Peter Nevraumont podsunął mi myśl napisania tej książki, a pan Clement Alexandre z Wydawnictwa Macmillan cierpliwie i z ogromną wyrozumiałością towarzyszył mi przy procesie jej tworzenia, za co obaj zasługują na wyrazy dziękuję memu mężowi i dzieciom za ich cierpliwość i za to, że zawsze podtrzymują mnie na duchu, co pomaga mi pracować w pełnym wymiarze godzin, łącząc to z obowiązkami żony i AUTORKIZapytana, czy zechciałabym napisać książkę o śmierci i umieraniu, chętnie wyraziłam na to zgodę. Kiedy jednak zaczęłam rozmyślać nad tym, czego się podjęłam, sprawa okazała się znacznie trudniejsza. Od czego zacząć? Co zamieścić w takiej książce? Co mam powiedzieć ludziom, którzy będą ją czytać, ile mogę w niej zawrzeć z tego, czego doświadczyłam w kontaktach z umierającymi pacjentami? Przecież tyle można przekazać bez słów, tyle odczuć, doświadczyć intuicyjnie, spostrzec, nie zawierając tego w ciągu minionych dwóch i pół roku pracowałam z umierającymi pacjentami i opowiem tu o początkach tego eksperymentu, który tyle dał i tak wiele nauczył wszystkich biorących w nim udział. Nie jest to podręcznik, jak podstępować z ludźmi umierającymi. Jest to po prostu relacja o pasjonującej próbie innego spojrzenia na pacjenta, traktowania go jako odrębnej istoty ludzkiej, która tyle może powiedzieć o sobie w bezpośrednim dialogu, od której tyle możemy się nauczyć o wadach i zaletach szpitalnego podejścia do pacjenta. Poprosiliśmy go, by stał się naszym nauczycielem po to, byśmy się jak najwięcej dowiedzieli o końcowych etapach życia, o ludzkim strachu i obawach, troskach i nadziejach. Przytaczam tu zwierzenia moich pacjentów, którzy dzielili się z nami swym cierpieniem, oczekiwaniem i rozterkami. Mam nadzieję, że te karty zachęcą innych, by nie stronili od „beznadziejnie” chorych, ale by się do nich zbliżyli, gdyż wiele im mogą pomóc w ostatnich godzinach. Nieliczni, którzy się na to zdobędą, przekonają się, że tego rodzaju kontakty mogą być pożyteczne dla obu stron; nauczą się też wiele o tajnikach ludzkiego umysłu, o niezwykłych aspektach naszej egzystencji i wyjdą z tego doświadczenia wzbogaceni, żywiąc może mniejsze obawy co do własnego nieuchronnego przecież końca.– 1 –Lęk przedśmierciąPozwól mi nie prosić, bym unikał niebezpieczeństw, lecz bym bez lęku mierzył się z mi nie prosić o uśmierzenie mego bólu, lecz o siłę, by go pokonać. Pozwól mi nie błagać w przerażeniu o ratunek, lecz żywić nadzieję na cierpliwość, że odzyskam wolność. Spraw, abym nie był tchórzem, co widzi Twą łaskę tylko w powodzeniu, ale pozwól mi znaleźć uścisk Twej dłoni w mej minionych pokoleniach epidemie pochłaniały mnóstwo ofiar. Wysoka śmiertelność niemowląt i dzieci sprawiała, że niewiele było rodzin, które nie straciłyby kogoś we wczesnym wieku. W ostatnich dziesięcioleciach medycyna poczyniła wielkie postępy. Szeroko prowadzone szczepienia niemal wyeliminowały wiele chorób, przynajmniej w Europie i Stanach Zjednoczonych. Wprowadzenie nowych leków, zwłaszcza antybiotyków, spowodowało, że coraz mniej ludzi umiera na choroby zakaźne. Dzięki powszechnej profilaktyce i lepszej opiece lekarskiej dzieci rzadziej chorują i niższy jest wskaźnik ich śmiertelności. Wiele chorób, które zbierały obfite żniwo wśród ludzi młodych i w średnim wieku, zostało zwalczonych. Liczba osób dożywających sędziwego wieku stale wzrasta, co z kolei sprawia, że powiększa się grono ludzi cierpiących na choroby nowotworowe i chroniczne, związane z wiekiem mniej mają przypadków nagłych i zagrażających życiu, za to coraz częściej zwracają się do nich pacjenci z zaburzeniami psychosomatycznymi oraz z problemami przystosowania się i zachowania. Obecnie w poczekalniach u lekarzy wysiaduje znacznie więcej osób, które mają kłopoty natury emocjonalnej, oraz ludzi starszych, którzy nie tylko borykają się z ograniczonymi możliwościami fizycznymi, ale stają wobec faktu samotności i wyizolowania, co przysparza im wiele cierpień i smutków. Większości z nich wcale nie jest potrzebny psychiatra. Wystarczyłyby po prostu większa życzliwość i zainteresowanie przedstawicieli zawodów związanych z wszelkimi problemami człowieka, na przykład duchownych i pracowników socjalnych. Właśnie im staram się uzmysłowić zmiany, jakie nastąpiły w ciągu kilku ostatnich dziesięcioleci, zmiany, które w sposób zdecydowany przyczyniły się do zwiększenia lęku przed śmiercią i narastania trudności w sferze uczuciowej, które spowodowały konieczność lepszego zrozumienia problemu śmierci i umierania, odpowiedniego doń cofamy się w przeszłość i badamy stare kultury i ludy, widzimy, że śmierć na ogół była dla człowieka czymś odstręczającym, i zapewne zawsze tak będzie. Z punktu widzenia psychiatrii jest to całkiem zrozumiałe zjawisko, a najlepszym jego wyjaśnieniem będzie chyba wewnętrzne przekonanie każdego z nas, że śmierć nie dotyczy go osobiście. Podświadomie nie potrafimy bowiem sobie wyobrazić zakończenia naszego własnego życia tu, na ziemi, i jeśli rzeczywiście stajemy wobec tego faktu, przypisujemy go jakiemuś podstępnemu działaniu z zewnątrz. Krótko mówiąc, w głębi duszy jesteśmy przekonani, że zostać możemy tylko zabici, nie dopuszczamy zwykle do siebie myśli, że możemy umrzeć śmiercią naturalną czy ze starości. Dlatego sama śmierć kojarzy nam się z jakimś gwałtownym czynem, przerażającym zdarzeniem, z czymś, co wymaga kary i pamiętać o tych podstawowych faktach, gdyż są one bardzo ważne dla zrozumienia istoty zwierzeń naszych pacjentów, które w przeciwnym razie byłyby zupełnie musimy zrozumieć, że w naszej podświadomości nie ma rozróżnienia pomiędzy pragnieniem a czynem. Często zdajemy sobie sprawę z naszych nielogicznych marzeń, kiedy to dwa całkowicie przeciwstawne dążenia mogą istnieć równocześnie – to sytuacja oczywista w naszych snach, ale nie do przyjęcia i nielogiczna na jawie. Podobnie jak nasza podświadomość może nie rozróżnić pomiędzy pragnieniem zabicia kogoś w gniewie a samym czynem, podobnie i małe dziecko nie jest w stanie przeprowadzić tego rozróżnienia. Dziecko, które w gniewie życzy matce śmierci, ponieważ nie spełniła jakiejś jego zachcianki, przeżyje boleśnie jej nagły zgon – nawet jeśli to wydarzenie nie będzie związane blisko w czasie z jego złymi pragnieniami – zawsze będzie przypisywało sobie całą albo częściową winę za utratę matki. Będzie sobie – rzadziej innym – powtarzało: „To ja to zrobiłem, to ja jestem odpowiedzialny, byłem niedobry i dlatego mamusia mnie zostawiła”. Pamiętajmy, że dziecko zareaguje w ten sam sposób, jeśli straci któreś z rodziców na skutek rozwodu, separacji czy porzucenia. Często nie traktuje ono śmierci jako zjawiska nieodwołalnego i dlatego niewiele się różni ona dlań od rozwodu, który nie przekreśla widywania się w przyszłości z ojcem czy spośród rodziców przypomina sobie zapewne takie uwagi swoich dzieci: „Pochowam teraz mojego pieska, a na wiosnę, kiedy będą kwitnąć kwiatki, on wstanie”. Może to samo pragnienie odczuwali starożytni Egipcjanie, gdy zostawiali swoim zmarłym pożywienie i różne przedmioty, żeby zapewnić im radość, czy dawni Indianie północnoamerykańscy, którzy chowali swych zmarłych wraz z ich dobytkiem?Kiedy starzejemy się i zaczynamy rozumieć, że nie jesteśmy tak wszechmocni, jak nam się zdawało, że nasze najsilniejsze pragnienia nie są wystarczająco mocne, żeby niemożliwe zmienić w możliwe, strach, że przyczyniliśmy się do śmierci osoby kochanej, zmniejsza się, a wraz z nim i poczucie winy. Pod tym jednak warunkiem, że nie był nadmiernie podsycany. Ślady tego lęku możemy spostrzec na szpitalnych korytarzach, u ludzi i żona latami mogą się kłócić, ale kiedy jedno z nich umiera, pozostałe przy życiu wyrywa sobie włosy z głowy, jęczy i głośno lamentuje, bije się w piersi z żalu, strachu i cierpienia. Odtąd znacznie bardziej niż przedtem będzie bało się własnej śmierci, nadal wierząc w odwieczne prawo odwetu – oko za oko, ząb za ząb: „To ja jestem odpowiedzialny za jej śmierć i dlatego umrę marnie”.Może świadomość tego ułatwi nam zrozumienie wielu starych obyczajów i rytuałów, które przetrwały wieki całe i których zadaniem jest ułagodzić gniew bogów albo ludzi, zmniejszając oczekiwaną karę. Mam tu na myśli posypywanie głowy popiołem, rozrywanie ubrań, welony, płaczki w dawnych czasach – wszystko to, co miało na celu wywołanie litości widzów dla nich, żałobników, i było wyrazem żalu, cierpienia i wstydu. Jawna rozpacz, uderzanie się w pierś, wyrywanie sobie włosów z głowy albo odmowa jedzenia były próbami samoukarania się, żeby uniknąć albo przynajmniej zmniejszyć oczekiwaną karę za przypisywaną sobie śmierć osoby żal, wstyd, poczucie winy nie są zbyt odległe od uczuć gniewu i wściekłości. Żal zawsze zawiera w sobie pewne elementy gniewu. Ponieważ nikt z nas nie lubi przyznawać się do gniewu wobec zmarłej osoby, uczucia te są często ukryte albo tłumione i przedłużają okres żalu lub objawiają się w inny sposób. Trzeba pamiętać, że nie do nas należy ferowanie wyroku, czy takie uczucia są złe lub godne potępienia, winniśmy jednak zrozumieć ich prawdziwe znaczenie i przyczyny i traktować jako coś bardzo ludzkiego. Żeby to zilustrować, posłużę się znowu przykładem dziecka – i dziecka w nas. Pięciolatek, który traci matkę, zarówno wini siebie o to, że go opuściła, jak i gniewa się na nią, że go zostawiła i nie troszczy się o jego potrzeby. Zmarła osoba przekształca się w coś, co dziecko kocha i czego bardzo potrzebuje, ale czego jednocześnie nienawidzi z równą intensywnością, gdyż zostało tego Hebrajczycy uważali ciało osoby zmarłej za coś nieczystego, czego nie należało dotykać. Dawni Indianie północnoamerykańscy wierzyli w złe duchy i odpędzali je, strzelając w powietrze z łuku. Wiele innych kultur stworzyło rytuały, które miały zająć się „złymi” umarłymi, i wszystkie one wywodzą się z tego uczucia gniewu, które nadal w nas istnieje, chociaż nie lubimy się do tego przyznawać. Tradycja kamienia nagrobnego może wywodzić się z chęci zatrzymania złych duchów głęboko w ziemi, a kamyczki, jakie wielu żałobników rzuca na grób, są symboliczną pozostałością tych właśnie pragnień. Chociaż wystrzały na pogrzebach wojskowych nazywamy ostatnim salutem, jest to ten sam symboliczny rytuał Indian, którzy ciskali w niebo dzidami lub strzelali z te przykłady, pragnąc dowieść, że człowiek w zasadzie się nie zmienił. Śmierć nadal jest okropnym, przerażającym zjawiskiem, a lęk przed nią jest powszechny, choćbyśmy nawet uważali, że został opanowany w wielu się tylko nasze podejście do śmierci i umierania, do naszych skazanych na śmierć w kraju europejskim, gdzie nauka nie poczyniła jeszcze tak wielkich postępów, gdzie współczesne zdobycze techniki dopiero zaczęły sobie torować drogę do medycyny i gdzie ludzie nadal żyją tak, jak w Stanach Zjednoczonych żyli przed pół wiekiem, miałam możność zetknąć się w krótkim czasie z ewolucją obyczajów z dziecinnych lat śmierć zamożnego gospodarza z sąsiedztwa. Spadł z wysokiego drzewa i odniósł śmiertelne obrażenia. Wyraził tylko życzenie, że chce umrzeć w domu, które oczywiście natychmiast spełniono. Do swojej sypialni wezwał córki i z każdą rozmawiał oddzielnie przez kilka minut. Chociaż bardzo cierpiał, wszystkie sprawy załatwił spokojnie, rozdzielił swoją własność i zarządził podział ziemi, co miało nastąpić dopiero wtedy, gdy pójdzie za nim jego żona. Poprosił również każde z dzieci, by nadal wykonywało jego dotychczasową pracę i wypełniało jego obowiązki. Wezwał też przyjaciół, żeby go odwiedzili po raz ostatni, gdyż chce się z nimi pożegnać. Choć byłam wtedy małym dzieckiem, nie pominął mnie ani mego rodzeństwa. Pozwolono nam brać udział w przygotowaniach rodzinnych, podobnie jak uczestniczyliśmy w ich żalu. Kiedy umarł, pozostał w zbudowanym przez siebie domu, wśród przyjaciół i sąsiadów, którzy przyszli zobaczyć go po raz ostatni, leżącego wśród kwiatów w miejscu, gdzie żył tyle lat i które tak ukochał. W kraju tym do dziś nie ma sztucznego „pokoju snu”, nie ma balsamowania zwłok ani fałszywego charakteryzowania twarzy zmarłego, żeby udawać sen. Tylko widome oznaki choroby zakrywane są bandażami i tylko ludzi zmarłych na chorobę zakaźną szybko zabiera się z opisuję takie „staroświeckie” obyczaje? Moim zdaniem są one wyrazem naszego pogodzenia się z fatalnym zdarzeniem i pomagają umierającemu; również jego rodzinie pomagają przyjąć ze spokojem utratę kochanej osoby. Poza tym człowiek umierający we własnym domu, w drogim jego sercu otoczeniu, nie musi się do niczego nowego przystosowywać. Jego własna rodzina, znając go dobrze, zamiast środka uspokajającego poda mu kieliszek ulubionego wina, a zapach domowego bulionu może zachęcić go do wypicia kilku łyżek pożywnego płynu, co z pewnością jest zawsze przyjemniejsze niż kroplówka. Nie zamierzam pomniejszać roli środków uspokajających i kroplówek, z własnego doświadczenia lekarza wiejskiego wiem dobrze, że ratują one życie ludzkie i często są konieczne. Ale wiem również, że cierpliwość, przyjazny krąg ludzi i dobre jedzenie mogą zastąpić wiele butelek podawanych dożylnie płynów, i co więcej – taka sytuacja nie wymaga całego sztabu ludzi albo indywidualnej opieki którym pozwolono zostać w domu, kiedy ktoś z rodziny umarł, i które są włączone w rozmowy i dyskusje, mają poczucie, że nie są osamotnione w żalu i wspólnie z dorosłymi dzielą odpowiedzialność i żałobę. W ten sposób przygotowują się stopniowo do tego, by śmierć traktować jako część życia, a doznanie to może sprawić, że szybciej to kontrast ze społeczeństwem, w którym śmierć uważana jest za tabu, rozmowy na jej temat za nazbyt ponure, a dzieci wyłączane są z nich pod pozorem, że byłoby to „ponad ich siły”. Są więc wysyłane do krewnych, czasem z kulawym wyjaśnieniem, że „mama wyjechała w daleką podróż”, albo czymś podobnym. Dziecko czuje, że coś nie jest w porządku, a jego brak zaufania do dorosłych pogłębi się, jeśli owi krewni zaczną się plątać i dadzą jakieś inne wyjaśnienia, jeśli unikać będą pytań, obsypywać prezentami – marnym zadośćuczynieniem straty, o której mu nie wolno mówić. Wcześniej czy później dziecko zrozumie zmienioną sytuację rodzinną i w zależności od wieku i osobowości żywić będzie w sercu wielkie rozgoryczenie i żal, w pamięć wryje mu się to zdarzenie jako przerażające i tajemnicze, będzie miało uraz wobec niegodnych zaufania ludzi dorosłych, z którymi nie można się nierozsądnie postąpiono wobec małej dziewczynki, która straciła braciszka: powiedziano jej, że Bóg tak bardzo kocha małych chłopców, że zabrał Johnny’ego do nieba. Ta mała dziewczynka nigdy nie wyzbyła się wobec Boga swego gniewu, a kiedy w trzydzieści lat później straciła małego synka, ów gniew przekształcił się w depresję by myśleć, że nasz wielki postęp, nasze zdobycze naukowe i wiedza o człowieku dopomogą nam lepiej przygotować siebie i nasze rodziny do tego nieuniknionego zjawiska. Tymczasem do przeszłości należą dni, kiedy człowiek mógł umrzeć w spokoju i z godnością we własnym większe postępy robimy w nauce, tym bardziej zdajemy się lękać śmierci, zaprzeczać jej istnieniu. Jak to jest możliwe?Używamy eufemizmów, staramy się, by zmarli wyglądali jak pogrążeni we śnie, wysyłamy dzieci, żeby je uchronić od niepokoju i zamętu w domu – jeśli chory jest na tyle szczęśliwy, że może umrzeć w domu; nie pozwalamy dzieciom odwiedzać umierających rodziców w szpitalach, prowadzimy długie i zaciekłe dyskusje na temat, czy pacjentowi należy powiedzieć prawdę – problem rzadko spotykany, kiedy umierający pozostaje pod opieką lekarza rodzinnego, który prowadzi go od narodzin aż do śmierci i który zna zalety i wady wszystkich osób należących do że wiele jest powodów, dla których nie chcemy podejść do śmierci spokojnie. Jedną z ważniejszych przyczyn jest fakt, że śmierć teraz stała się pod wieloma względami znacznie bardziej przerażająca, zwłaszcza bardziej samotna, zmechanizowana i zdehumanizowana; czasem nawet z medycznego punktu widzenia trudno określić, kiedy stało się samotne i anonimowe, ponieważ chory często zostaje wyrwany ze swego przyjaznego otoczenia i śpiesznie zawieziony do szpitala. Każdy, kto ciężko zachorował i tak bardzo potrzebował wypoczynku i spokoju, doskonale pamięta, ile przeżył okropnych chwil, gdy kładziono go na noszach, gdy słyszał przeraźliwy odgłos syreny karetki i nerwowe zamieszanie, nim się otworzyła brama szpitalna. Tylko ci, którzy tego doświadczyli, znają niewygody i zimno takiego transportu, a jest to dopiero początek ciężkiej próby – trudnej do wytrzymania, kiedy człowiek czuje się dobrze, niewyrażalnej w słowach, kiedy hałas, światła i rozmowy wokoło są ponad siły ciężko chorego. Powinniśmy więcej pamiętać o pacjencie, tym człowieku przykrytym kocami, i zaprzestać na chwilę naszej nerwowej krzątaniny, która zresztą wypływa z najlepszych intencji, po to, by wziąć go za rękę, uśmiechnąć się do niego czy wysłuchać pytania. Uważam jazdę do szpitala za pierwszy etap umierania, gdyż tak jest w wielu wypadkach. Wyolbrzymiam ją przesadnie jako kontrast wobec chorego pozostającego w domu – oczywiście nie zapominając o tym, że jeśli istnieje szansa uratowania życia ludzkiego w szpitalu, należy chorego koniecznie do tego szpitala przewieźć, nie wolno jednak zapominać o przeżyciach pacjenta, jego potrzebach i pacjent jest ciężko chory, często traktuje się go jak kogoś, kto nie ma prawa do własnego zdania. Inna osoba podejmuje decyzję, czy, kiedy i w jakim szpitalu będzie umieszczony. A przecież tak łatwo pamiętać o tym, że chory również ma życzenia, swoją wolę, że czuje i że ma – co najważniejsze – prawo do więc nasz teoretyczny pacjent znalazł się w izbie przyjęć. Od razu otoczą go zaaferowane pielęgniarki, salowe, stażyści i asystenci; jeden laborant może zaraz pobierze mu krew, a inny zrobi elektrokardiogram. Może przewiozą go do rentgena, gdzie wysłucha uwag na temat swego stanu, rozmowy personelu o tym, jakie pytania należy zadać rodzinie. Powoli, lecz nieubłaganie zaczyna być traktowany jako przedmiot. Nie jest już dłużej osobą. Decyzje często podejmowane są bez zapytania go o wyrażenie zgody. Jeśli się buntuje, dostanie środek uspokajający, a po wielu godzinach oczekiwania i dyskusji zostanie przewieziony na salę operacyjną albo intensywnej terapii, gdzie będzie przedmiotem licznych i kosztownych błagać o wypoczynek, spokój i godność, w zamian za to dostanie kroplówki, transfuzje, podłączą go do jakiejś aparatury albo zrobią mu tracheotomię, jeśli zajdzie taka potrzeba. Chciałby, żeby choć jedna osoba zatrzymała się choć na jedną minutę, tak by mógł jej zadać choć jedno pytanie – ale zamiast tego kręcić się będzie wokół niego kilkanaście osób, bardzo zajętych rytmem jego serca, tętnem albo czynnością płuc, wydzielaniem gruczołów i wydalaniem moczu i kału, lecz nikt nie będzie traktować go jako istoty ludzkiej. Chciałby się stąd wyrwać, lecz byłoby to bezskuteczne, gdyż wszystko się robi po to, by ratować mu życie, a jeśli się to uda, dopiero wtedy spojrzą na niego jak na człowieka. Ci, którzy najpierw zajęliby się nim jako istotą ludzką, mogliby stracić bezcenny czas i nie uratować mu życia! Przynajmniej takie jest rozumowe usprawiedliwienie tego rodzaju poczynań – ale czy tak jest rzeczywiście? Czy naprawdę uzasadnieniem tego coraz bardziej mechanicznego, zdepersonalizowanego podejścia może być nasza własna postawa obronna? Czy w ten sposób powinniśmy podchodzić do pacjenta śmiertelnie albo ciężko chorego i rozwiązywać obawy, jakie w nas budzi? Czy nasze skoncentrowanie się na skomplikowanej aparaturze, na ciśnieniu krwi nie jest rozpaczliwą próbą, żeby zaprzeczyć nadchodzącej śmierci, która tak nas przeraża i przyprawia o taką niepewność, że całą naszą wiedzę przelewamy na maszyny, gdyż mniej się ich obawiamy niż cierpiącej twarzy innej istoty ludzkiej, która raz jeszcze przypomina nam o naszej bezsilności, o naszych ograniczeniach i błędach i co ważniejsze – o naszej własnej śmiertelności?A może należałoby zadać sobie następujące pytanie: Czy stajemy się mniej ludzcy czy bardziej ludzcy? Chociaż książka ta nie ma być w żadnym wypadku osądem, jasne jest, że niezależnie od odpowiedzi pacjent cierpi obecnie więcej – może nie fizycznie, lecz duchowo. A przez wieki jego potrzeby nie zmieniły się, najwyżej nasze możliwości, żeby je do zakupu pełnej wersji książki------------------------------------------------------------------------
Niepodległość udało się nam odzyskać dopiero w 1918 roku. Bardzo pomogła nam I wojna światowa i udział w niej niedawnych zaborców. Nasi okupanci mocno się wykrwawili w konflikcie, nie mieli sił, by zatrzymać Polskę w swoich objęciach. W listopadzie 1918 roku wydarzenia potoczyły się lawinowo.
Napisz, co pomaga nam odzyskać łaskę Bożą Spowiedź. Dzieci zapraszam do kościoła na spowiedź :D xD 1. Spowiedź Święta ! 2. Modlenie się 3. Proszenie Boga o Łaskę Bożą Łaskę Bożą, czyli życie Boga i Jego samego odzyskujemy po dobrze przeżytej spowiedzi sakramentalnej. Bóg kocha nas zawsze, ale nie zawsze może nam pomagać, bo nie pozwalamy Mu na to trwając w grzechu śmiertelnym. Napisz, co pomaga nam odzyskać łaskę Bożą. Napisz, co pomaga nam odzyskać łaskę Bożą.... Napisz, co pomaga nam odzyskać łaskę Bożą? PLISSSS NA JUTRO!!! DAJĘ NAJ ZA NAJSENSOWNIEJSZĄ ODPOWIEDŹ. Napisz, co pomaga nam odzyskać łaskę Bożą? PLISSSS NA JUTRO!!! DAJĘ NAJ ZA NAJSENSOWNIEJSZĄ ODPOWIEDŹ.... Napisz,co pomaga nam odzyskać łaskę Bożą Napisz,co pomaga nam odzyskać łaskę Bożą...
Pokuta i Pojednanie -Spowiednik. Polega na powiedzeniu swoich grzechów przyznaniu się do błędów i okazaniu skruchy i chęci poprawy. Pomaga nam odzyskać łaskę uświęcającą, jest to nasze nawrócenie prośba o wybaczenie Boga i o pojednanie z Kościołem Namaszczenie Chorych -Ksiądz. Jesteśmy ofiarami produkowanego non stop lęku. Żołnierzami w nigdy niekończącej się wojnie o pozory, o status w bezpiecznym polu okrutnej szachownicy, o obronę „wartości”, które stały się pustymi frazesami noszonymi na wybielonych rozpuszczalnikiem kłamstw sztandarach przez politycznych klakierów, wszystkich tych, którzy wiedzą w jaki sposób generować masowe przyzwolenie na to by wciąż trwała wojna za wojną i rzeź za rzezią. Okrutny i groteskowy spektakl, który wciąż ma premierę w innym teatrze w zależności od potrzeb Konsorcjum Śmierci i jest transmitowany przez Globalny Kabel. Roztwór przerażenia podrasowany wstrząsającą domieszką odpowiednich obrazów i informacji ubrany w adekwatny kontekst działający na wyobraźnię. Trzeba zaminować pole podświadomości ładunkami strachu i czekać na najbardziej odpowiedni moment detonacji. Dziesiątki milionów trupów, które milczą pod naszymi nowoczesnymi coraz bardziej smart miastami. Osobista suwerenność jest końcem zła. Kiedy każda osoba na Ziemi obroni siebie i tych, których kocha; kiedy zło nie może zdobyć nawet przyczółka, ponieważ wszyscy ludzie go wypatrują i rozpoznają to, że poszukuje ono destrukcji ich wartości; nadejdzie koniec zła. Jest to dokładne przeciwieństwo perfekcyjnego zła, w którym każda osoba jest niewolnikiem i panem niewolników. Perfekcyjna wolność jest życiem i nie ma w nim niewolników, ani panów niewolników. Perfekcyjna wolność jest życiem. Jeremy Locke. „Koniec wszelkiego zła”. Jednak gra trwa nadal. Twórcy zmieniają maski i sztandary, zmieniają hasła i obozy, zmieniają przekonania i mundury, a my modlimy się o pokój próbując pomóc sobie nawzajem. Dzieląc się tym co jeszcze nam zostało, bo to nakazuje fundamentalna ludzka przyzwoitość. I po raz kolejny zostajemy zdradzeni i użyci niczym nawóz, a nasze imiona i nazwiska dla nikogo nic nie znaczą. To mięso armatnie na wagę sprzedane i kupione tanio na globalnym rynku zbytu, którym zarządzają post ludzkie istoty i zimna bezwzględna kalkulacja zysku i straty. Ponad tym wszystkim zostały już tylko resztki dla wygłodniałych rozpadających się z dnia na dzień imperiów, które zrobią wszystko by nakarmić iluzję swojej potęgi. Nasycić propagandą „wolności” i „demokracji” która spada niczym grom z jasnego nieba, kiedy nadchodzi już czas. Prawdziwe Krwawe Mocarstwo nie ma granic, jest ponadnarodowe a jego flagą jest Mamon, jego armią jest Władza i Terror, jego obroną jest atak. Jego celem doprowadzić nas wszystkich do ostatecznego samozniszczenia. 2020 – 2022 Pandemia. Pierwszy sezon. Drugi sezon Wojna. Z izolacji w eskalację. Dominium osacza co chwilę zmieniając ustawienia. Manipulując emocjami. Tresura uległości jest najbardziej skuteczna w skrajnym lęku i strachu, ponieważ wtedy dociera na najgłębszy poziom. Tak się wgrywa programy na całe życie. Tak się łamie ducha i zatruwa duszę jadem uległości. Tak się uplastycznia masę by móc lepić figury tych „dobrych” i tych „złych”, tych którzy zasługują na łaskę Panów i tych którzy na to nie zasługują. Wtedy widzisz, że tak naprawdę jesteś dla nich niczym i twoje życie nic dla nich nie znaczy, wystarczy tylko, że zakwestionujesz Układ. Natychmiast usuną cię rękoma ludzi takich jak ty, którzy żyją pod narkozą sloganów i naiwnej wiary, że wszystko to dzieje się w trosce o ich dobro i bezpieczeństwo. Demiurgowie narracji nie są dobrymi troskliwymi bogami pokoju i dobrobytu. To szakale owładnięci szaleństwem władzy. Jesteśmy hodowani w Nowym Wspaniałym Świecie otumanieni i nieprzytomni „dobrobytem”, która ma swoje koszty o których nie chcemy wiedzieć i których nie chcemy widzieć. Tym kosztem jest ocean cierpienia tak zwanego trzeciego świata, ludzi takich samych jak my nie mających szczęścia urodzić się w zasięgu pierwszego świata. Tutaj nie słychać ich krzyku, ponieważ zagłuszają go bomby i eksplozje. Skala wojen rozpętanych tylko z powodu tego by ten pierwszy świat mógł ciągle śnić swój sen przekracza pojemność naszych wypranych „jedynie słuszną prawdą” umysłów. Zabijamy za wygodę, za telewizję kablową, za HBO Max, za komosę ryżową, za skórzaną tapicerkę w naszym wypasionym nowiutkim BMW. Mamy wolność do przejedzenia cennego ludzkiego życia, które mija tak szybko. Wtedy życie naciska trigger i słyszymy lecący w naszą stronę pocisk przebudzenia. Budzimy się z tłustego letargu, widzimy i czujemy, że nasz sen w śnie się rozpada jak w Incepcji. Widzimy, że żyjemy w iluzji, która nie ma i nigdy nie miała prawdziwego celu i dającego się poczuć sensu. Kultury Ziemi uczą cię akceptacji, uległości i posłuszeństwa. Koniec zła jest możliwy do odnalezienia w odrzuceniu tego zniewolenia umysłu. Aby koniec zła był możliwy do osiągnięcia, wszyscy ludzie muszą być nauczeni, że nie są winni nikomu posłuszeństwa. Muszą być nauczeni, że pragnienia i marzenia ich serc są właściwe i dobre. Muszą być nauczeni, że każda uncja radości, której poszukują może należeć do nich samych i tych, których kochają. To jest anty-kultura — uwolnić umysły ludzi. Kultury są ustanawiane najpierw poprzez kontrolę mowy. Potępienie mowy jest nieokiełznane w najmocniejszych kulturach. Koniec zła przyniesie obronę mowie w każdym domu i w każdej komunikacji. Kultura uczy, że mowa przynosi obrazę. Zamiast tego, musisz zobaczyć, że mowa przynosi spojrzenie w umysł istoty ludzkiej. Ignoruj interpretację kultury i zobacz intencję, poczuj tego, kto do ciebie mówi. I wtedy odpowiedz. Kontrola mowy jest niszczona przez potęgę głosu. U kresu zła, ludzie nie mogą kontrolować przymusu i przemocy. Pomyłki historii można odnaleźć tam, gdzie ludzie pozwalają na ustanowienie kultury. W każdym przypadku było wiadome, że grupa sprawująca władzę zniszczy wolność. U kresu zła, tyrania nie będzie tolerowana. Nie jesteś winien posłuszeństwa ani narodom, ani prawu. Jesteś istotą o nieskończonej wartości i w pełni zdolną do ucieczki od niewoli zła. Kiedy będziesz czuł się zmuszony, by nie mówić, mów. Kiedy będziesz uciskany przez prawo, obejdź je. Kiedy przemoc ci zagraża, zniszcz ją. Jeremy Locke. „Koniec wszelkiego zła”. I wtedy, właśnie wtedy odnajdujemy coś tak prostego tak prawdziwego. Coś co znów przywraca nas życiu w jego niezgłębionej tajemnicy. Musimy odzyskać prawdę o sobie, ponieważ tylko to jest prawdziwą wolnością, która nigdy nie była żadnym prawem i przywilejem. Nigdy nikt nie może nam jej dać i jej zabrać. Urodziliśmy się w niewoli w więzieniu ludzkich serc i umysłów, które zapomniały, że życie jest czymś więcej niż ta wygodna klatka w jakiej żyjemy. Czas odnaleźć prawdziwą wolność, która nie leży w granicach żadnego państwa, narodu, języka, religii. Wolność, którą pozwoliliśmy sobie odebrać. To jest spust, który naciskam. I strzał od którego nikt nie musi umierać. Napisz co pomaga nam odzyskać łaskę Bożą długie na kartkę cała proszę na poniedziałek ! Answer. Recommend Questions. samantatreichel8 October 2020 | 0 Replies .

orteza gipsowa odgrywa ważną rolę w regeneracji po złamaniu, umożliwiając ograniczoną ruchomość stawów, zwiększoną aktywność mięśni i potrzebując ciągłego wsparcia, aby odzyskać pełny zakres ruchu. jak działają aparaty ortodontyczne złamania rodzaje aparatów ortodontycznych do złamań czego można się spodziewać po klamrze gipsowej orteza gipsowa odgrywa ważną rolę w regeneracji po złamaniu, umożliwiając ograniczoną ruchomość stawów, zwiększoną aktywność mięśni i potrzebując ciągłego wsparcia, aby odzyskać pełny zakres ruchu. bolesne złamanie prawie zawsze wymaga pewnego rodzaju usztywnienia ortotycznego. Takie usztywnienie może być zalecane bezpośrednio po operacji lub jako leczenie przejściowe po usunięciu gipsu. Niezależnie od tego, czy potrzebujesz ortezy na złamanie kości piszczelowej, ortezy na fakturze stawu skokowego, czy ortezy na złamanie kości ramiennej, zespół Horton ’ s w Arkansas ma szeroką gamę aparatów ortodontycznych, które pomogą Ci wrócić do zdrowia i ponownie stanąć na nogi. jak działają aparaty ortodontyczne złamania klamra odlewana, znana również jako klamra złamania, jest używana do dalszego procesu gojenia po usunięciu początkowego odlewanego odlewu. Odlewane aparaty ortodontyczne można również wykorzystać, gdy złamanie jest powolne do gojenia. Zapewniając wsparcie, którego potrzebujesz podczas przechodzenia przez te kluczowe etapy leczenia, klamra cast zachęca do ograniczonego ruchu, który pomaga wrócić do codziennego życia. klamra zapewnia zakres ruchu dla stawów, które znajdują się tuż powyżej i tuż poniżej rzeczywistego złamania. Orteza na złamanie ma na celu zachęcenie do częściowej obciążalności i zwiększonej aktywności mięśni podczas przechodzenia od części ciała całkowicie unieruchomionej przez odlew do powrotu do rodzaju ruchu obciążającego, do którego byłeś przyzwyczajony przed złamaniem. rodzaje aparatów ortodontycznych do złamań ważne jest, aby mieć aparat ortodontyczny wykonany na zamówienie, aby zapewnić dokładnie taki rodzaj wsparcia określony przez lekarza po złamaniu lub złamaniu. W zależności od tego, co jest wymagane, może być potrzebna kombinacja materiałów, takich jak termoformowany plastik, metal lub grafit węglowy. Kilka sztuk może być wymagane dla jednego systemu usztywnienia, lub może być zbudowany z jednego kawałka. Dokładne pomiary i zapisy produkcyjne zostaną wykonane przez ortopedę, aby przygotować się do niestandardowego procesu budowania klamry dostosowanego do konkretnego rodzaju przerwy. istnieje kilka systemów usztywnienia ortotycznego, które umożliwiają tego typu funkcje po złamaniu, po odlaniu: złamanie kości piszczelowej (kość piszczelowa) złamanie nadgarstka Orteza stawu skokowego złamanie kości promieniowej/łokciowej (przedramię) złamanie kości ramiennej (ramię / ramię) złamanie kości udowej (górna noga)) czego można się spodziewać po klamrze gipsowej w zależności od lokalizacji złamania możesz otrzymać Inne narzędzia wraz z klamrą gipsową. Na przykład, po złamaniu kości piszczelowej, kule są zwykle wymagane nawet po zdjęciu gipsu i założeniu klamry. Pozwala to na rozpoczęcie pracy z ograniczonym obciążeniem. Po pewnym czasie jednak im bardziej możesz się poruszać i przyłożyć wagę do zranionej nogi z klamrą na miejscu, tym szybciej nastąpi gojenie. podczas noszenia ortezy po oddaniu, prawdopodobnie będziesz potrzebować pewnych regulacji, aby poluzować lub dokręcić ortezę. W zależności od rodzaju klamry, możesz być w stanie zrobić to sam. Niektóre tymczasowe rentgenowskie mogą być również wymagane, aby sprawdzić, czy gojenie tkanek miękkich i kości postępuje zgodnie z harmonogramem. przestrzeganie przez ortopedę w biurze demonstracji i instrukcji dotyczących noszenia i pielęgnacji ortezy ma kluczowe znaczenie dla powodzenia procesu usztywniania. Zespół w Horton ’ s Orthotics & Prothesis dba o to, abyś wiedział, jak nosić nowy aparat ortodontyczny i gdzie możesz znaleźć środki do dalszej pomocy w razie potrzeby. bez względu na to, jaki jest Twój uraz lub jakiego rodzaju ortezy potrzebujesz, możesz oczekiwać, że dedykowany zespół profesjonalistów będzie z Tobą na każdym kroku. Jeśli chcesz dowiedzieć się więcej o możliwościach niestandardowego odlewu ortopedycznego, skontaktuj się z Horton ’ s Orthotics & Prothesis już dziś pod numerem 501-683-8889, aby umówić się na konsultację. Pobierz nasze poradniki pielęgnacyjne Wear &

Oziębłość to umysł, który zmęczył się czekaniem. To nasze poczucie własnej wartości, które alarmuje nas przed nadciągającą burzą oraz nasze ego uciekające wyjściem bezpieczeństwa szukając rozwiązania. Bycie nieco chłodniejszym to tymczasowa odpowiedź na zaburzenia równowagi w życiu. To wyznaczanie limitu po to, by nasza
«Gdy cierpi jeden członek, współcierpią wszystkie inne członki» (1 Kor 12, 26). Te słowa św. Pawła rozbrzmiewają mocno w moim sercu, gdy po raz kolejny przyznaję, że wielu nieletnich cierpiało z powodu nadużyć seksualnych, władzy i sumienia popełnianych przez znaczną liczbę księży i osób konsekrowanych. Przestępstwo to głęboko rani, na skutek cierpienia i bezsilności, przede wszystkim ofiary, ale także ich rodziny i całą wspólnotę, niezależnie od tego, czy są to osoby wierzące, czy też niewierzące. Gdy spoglądamy w przeszłość, nigdy nie będzie dość proszenia o przebaczenie i prób naprawienia wyrządzonych szkód. Patrząc w przyszłość, nigdy nie będzie dość tego, co się czyni, aby stworzyć kulturę zdolną do chronienia nie tylko przed powtarzaniem się takich sytuacji, lecz także niedopuszczającą możliwości ich ukrywania i trwania. Cierpienie ofiar i ich rodzin jest także naszym cierpieniem, dlatego musimy ponownie potwierdzić nasze zobowiązanie do tego, aby zapewnić ochronę nieletnim i bezbronnym dorosłym. 1. Gdy cierpi jeden członek W minionych dniach został opublikowany raport, opisujący doświadczenia co najmniej tysiąca osób, które padły ofiarą nadużyć seksualnych, władzy i sumienia ze strony kapłanów na przestrzeniu około siedemdziesięciu lat. Chociaż można powiedzieć, że większość przypadków dotyczy przeszłości, to jednak z upływem czasu poznaliśmy cierpienie wielu ofiar i stwierdzamy, że rany nigdy nie znikają i zobowiązują nas do zdecydowanego potępienia tych potworności, jak również do skoncentrowania wysiłków, aby wykorzenić tę kulturę śmierci; ran «nie można nigdy uznawać za przedawnione». Cierpienie tych ofiar to skarga, która wznosi się do nieba, dotykająca duszy, a która przez długi czas była ignorowana, ukrywana lub wyciszana. Ale ich wołanie było silniejsze niż wszystkie środki, które próbowały je uciszyć, czy też rzekomo zaradzały mu poprzez decyzje, które powiększały jego wagę, doprowadzając do współwiny. Wołanie, którego Pan wysłuchał, ukazując nam, po raz kolejny, po której chce być stronie. Kantyk Maryi się nie myli i jakby w tle jest słyszalny stale na przestrzeni dziejów, bowiem Pan pamięta o obietnicy, którą złożył naszym ojcom: «Rozproszył pyszniących się zamysłami serc swoich. Strącił władców z tronu, a wywyższył pokornych. Głodnych nasycił dobrami, a bogatych z niczym odprawił» (por. Łk 1, 51-53), i odczuwamy wstyd, gdy uświadamiamy sobie, że nasz styl życia zaprzeczał i zaprzecza temu, co wypowiadamy głosem. Ze wstydem i skruchą jako wspólnota kościelna przyznajemy, że nie potrafiliśmy być tam, gdzie powinniśmy być, że nie zadziałaliśmy w porę, by rozpoznać rozmiary i powagę krzywdy, jaka była wyrządzona tak wielu ludzkim istotom. Zlekceważyliśmy i opuściliśmy maluczkich. Zacytuję słowa ówczesnego kardynała Ratzingera, kiedy w rozważaniach Drogi Krzyżowej przygotowanych na Wielki Piątek 2005 roku dołączył swój głos do krzyku bólu tak wielu ofiar, używając mocnych słów: «Ile brudu jest w Kościele, i to właśnie wśród tych, którzy poprzez kapłaństwo powinni należeć całkowicie do Niego! Ileż pychy i samouwielbienia! (...) Zdrada uczniów, niegodne przyjmowanie Jego Ciała i Krwi jest z pewnością największym bólem, który przeszywa serce Zbawiciela. Nie pozostaje nam nic innego, jak z głębi duszy wołać do Niego Kyrie, eleison — Panie, ratuj! (por. Mt 8, 25)» (Stacja Dziewiąta, w: «L'Osservatore Romano», wyd. polskie, n. 6/2005, s. 54). 2. Współcierpią wszystkie członki Rozmiar i powaga wydarzeń wymaga zajęcia się tym faktem w sposób globalny i wspólnotowy. Chociaż w każdym procesie nawrócenia ważne i konieczne jest uświadomienie sobie tego, co się wydarzyło, to jednak samo w sobie to nie wystarcza. Dziś jako lud Boży jesteśmy wezwani, by wziąć na siebie odpowiedzialność za ból naszych braci, zranionych na ciele i na duszy. Jeśli w przeszłości sposobem reakcji mogło stać się zaniedbanie, to dzisiaj chcemy, aby solidarność, pojmowana w swym najgłębszym i wymagającym znaczeniu, stała się naszym sposobem tworzenia obecnej i przyszłej historii (por. Adhort. apost. Evangelii gaudium, 228), w środowisku, gdzie ofiary konfliktów, napięć, a zwłaszcza nadużyć wszelkiego rodzaju mogłyby znaleźć pomocną dłoń, która by je chroniła i uwolniła od bólu. Taka solidarność wymaga od nas z kolei ujawniania wszystkiego, co może zagrażać integralności każdej osoby. Jest to solidarność domagająca się zwalczania wszelkich form zepsucia, zwłaszcza duchowego, «ponieważ polega ono na ślepocie wygodnej i samowystarczalnej, przy której w końcu wszystko zdaje się być dopuszczalne: oszustwa, oszczerstwa, egoizm i wiele subtelnych form skoncentrowania na sobie samym, ‘sam bowiem szatan podaje się za anioła światłości' (2 Kor 11, 14)» (Adhort. apost. Gaudete et exsultate, 165). Wezwanie św. Pawła, by cierpieć z cierpiącymi, jest najlepszym antidotum przeciwko jakiejkolwiek chęci powtarzania nadal wśród nas słów Kaina: «Czyż jestem stróżem brata mego?» (Rdz 4, 9). Jestem świadomy wysiłku i pracy podejmowanych w różnych częściach świata w celu zapewnienia i przeprowadzenia niezbędnych działań, mających zagwarantować bezpieczeństwo i chronić integralność dzieci oraz bezbronnych dorosłych, a także upowszechniania «zerowej tolerancji» i sposobów pociągania do odpowiedzialności wszystkich, którzy popełniają lub ukrywają te przestępstwa. Z opóźnieniem stosujemy te jakże niezbędne działania i sankcje, ale jestem przekonany, że pomogą one zapewnić lepszą kulturę ochrony w chwili obecnej i w przyszłości. Oprócz tych wysiłków trzeba, by każdy ochrzczony czuł się zaangażowany w przemianę kościelną i społeczną, która jest bardzo potrzebna. Taka przemiana wymaga nawrócenia osobistego i wspólnotowego i prowadzi nas do patrzenia w tym samym kierunku, w którym patrzy Pan. Św. Jan Paweł II twierdził: «Jeśli nasze działania rzeczywiście mają początek w kontemplacji Chrystusa, to powinniśmy umieć Go dostrzegać przede wszystkim w twarzach tych, z którymi On sam zechciał się utożsamić» (List apost. Novo millennio ineunte, 49). Uczyć się patrzenia tam, gdzie patrzy Pan, przebywania tam, gdzie Pan chce, byśmy byli, nawracania serca, trwając w Jego obecności. Pomoże nam w tym modlitwa i pokuta. Zachęcam cały święty wierny lud Boży do modlitwy pokutnej i postu, zgodnie z poleceniem Pana 1, które rozbudza nasze sumienia, naszą solidarność i nasze zaangażowanie na rzecz kultury ochrony, oraz mówienia «nigdy więcej» wszelkim rodzajom i formom nadużyć. Nie sposób wyobrazić sobie nawrócenia w postępowaniu Kościoła bez aktywnego udziału wszystkich członków ludu Bożego. Ponadto, za każdym razem, gdy staraliśmy się zastępować, wyciszać, pomijać, ograniczać lud Boży do małych elit, tworzyliśmy wspólnoty, plany, podejścia teologiczne, duchowości i struktury bez korzeni, bez pamięci, bez twarzy, bez ciała, w ostatecznym rozrachunku — bez życia 2. Przejawia się to wyraźnie w niewłaściwym sposobie rozumienia władzy w Kościele — bardzo powszechnym w wielu wspólnotach, w których doszło do nadużyć seksualnych, władzy i sumienia — jakim jest klerykalizm, ta postawa, która «nie tylko unicestwia osobowość chrześcijan, ale ma tendencję także do umniejszania i niedoceniania łaski chrzcielnej, którą Duch Święty złożył w sercach naszych ludzi» 3. Klerykalizm, który umacniają zarówno sami kapłani, jak i świeccy, powoduje rozłam w ciele eklezjalnym, który sprzyja rozwojowi form zła, które teraz potępiamy. Powiedzenie «nie» wobec nadużycia oznacza stanowcze odrzucenie wszelkich form klerykalizmu. Zawsze dobrze jest pamiętać, że «w historii zbawienia Pan zbawił lud. Nie istnieje pełna tożsamość bez przynależności do ludu. Z tego względu nikt nie zbawia się sam, jako wyizolowana jednostka, ale Bóg przyciąga nas, biorąc pod uwagę złożoną sieć relacji międzyludzkich, które się nawiązują we wspólnocie ludzkiej: Bóg zechciał wejść w dynamikę ludową, w dynamikę ludu» (Adhort. apost. Gaudete et exsultate, 6). Dlatego jedynym sposobem, w jaki możemy odpowiedzieć na to zło, które zniszczyło tak wiele ludzkich istnień, jest postrzeganie go jako zadania, które angażuje i dotyczy nas wszystkich jako ludu Bożego. Ta świadomość, że czujemy się częścią ludu i wspólnej historii, pozwoli nam uznać nasze grzechy i błędy z przeszłości dzięki przyjęciu postawy pokutnej, która sprawi, że odnowimy się wewnętrznie. Wszystko, co się robi, aby wykorzenić kulturę nadużyć z naszych wspólnot, bez czynnego udziału wszystkich członków Kościoła nie zdoła wytworzyć mechanizmów potrzebnych do zdrowej i skutecznej przemiany. Pokutny wymiar postu i modlitwy pomoże nam jako ludowi Bożemu stanąć przed Panem i naszymi zranionymi braćmi jako grzesznicy, proszący o przebaczenie oraz łaskę wstydu i nawrócenia, a tym samym wypracować działania, które zrodzą postawy zgodne z Ewangelią. Ponieważ «za każdym razem, gdy staramy się powrócić do źródeł i odzyskać pierwotną świeżość Ewangelii, pojawiają się nowe drogi, twórcze metody, inne formy wyrazu, bardziej wymowne znaki, słowa zawierające nowy sens dla dzisiejszego świata» (Adhort. apost. Evangelii gaudium, 11). Konieczne jest, abyśmy jako Kościół mogli rozpoznać i z bólem oraz wstydem potępić okrucieństwa popełnione przez osoby konsekrowane, duchownych, a także przez tych wszystkich, których misją było czuwanie nad najbardziej bezbronnymi i chronienie ich. Prosimy o przebaczenie za grzechy nasze i innych osób. Świadomość grzechu pomaga nam uznać błędy, przestępstwa i rany zadane w przeszłości i pozwala nam w teraźniejszości otworzyć się i bardziej zaangażować w proces ponownego nawrócenia. Jednocześnie pokuta i modlitwa pomogą nam uwrażliwić nasze oczy i serce na cierpienia innych oraz pokonać żądzę panowania i posiadania, która tak często staje się źródłem tego zła. Niech post i modlitwa otworzą nasze uszy na milczące cierpienie dzieci, młodzieży i osób niepełnosprawnych. Niech post wywoła w nas głód i pragnienie sprawiedliwości i skłoni nas do podążania w prawdzie oraz wspierania wszystkich postępowań sądowych, które okażą się niezbędne. Chodzi o post, który nami wstrząśnie i poprowadzi nas do zaangażowania się w prawdzie i miłości, ze wszystkimi ludźmi dobrej woli i z całym społeczeństwem, w walkę z wszelkiego rodzaju nadużyciami seksualnymi, władzy i sumienia. W ten sposób będziemy mogli urzeczywistnić nasze powołanie, aby być «znakiem i narzędziem wewnętrznego zjednoczenia z Bogiem i jedności całego rodzaju ludzkiego» (Lumen gentium, 1). «Gdy cierpi jeden członek, współcierpią wszystkie inne członki» — powiedział nam św. Paweł. Poprzez postawę modlitewną i pokutną będziemy mogli wczuć się jako osoby i wspólnota w to wezwanie, aby wzrastały wśród nas dary, jakimi są współczucie, sprawiedliwość, zapobieganie i zadośćuczynienie. Maryja potrafiła stać u stóp krzyża swego Syna. Nie w jakikolwiek sposób, ale stała mocno przy krzyżu. Tą postawą wyraża swój sposób życia. Kiedy doświadczamy przygnębienia wywołanego przez te plagi kościelne, dobrze będzie, jeżeli wraz z Maryją «przyłożymy się bardziej do modlitwy» (por. św. Ignacy Loyola, Ćwiczenia duchowne, 319), starając się wzrastać w miłości do Kościoła i wierności wobec niego. Ona, pierwsza uczennica, uczy nas wszystkich, uczniów, jak powinniśmy postępować w obliczu cierpienia niewinnych, bez uników i małoduszności. Patrzenie na Maryję oznacza uczenie się odkrywania, gdzie i jak powinien stać uczeń Chrystusa. Niech Duch Święty da nam łaskę nawrócenia i wewnętrzne namaszczenie, abyśmy w obliczu tego przestępstwa nadużyć mogli wyrazić naszą skruchę i nasze postanowienie, by odważnie z nimi walczyć. Watykan, 20 sierpnia 2018 r. Przypisy: 1. «Ten zaś rodzaj [złych duchów] można wyrzucać tylko modlitwą i postem» (Mt 17, 21). 2. Por. List do ludu Bożego. który pielgrzymuje w Chile, 31 maja 2018 r. 3. List do kard. Marca Ouelleta, przewodniczącego Papieskiej Komisji ds. Ameryki Łacińskiej, 19 marca 2016 r. (w: «L'Osservatore Romano», wyd. polskie, n. 5/2016, s. 5). opr. mg/mg
W swoim życiu poznałem wielu ludzi. Na niektórych czekałem przez całe życie, a niektórzy przyszli sami, bez zaproszenia. Każdy z nich wniósł coś do mego życia. Dzisiaj są dla mnie miłym wspomnieniem albo lekcją. Dlatego z wiekiem zrozumiałem, że spotkanie każdego człowieka na mojej drodze nie było przypadkowe i miało jakieś znaczenie. Zrozumiałem, że ładna …
kamiloxd Łaskę bożą pomaga nam odzyskać Komunia Święta, a w pełni sakrament pokuty. 54 votes Thanks 117 mahuma Dobre orto ;() kingakardas dziękuje za podpowiedz kingakardas :)
Napisz,co pomaga ci w trwaniu w bliskości i przyjażni z Panem jezusem Natychmiastowa odpowiedź na Twoje pytanie. slawekklaudia slawekklaudia 14.05.2013
Depresją często określamy poczucie beznadziejności, braku energii, jasnego kierunku działania, braku motywacji, entuzjazmu, pesymistyczną ocenę własnej przeszłości, teraźniejszości i przyszłości, utratę poczucia własnej wartości, czyli doświadczanie siebie i swojego życia jako pozbawionych sensu i bezwartościowych. Depresja może mieć swoje źródło w różnych obszarach naszego życia, takich jak np. rodzina, praca, związek, społeczna presja i oczekiwania, szybkie tempo życia, olbrzymia ilość informacji do przetworzenia. Wielu moich pacjentów zgłasza się na terapię wierząc, że coś jest z nimi nie tak, bo trudno im sobie poradzić z tym wszystkim jednocześnie. Z każdej strony przychodzą do nas komunikaty, które mówią: „potrzebujesz więcej, szybciej, lepiej”, „potrzebujesz lepszej pracy, lepszego samochodu, większego mieszkania, ładniejszych ubrań, potrzebujesz schudnąć, potrzebujesz wyglądać lepiej”, te wszystkie komunikaty mówią nam tak naprawdę o tym, jak bardzo jesteśmy niedoskonali tacy jacy jesteśmy tu i teraz, jak bardzo nie nadążamy, no właśnie … za czym? Dzisiaj bardzo trudno jest nam tak po prostu być. Być w kontakcie ze sobą, z tym, czego tak naprawdę pragniemy, czego potrzebujemy. Trudno nam poczuć dany moment, spokój, stabilność. Trudno nam się zdobyć na chwilę ciszy wkoło i wewnątrz nas. Pozwolić sobie prostu być. Wydaje się, że utraciliśmy połączenie. Taka prosta rzecz – być. Czujemy jakbyśmy utracili związek z naszym własnym istnieniem. Co nam może pomóc? Pokochanie siebie – miłość do siebie uwalnia od negatywnych emocji i presji jaką na sobie wywieramy, uznajmy siebie samych za osoby godne życia, zasługujące na zdrowie i szczęście, wybaczmy sobie błędy, niedoskonałości, zaniechania, przestańmy się obwiniać i kierować na siebie złość, stańmy się swoimi najlepszymi przyjaciółmi, popatrzmy na siebie życzliwie, z miłością i akceptacją. Przyjaciele i znajomi - silne wsparcie społeczne pomaga radzić sobie ze stresem, daje poczucie przynależności, poprawia samoocenę i poczucie własnej wartości. Dotyk, ciepło i energia drugiej osoby odgrywa istotną rolę w ogólnym stanie zdrowia, gdy kogoś obejmujemy, przytulamy czujemy się bezpiecznie. Unikanie picia alkoholu i zażywania leków – niestety są to jedne z pierwszych sposobów na poradzenie sobie z zaburzeniami nastroju, po które sięgamy. Krótka chwila ulgi może jednak powodować długotrwałe cierpienie, ponieważ regulowanie nastroju przy pomocy alkoholu lub leków najczęściej prowadzi do uzależnienia. Spróbujmy wykluczyć te sposoby radzenia sobie z depresją ze swojego życia i zastąpić je innymi na tej liście. Zdrowe odżywianie – złe jedzenie sprawia, że czujemy się źle. Cukier, kofeina mogą chwilowo pobudzać i poprawiać samopoczucie, ale w dłuższej perspektywie niszczą nasze zdrowie fizyczne i emocjonalne. Warto zacząć od drobnych zmian, z pełną świadomością i uważnością na to, jakie produkty wybieramy. Medytacja – obniża ciśnienie krwi, zmniejsza lęk, pomaga nam oczyścić umysł, skontaktować się z pozytywnymi emocjami, medytowanie nawet kilka minut dziennie może dać nam jasność, ciszę i spokój umysłu, a w efekcie bardziej pozytywne nastawienie do życia. Joga – prowadzi do znacznego wzrostu poziomu serotoniny, w efekcie do dobrego samopoczucia i uczucia szczęścia, dodatkowo dzięki praktykowaniu jogi rozciągamy się, wzmacniamy i uelastyczniamy ciało, co powoduje, że czujemy się fizycznie zrelaksowani i odmłodzeni, joga jest doskonałym sposobem, aby rozpocząć dzień lub zrelaksować się wieczorami. Ruch – regularna aktywność fizyczna uwalnia endorfiny, które zwiększają naszą energię, podnoszą nastrój i zwiększają poczucie własnej wartości. Nie trzeba być sportowcem, czasem wystarczy grabienie liści, koszenie trawy, sprzątanie w mieszkaniu, prace w ogrodzie, spacery, jogging, jazda na rowerze, pływanie, taniec. Fizyczne zmęczenie może podnieść nasz nastrój. Zamykanie się na wpływ negatywnych mediów – wiadomości i informacje ze świata docierają do nas zewsząd, z telewizji, z prasy, z Internetu, przekazują nam najnowsze wieści o wojnach, kryzysach, katastrofach, atakach, chorobach i innych niebezpieczeństwach, wzbudzają w nas lęk i sprawiają, że zaczynamy żyć w poczuciu zagrożenia. Jeśli będziemy świadomi i uważni na to jak takie wiadomości mogą wpływać na nasz nastrój i samopoczucie, łatwiej będzie nam w odpowiednim momencie zmienić kanał, zdecydować się na zamknięcie przeglądarki lub ominąć pewne strony w prasie. Zwróćmy także uwagę na to, jakiej słuchamy mużyki, czy poprawia ona nasz nastrój, czy ma dla nas pozytywny przekaz. Przy tej okazji pomyślmy, kiedy ostatni raz mieliśmy przerwę od Internetu. Na urlopie? Na wakacjach? W weekend? Czy też może każdą wolną chwilę spędzamy czytając maile lub wpisy na portalach społecznościowych, korzystając z telefonu komórkowego, który zawsze mamy przy sobie. Życie przez cały dzień wydarzeniami w Internecie może spowodować, że poczujemy się słabi, przygnieceni, przytłoczeni i pozbawieni energii. Dobrym rozwiązaniem może być weekend bez telefonu, komputera i dostępu do Internetu. Praktykowanie uważności – spędzanie czasu z naszymi emocjami w kontakcie z tym, co czujemy pozwala nam uświadomić sobie, że nie jesteśmy zdefiniowani przez nasze myśli i uczucia, że jesteśmy kimś więcej. Nasze myśli i uczucia nie odzwierciedlają dokładnie chwili obecnej przez cały czas, są zlepkiem przeszłości, teraźniejszości i rzutowania w przyszłość. Możemy poczuć się bezpiecznie sami ze sobą tu i teraz w danej chwili nie myśląc i nie czując i nadal będąc. Praktykowanie wdzięczności – regularne skupianie się na tym, co mamy i dziękowanie za to (zamiast koncentrowania się na tym, czego nam brakuje) powoduje zmianę naszych postaw z negatywnych, roszczeniowych na pozytywne, przepełnione wdzięcznością do siebie, do innych, do życia i świata. Profesjonalna pomoc – to my musimy być tymi, którzy zrobią pierwszy krok i poproszą o pomoc. Ludzie chcą nam pomóc, ale najpierw my musimy poczuć, że tej pomocy chcemy i jesteśmy gotowi ją przyjąć. Możemy zwrócić się ze swoimi problemami do lekarza, terapeuty, zadzwonić na infolinię, skorzystać z oferty licznych stowarzyszeń, czy grup wsparcia. Jest wiele sposobów, aby uzyskać pomoc w walce z depresją. Depresja może być dla nas bolesną wskazówką, że czas dokonać takich zmian w życiu, które pozwolą nam odzyskać samych siebie. Nasza depresja zawsze ma jakiś swój powód. Jeśli mielibyśmy wybór: dokonać zmian w życiu albo żyć z depresją, to co byśmy wybrali? O autorze Marta Jezierska – terapeuta, psycholog, seksuolog, Warszawa Marta Jezierska – The post Co nam może pomóc wygrać walkę z depresją? appeared first on Blog dla pacjentów.
Znajdź odpowiedź na Twoje pytanie o Jak w sakramentach , które już przyjeliśmy wyrażamy wiarę i wspólnotę z bogiem i ludźmi proszę to na jutro .
Witaj Sylwio, Twoje BMI na siatkach centylowych mieści się w przedziale pomiędzy 90 a 97 centylem, co oznacza, ze rzeczywiście masz nadwagę. Jak się zabrać do pozbycia się zbędnych kg? Przede wszystkim przeanalizuj swoje dotychczasowe nawyki żywieniowe. Napisz, co robisz dobrze, a co musisz zmienić. Zmiany wprowadzaj powoli, nie wszystko z dnia na dzień, bo może być tego za dużo. Oto wskazówki, od czego trzeba zacząć: 1. jedz regularnie, najlepiej 5 posiłków dziennie, o tych samych porach. Optymalne przerwy pomiędzy posiłkami - 3 godziny (minimum 2 godziny, maksimum 4-5 godzin). Koniecznie zaczynaj dzień od śniadanie, nie później niż 2 godziny po wstaniu z łóżka. Kolację (lekką) zjedz 2-3 godziny przed snem (nie należy opuszczać żadnych posiłków, nawet kolacji). Posiłki powinny być częste, ale niewielkie. Przeciwwskazane jest podjadanie. Uregulowanie na pewno pomoże Ci w przezwyciężaniu ochoty na słodycze. 2. wybieraj produkty zgodnie z piramidą zdrowego żywienia (link w załączeniu Zwróć uwagę na to, aby z produktów zbożowych wybierać tylko pełnoziarniste (grube kasze, chleb razowy, płatki owsiane, ciemny makaron, ryż pełnoziarnisty). Dzięki tym produktom, które powinny być podstawą diety, również łatwiej będzie Ci odmówić sobie słodyczy. Warzywa możesz jeść bez ograniczeń (z wyjątkiem ziemniaków, gotowanej marchewki, gotowanych buraków). Owoce - jedz ok. 300 g dziennie (to mniej więcej tyle co 2 średnie jabłka). Mleko i przetwory mleczne - wybieraj te z ograniczoną zawartością tłuszczu. Jedz chude mięso, ryby (zaleca się 2 razy w tygodniu), jaja, warzywa strączkowe. Z olejów wybieraj oliwę z oliwek i masło, ale tłuszcze spożywaj z umiarem. 3. wyeliminuj ze swojej diety produkty niepożądane tj. fast food, słone przekąski (chipsy, paluszki, krakersy, orzeszki solone), słodycze i pieczywo cukiernicze w tym drożdżówki, słodzone napoje gazowane, tłuste zupy / sosy, tłuste mięso, smażone potrawy, szczególnie te panierowane. Ogranicz produkty z białej mąki (jasne pieczywo, naleśniki, pierogi, Ogranicz także spożycie soli. 4. pij dużo wody - minimum 1,5-2 l dziennie. Prawdopodobnie ze względu na intensywne treningi powinnaś pić więcej. 5. dobrze się wysypiaj Dzięki zastosowaniu powyzszych zdrowych nawyków, oraz utrzymaniu aktywnosci fizycznej na wysokim poziomie, na pewno pozbędziesz się kilku zbędnych kilogramów. Musisz być tylko wytrwała - bezpieczne odchudzanie to ok. pół kg tygodniowo (max. 1 kg). Na pewno na początku nie wszystko będzie Ci się udawało, ale z czasem (moze to potrwac ze 2-3 miesiące) zasady te staną się Twoimi nawykami i będzie Ci bardzo łatwo je przestrzegać. Pozdrawiam Cię serdecznie i zyczę powodzenia, Agnieszka Kuczewska Streszczenie tekstu Marii Strzeżek "Ambicja - kiedy pomaga, a kiedy przeszkadza nam żyć". Tematem tekstu Marii Strzeżek jest rola ambicji w życiu człowieka. Autorka definiuje, czym jest ambicja, która rozwija się w człowieku od wczesnego dzieciństwa. Zwraca uwagę, że ambicja polega na stawianiu sobie nowych celów i dążeniu do ich

HOME | STAL | STAL II | MŁODZIEŻ | KLUB | HISTORIA | KIBICE | GALERIA | O NAS

A co ze straconymi fanpage? Czasem utrata dostępu do konta prywatnego oznacza dla wielu osób utratę dostępu do fanpage na Facebooku. Jeśli utraciliście dostęp do swojego fanpage i nie możecie sobie z tym poradzić, napiszcie do mnie lub przeczytajcie tekst „Jak odzyskać dostęp do fanpage na Facebooku”. Problem z utraconym fanpage Do „wzięcia na siebie odpowiedzialności za ból naszych braci, zranionych na ciele i na duszy” wezwał nas papież Franciszek. Dzisiaj stajemy razem, ramię w ramię z osobami, które doświadczyły dramatu wykorzystania. „Jeśli w przeszłości sposobem reakcji mogło stać się zaniedbanie, to dzisiaj chcemy, aby solidarność, pojmowana w swym najgłębszym i wymagającym znaczeniu, stała się naszym sposobem tworzenia obecnej i przyszłej historii” (Papież Francisszek, List do Ludu Bożego). Autorami rozważań dwóch stacji tej Drogi Krzyżowej są osoby, które doświadczyły dramatu wykorzystania seksualnego. Pozostałe stacje zostały przygotowane przez różne osoby i środowiska, które wspierają osoby pokrzywdzone. Przed poszczególnymi stacjami będziemy ich wymieniać. >> TUTAJ znajdziesz pozostałe materiały duszpasterskie na dzień modlitwy i pokuty za grzech wykorzystania seksualnego małoletnich Panie Jezu, daj nam głębokie zrozumienie prawdy, że w Twoim Kościele „gdy cierpi jeden członek, współcierpią wszystkie inne członki” (1 Kor 12,26). Towarzysząc Ci w tej Drodze Krzyżowej, chcemy uczyć się jak być wspólnotą ze Zranionymi. Stacja I: Jezus na śmierć skazany Rozważanie przygotowane przez pracownika sądu kościelnego: Jakże trudno stoi się przed przesłuchującym, z sercem wypełnionym po brzegi emocjami, z umysłem, który w chwili próby przestaje być posłuszny! W poszukiwaniu zrozumienia i ukojenia, wielu skrzywdzonych trafiło wpierw do uchodzących za pobożnych i rozumnych Kajfaszów. Ci jednak zamiast dramatu człowieka i Kościoła dostrzegli w dokonanej na dziecku krzywdzie zagrożenie dla swojej elitarnej grupy. Najlepiej było zatem uznać przestępstwo za nieprawdopodobne, zbagatelizować, ocenzurować i z oburzeniem odseparować się od problemu. Kajfasz posyła wzgardzonego Jezusa do Piłata, który słyszał coś o sprawie i prezentuje chłodną ciekawość. Jest nadzieja, że Piłat będzie profesjonalny w swojej funkcji sędziego. Piłat jednakże pozwolił, by się nim posłużono i mając możliwość przywrócenia naruszonej działaniami Sanhedrynu sprawiedliwości, dał zgodę na to, by zwyciężyło bezprawie. Gdy Piłat boi się rozeznać sprawę, ożywia się nieprzychylny tłum, który jeszcze niedawno śpiewał Jezusowi: „hosanna”. Podobnie dziś: szukająca sprawiedliwości osoba skrzywdzona w Kościele z chwilą ujawnienia przestępstwa nierzadko spotyka się z odrzuceniem przez tych, którzy byli jej sąsiadami, przyjaciółmi z grupy kościelnej, a nawet rodziną. Za pychą Kajfasza, za intelektualnym wyrachowaniem Piłata, za podburzonym nienawiścią tłumem stał strach i lęk przed współodpowiedzialnością za prawdę. Jezu, pomóż, abyśmy – będąc sędziami codzienności i sędziami wielkich spraw – nie zdradzili nigdy człowieka i jego prawa do prawdy. Stacja II: Jezus bierze krzyż na swoje ramiona Rozważanie przygotowane przez mężczyznę skrzywdzonego wykorzystaniem seksualnym w okresie małoletności: Wzięcie krzyża to wzięcie na siebie ciężaru. Czy dobrowolne? Ten ciężar został na mnie nałożony siłą, brutalnie. Nie chciałem go, jednak zmuszony zostałem wziąć go na swój garb. Zaszczepił we mnie pustkę, która nie widzi dna smutku, odyńca samotności zadanego bólem, który ma początek i nie ma końca. Pragnę kochać i naturalnie być kochanym, lecz oprawca, który ten ciężar na mnie nałożył, ukradł mi możliwość odczuwania miłości. Jedyne, co odczuwam, to niekończący się nawrót tego, co robił. A Krzyż jest przecież drogą miłości. Trudem jest już samo zrozumienie sensu tego Krzyża, gdy nie widać nawet z oddali promieni miłości. Jezu, najczulszy Synu Ojca, Ty wziąłeś swój krzyż dobrowolnie za każdego człowieka. A ja tak bardzo się lękam smutku i bólu. Droga Krzyżowa jest długa, każdy krok będzie przeszyty cierpieniem. Czymże jednak jest mały odcisk na naszej stopie, na który narzekamy? Proszę Cię, zejdź ze mną do piekieł, w które zostałem wprowadzony. A gdy już ze mną tam będziesz – proszę, nie odchodź. Stacja III: Pierwszy upadek Pana Jezusa pod krzyżem Rozważanie przygotowane przez diecezjalnego delegata ds. ochrony dzieci i młodzieży: Jezus chwieje się pod ciężarem, który nałożyli na Jego barki ludzie zaślepieni przez zło. Opuszczony przez przyjaciół, pogrążony w samotności i cierpieniu, doświadcza coraz większego poniżenia. Na Drodze Krzyżowej nie dociera do Jezusa żadne ludzkie słowo otuchy, wsparcia. Jest co prawda wrażliwa obecność Maryi, są drobne gesty Weroniki i łzy nieznanych kobiet, ale nikt za Nim się nie wstawia, nikt nie krzyczy w Jego obronie. Jezus jest zbyt słaby, nic nie znaczący. Na Jego sprawie nie da się zbić żadnego kapitału: ani politycznego, ani finansowego, ani medialnego. Stanowi jedynie problem, który narusza święty spokój. Tym, co pomaga Jezusowi wstać, gdy ból otwartych ran wciska Go w ziemię; tym, co pomaga Mu iść do przodu, jest obietnica Boga: «Ty jesteś moim Synem, Umiłowanym». Ludzkie gesty są ważne, nawet te nieco wymuszone, jak to ma miejsce w przypadku Szymona z Cyreny. Ale tym, co może człowieka rzeczywiście podnieść, co przywraca mu godność i wiarę w siebie, jest miłość Boga. Tylko ona jest czysta, bezinteresowna i do końca prawdziwa. Módlmy się, aby osoby skrzywdzone przez duchownych i osoby konsekrowane, ale też wszyscy, których kiedykolwiek odarto z ludzkiej godności, usłyszeli w głębi swoich zranionych serc pełen słodyczy głos Boga: «Jesteś moja – jesteś mój! Nikt i nic nie może cię odłączyć od Mojej miłości» (por. Pnp 2,16; Rz 8,39). Módlmy się też za nas, byśmy mieli odwagę podnosić tych, których przytłacza krzyż bolesnych doświadczeń. Stacja IV: Pan Jezus spotyka swoją Matkę Rozważanie przygotowane przez psychologów z Jezuickiego Ośrodka Pomocy Psychologicznej i Duchowej „Źródło” w Gliwicach: Obecność – najwyższy wyraz miłości. Jezu, dźwigając krzyż niosłeś nas z naszymi bólami. W naszym imieniu zniosłeś upokorzenie, odrzucenie i zdradę. Skrzywdzili Cię ci, którzy pierwsi powinni Cię bronić. Wobec przemocy i niesprawiedliwości stałeś się bezbronny jak najmniejsi spośród naszych braci i sióstr. Kim jesteś, Matko, w tej – Twego Syna i naszej – drodze? Widzisz, co z nim zrobili ludzie, przeczuwasz, jak nieznośny dźwiga ciężar, nie odwracasz wzroku na widok okaleczonego Boga-Człowieka, przyjmujesz jęk boleści, współcierpisz z Nim. Maryjo, wypraszaj nam serca wrażliwe na krzyk naszych skrzywdzonych braci i sióstr. Naucz nas cierpliwie towarzyszyć im w drodze do odzyskania wewnętrznego spokoju i poczucia osobistej godności. Niech nie zabraknie nam odwagi, by stanąć po ich stronie w zmaganiu o sprawiedliwość i przebaczenie sprawcom. Obyśmy potrafili jak Ty, Matko, hojnie ofiarować im naszą czułą obecność, uważność, współczucie. Stacja V: Szymon z Cyreny pomaga dźwigać krzyż Jezusowi Rozważanie przygotowane przez duszpasterza: Jezus jest wyczerpany, Jego siły słabną. Żołnierze wywołują presję, by szedł szybciej i dał radę sam. Może krzyczeli: „Prędzej, weź się w garść, bo wszystko utrudniasz! Inni wiedzą, w jakim iść tempie”. Tak, pozostali skazani maszerują szybciej, bo mają mniej ran… Nagle wyjątkowe spotkanie: Szymon z Cyreny, początkowo przymuszony, tworzy wspólnotę krzyża z Jezusem. Podobno chwilowa niechęć Cyrenejczyka przerodziła się w pełne zaangażowania współczucie – empatię, która pozwoliła przyjąć perspektywę zranionego. Złamani nieraz ze wszystkich sił próbują iść sami. Słyszą setki razy: „Daj spokój, zostaw już to! Stań w końcu na nogi”. Może ciągle jeszcze nie rozumiesz, czym jest empatia, której uczy Ewangelia. Może trudno Ci być Szymonem i wejść w skórę skrzywdzonych. Zobacz w nich znieważone oblicze Jezusa, zobacz potrzebę nie tyle pouczeń, ile wspierającego ramienia. Jezu, wraz z Szymonem dźwigający krzyż, daj nam uważne serce, które dostrzega realizm krzywdy, współodczuwa. Widzi Twoje rysy na twarzach skrzywdzonych. Stacja VI: Weronika ociera twarz Jezusowi Rozważanie przygotowane przez przedstawicieli Inicjatywy „Zranieni w Kościele”: Nie krzyczy. Nie zastanawia się. Biegnie. Przeciska się przez tłum. Nie ma dla niej straży ani zakazów. Bo tam, gdzie cierpi człowiek – zakazy i granice nie powinny się liczyć. Kiedy Weronika staje przed Jezusem, Ten jest już bardzo zmęczony. Zwraca ku niej swoją zmienioną cierpieniem twarz. Weronika wie, że ma mało czasu, strażnicy zaraz będą chcieli ją przegonić. Ściąga białą chustę z głowy i delikatne ociera twarz Jezusa – z krwi i potu, i śliny szyderców. Nie zważa na to, że krew i plwociny brudzą jej ręce i ubranie. Cała skupiona jest na tym, żeby to, co robi, jak najmniej bolało. W jej gestach jest uważność i czułość. Chciałaby jeszcze raz dotknąć twarzy Nauczyciela, ale on już przymuszony jest iść dalej. Zostaje sama z chustą, na której – zamiast plam z potu, krwi i śliny – widnieje twarz Zbawiciela. Panie, pomóż każdemu z nas być wobec osoby skrzywdzonej zbrodnią wykorzystania seksualnego w Kościele, wobec każdego w ten sposób zranionego człowieka – jak Weronika wobec Jezusa. Dodaj nam uważności i odwagi, byśmy zawsze reagowali, kiedy komuś dzieje się ta straszna krzywda. I naucz nas, Panie, z delikatnością i wdzięcznością słuchać tych, którzy żyją z traumą wykorzystania seksualnego – pogłębianą jeszcze bardziej niedowierzaniem w to, czego doświadczyli oraz bagatelizowaniem ich ran. Stacja VII: Drugi upadek pod krzyżem Rozważanie przygotowane przez prawnika: W tradycyjnie rozpisanej marszrucie Drogi Krzyżowej dojdziemy do momentu, gdy Pan Jezus upadnie po raz drugi i po raz trzeci, choć pewnie potknięć pod ciężarem krzyża było więcej. W obrazie trzykrotnego podnoszenia się z upadku przez Zbawiciela Kościół mówi nam o Jego niezmordowaniu w ratowaniu każdego z nas z otchłani grzechu – każdej otchłani i każdego grzechu. Chrystus uparcie podnosi się i za każdym razem podnosi każdego nas. W ten sposób przypomina grzesznikowi o jego godności. Nie zostawia go samego nawet w największej hańbie, jaką może przynieść grzech. Oferuje triumf miłosierdzia. Trzeba jednak uświadomić sobie, że w tym epizodzie Drogi Krzyżowej upada Niewinny, a nie grzesznik. Upada ten, który dopiero sam z własnej woli obarczył się naszym cierpieniem, który dźwigał nasze boleści. Chrystus bierze ból skrzywdzonego człowieka na siebie i to przecież z jego powodu – a nie grzechu jako takiego – jako poraniony złem upada. Podnosząc się, przywraca grzesznikowi godność. Jednak wpierw, upadając, towarzyszy tym, których godność została podeptana, utożsamiając się z nimi i niosąc im otuchę. Logika upadku jest jasna – wpierw troska o skrzywdzonych, potem ratunek dla grzesznika. Wybacz, Panie, Kościołowi przypadki, w których tę prawidłowość odrzucono. Stacja VIII: Jezus spotyka płaczące niewiasty Rozważanie przygotowane przez grupę świeckich: Kobiety jerozolimskie zapłakały nad cierpieniem Jezusa. Wzruszył je dobry Żyd, który mówił o sobie, że jest Bogiem, ale siadał do stołu z celnikami i grzesznikami. Nazywał się Królem, ale zawsze był z siostrami i braćmi swoimi najmniejszymi. A teraz – Niewinny – stał się Ofiarą i wiodą go na śmierć. Ten obraz przypomina nam, że Ewangelia na pierwszym miejscu stawia skrzywdzonych. Dobra Nowina jest przede wszystkim opowieścią o słabych, poniżanych, obolałych, doświadczających zła. Jezus zawsze staje po ich stronie. Cały sens Jego nauki i Jego życia sprowadza się do „bycia ku bliźniemu”. „A kto jest moim bliźnim?” – pytał uczony w prawie i to pytanie ciągle powraca w naszych ustach jako próba usprawiedliwienia obojętności. Naszymi bliźnimi są Ci, którym przetrąciliśmy życia, których sponiewieraliśmy, których tak bardzo zraniliśmy. Dzisiaj Jezus spotyka płaczące ofiary. I – jak zawsze – trzyma je za rękę. Nie wylewajmy więc łez nad tymi, którzy krzywdzili słabych, silni mocą swojego stroju, pozycji społecznej czy wielowiekowej tradycji. Nie zasłaniajmy się ciągle skostniałym systemem, nie mówmy o wrogich atakach, nie pomstujmy na straszne czasy. Nie bądźmy jak suche drzewa – zapłaczmy raczej nad bezbronnymi, których skrzywdziliśmy. Panie, Twoje spotkanie z płaczącymi kobietami dowodzi, że sama litość nie wystarczy. Powinna być pierwszym krokiem na drodze do prawdy i zadośćuczynienia. Nikt bowiem nie przychodzi do Ciebie inaczej, jak poprzez miłosierdzie wobec tych, którzy się źle mają. Stacja IX: Trzeci upadek pod ciężarem krzyża Rozważanie przygotowane przez Fundację Świętego Józefa i Biuro Delegata KEP: Trzeci upadek przygniata do samej ziemi. Belka dźwiganego krzyża wrzyna się w ramię głęboko, aż do kości. Ta rana sprawiła Ci, Panie Jezu, ból i cierpienie większe niż wszystkie inne. Osoby, które doświadczyły dramatu wykorzystania w środowisku kościelnym są niekiedy po ujawnieniu swej krzywdy odrzucone przez wspólnotę, uznane za wrogów Kościoła, nie otrzymują od przełożonych kościelnych należnego zrozumienia i wsparcia. W ich sercach pobrzmiewa: „Moja matka, Kościół, pozostawiła mnie samego w czasie bólu”[2]. Ta duchowa rana powoduje ogromne cierpienie, wywołuje smutek i łzy. Czasem ból staje się nie do zniesienia i odchodzą z Kościoła. Chrystus odsłania przed nami ukrytą Ranę, która powstała na Jego ramieniu pod ciężarem krzyża, i wzywa: «Bądźcie naśladowcami Moimi – jeden drugiego brzemiona noście, i tak wypełnicie przykazanie Mojej Miłości» (por. 1 Kor 11,1; Gal 6,2). Panie Jezu, naucz nas być blisko osób zranionych, wspierać ich w niesieniu tego krzyża, który na ich barki włożył sprawca. Strzeż nas, byśmy jako wspólnota nie dodawali im cierpienia i nie oddalali od Ciebie. Tylko Ty możesz Krwią swoich Ran, mocą sakramentów sprawowanych w Kościele, uleczyć rany ich duszy. Stacja X: Jezus z szat obnażony Rozważanie przygotowane przez kuratora duchownych: Oprawcy wykorzystali szaty Jezusa, by odrzeć Go z godności. Purpurowy płaszcz sprawił, że drwiny z „Króla żydowskiego” robiły jeszcze większe wrażenie. Być może w chwili zdejmowania tuniki i płaszcza Jezus przeżył fizyczny ból – materiał pewnie przylgnął do ran po biczowaniu, ale odarcie z szat bolało jeszcze w inny sposób. Jezus poczuł się całkowicie bezbronny, pozbawiony nawet tego ostatniego zabezpieczenia. Nie wiadomo, czy zauważył żołnierzy dzielących między siebie Jego szaty i losujących, kto weźmie tunikę. Jeżeli to dostrzegł, zrozumiał, że w ich oczach On sam nic nie znaczy, że w tej chwili większą wartość niż On ma dla nich Jego ubranie. Pismo Święte, ukazując Bożą miłość, często używa obrazu Boga zakrywającego nagość człowieka i ogarniającego go płaszczem. Wyobraźmy sobie kogoś, kto rusza komuś na ratunek i znajduje go zziębniętego, pozbawionego ubrania. Pierwszą rzeczą, którą zrobi, jest zdjęcie własnego płaszcza czy kurtki i okrycie nim bliźniego. Obraz, którego używa św. Paweł przemawia jeszcze bardziej. Apostoł mówi, byśmy „ubrali się w Pana Jezusa Chrystusa” (Rz 13,14). Chodzi o bardzo bliską więź z Jezusem, sprawiającą, że staje się On źródłem naszych uczuć i pragnień. Módlmy się za cierpiących na skutek zranień ze strony tych, przy których mieli prawo czuć się bezpiecznie, by doświadczyli bliskiej obecności Boga i poczuli się okryci płaszczem Jego miłości. Stacja XI: Jezus do krzyża przybity Rozważanie przygotowane przez biskupa: „Tam Go ukrzyżowali, a z Nim dwóch innych z jednej i z drugiej strony, pośrodku zaś Jezusa” (J 19,18). Zadziwiające jak skąpy jest w Ewangeliach opis ukrzyżowania Jezusa. Gdy św. Jan opowiada na przykład o Ostatniej Wieczerzy robi to szczegółowo, z detalami. Powoli, klatka po klatce, jak film na zwolnionych obrotach, przesuwa przed nami kolejne sekwencje z Wieczernika. A tu właściwie jedno zdanie. Takie ważne wydarzenie. Przełomowe. I jedno krótkie zdanie. Czemu? Może dlatego, że cierpienie jest bardzo trudno opisać. Trudno się o nim mówi komuś drugiemu, zwłaszcza obcemu. Trudno się o nim mówi publicznie. Szczególnie o cierpieniu, które dotknęło sfer najintymniejszych, najbardziej osobistych. Trudno się mówi o tym, jak się samemu zostało wykorzystanym seksualnie w dzieciństwie albo wczesnej młodości. I to przez księdza! Zaufanego! Jak się zostało zniszczonym. Potraktowanym jak bezwartościowa rzecz. Jak nic… Każde wspomnienie, a tym bardziej każde wypowiedziane słowo boli, parzy jak ogień. Jest jak wiertło wbijające się w miękki metal albo jak gwóźdź wchodzący w żywe ciało. Rozszarpuje. Niby minęło, ale nie minęło. Cierpienie nie minęło! Jest! Ukrzyżowany Panie Jezu, daj nam delikatną, wrażliwą i czułą miłość, która będzie umiała zbudować wspólnotę ze zranionymi na ich warunkach. Daj tę łaskę szczególnie nam: biskupom i kościelnym przełożonym. Byśmy umieli cierpliwie wysłuchać każdego skrzywdzonego i nie zmarnowali żadnego usłyszanego słowa. Stacja XII: Jezus umiera na krzyżu Rozważanie przygotowane przez kobietę skrzywdzoną wykorzystaniem seksualnym w okresie małoletności: Jezus modli się Psalmem: „Boże, mój Boże, czemuś mnie opuścił?” Przyjmuje na siebie całe cierpienie ludu Izraela, całej cierpiącej ludzkości i sprawia, że Bóg staje się obecny w każdym miejscu, gdzie wydaje się całkowicie wyrugowany i nieobecny. Papież Franciszek w jednej ze swoich homilii mówił: „Dziś serce Kościoła patrzy w oczy Jezusa w tych chłopcach i dziewczynkach i chce płakać. Prosi o łaskę płaczu w obliczu tych nikczemnych nadużyć seksualnych w stosunku do nieletnich. Czynów, które pozostawiły wam blizny na całe życie. Prośmy o tę łaskę razem z łaską zadośćuczynienia.” Stając pod krzyżem Pana Jezusa nie możemy być Kościołem, który nie płacze w obliczu tych dramatów swoich dzieci. Nigdy do tych dramatów nie możemy się przyzwyczaić. Chcemy płakać, aby społeczeństwo stawało się coraz bardziej matczyne. Pewne realia życia można zobaczyć jedynie oczami obmytymi przez łzy. Panie Jezu, daj nam zdolność wylewania łez z powodu cierpienia innych osób. Spraw, aby w pobliżu człowieka cierpiącego zawsze znalazła się wspólnota chrześcijańska sprawiająca, by słowa: „Błogosławieni, którzy się smucą, albowiem oni będą pocieszeni”, wybrzmiały poprzez czułe gesty, życzliwe słowa i pomocne uczynki. Stacja XIII: Jezus z krzyża zdjęty Rozważanie przygotowane przez Centrum Ochrony Dziecka: Scena zdjęcia ciała Pańskiego z krzyża przeszła do kanonu sztuki i pod nazwą „pietà” – niezmiennie woła o „zmiłowanie”. Matka obejmuje martwe ciało swojego Syna. W tej scenie Matka jest najprawdziwszą ikoną Kościoła, przypomina Ludowi Bożemu każdego czasu, że jego najgłębszą istotą jest współczucie i czułość dla wszystkich „maluczkich”, z którymi Syn się utożsamił. Co czułaś Matko, gdy na Twoje ręce złożono ciało martwego Syna? Gdy mordowano Twojego Syna jak złoczyńcę, On zostawił Ci tych wszystkich, z którymi się utożsamił. Włączył Cię w dzieło Jego miłości do cierpiących, ubogich, odartych z godności, krzywdzonych, aby Kościół nie tylko miał w Tobie matkę, ale aby sam był matką dla wszystkich braci i sióstr Jezusa, zwłaszcza tych najsłabszych i najmniejszych. Ty, Matko, trzymająca martwe ciało Jezusa zdjęte z krzyża, znasz wiele dzieci i nastolatków, którzy doznali krzywdy w delikatnej sferze seksualności od osób, którym ufali we wspólnocie Kościoła, w której przestali czuć się bezpiecznie. Ty wiesz, ilu skrzywdzonych nie znalazło zrozumienia nawet w domu i przez lata żyli lub wciąż żyją w kompletnym osamotnieniu ze skutkami, z którymi często sobie nie radzą. Odchodzą z Kościoła, który dla nich stał się miejscem krzywdzenia. Ty znasz męczące ich poczucie winy i wstydu, których my nie rozumiemy. Maryjo, Matko Jezusa! Zdjęto z krzyża twego Syna, którego nie byłaś zdolna ochronić przed brutalnością innych ludzi. Znasz ból matek i ojców, którzy odkrywają, że nie potrafili zapobiec krzywdzeniu swoich dzieci. Ucz jak podejść do osoby skrzywdzonej i jej historii, jak ją przyjąć bez utraty wiary. Tak jak Ty nie zwątpiłaś, gdy oddano Ci zdjętego z krzyża Syna. Stacja XIV: Jezus do grobu złożony Rozważanie przygotowane przez przedstawicieli Regionalnego Punktu Konsultacyjnego dla Osób Zranionych w Kościele z siedzibą w Poznaniu: „A gdy wszystko wykonał, stał się sprawcą zbawienia wiecznego dla wszystkich, którzy Go słuchają” (Hbr 5,9). Wydanego w ręce ludzi Jezusa dotykają teraz inne dłonie. Już nie te, które brutalnie i bez skrupułów odzierały z godności, zadawały ból, pustoszyły i wykradały. Te inne dłonie najpierw z odwagą otwierają różnorakie drzwi prowadzące do Piłata, by odzyskać ciało udręczonego Pana; by odzyskać ten największy skarb, który trzeba zdjąć z krzyża i uczcić. Te inne dłonie teraz obmywają, oczyszczają, balsamują, okrywają, nie lekceważą żadnej rany, nie spieszą się, są cierpliwe i uważne. Nowy grób, w którym nikt jeszcze nie był pochowany, czeka na Pana historii, na Pana wszystkich historii ludzkich. Grób, poprzez który sam Bóg zechciał być we wspólnocie z nami – poranionymi i doświadczającymi niemocy – jest otwarty. Józefie z Arymatei i Nikodemie, razem dotykaliście Jego ran. Rozumieliście jeszcze więcej niż ci, którzy byli z Nim na co dzień… Nie spaliście snem śmierci. W Jego śmierci zaczęło się wasze nowe życie. Nadszedł czas nazywany „odtąd” – odtąd zaczyna się powstawanie do życia! Znajdź odpowiedź na Twoje pytanie o Napisz co pomaga nam byc blisko syna Bożego . plisss .:) zajawka zajawka 20.09.2011 Religia Szkoła podstawowa
fot. ze zbiorów Czesława Czaplickiego Wśród żołnierzy wyklętych znajdowali się nie tylko mężczyźni, którzy walczyli z bronią w ręku przeciwko sowieckiemu okupantowi i ich pomagierom. W szeregach oddziałów podziemia niepodległościowego służyły także kobiety, najczęściej jako łączniczki lub sanitariuszki. Niejednokrotnie przyszło im zapłacić za to cenę najwyższą. Wśród takich bohaterskich kobiet poczesne miejsce zajmuje Danuta Siedzikówna (ps. „Inka”). Pochodziła z Guszczewiny na Podlasiu. Danuta przyszła na świat w 1928 roku, w rodzinie leśniczego Wacława Siedzika i jego żony Eugenii. Uczęszczała do szkoły powszechnej w Narewce. Wojna boleśnie dotknęła najbliższych późniejszej „Inki”. Sowieci wywieźli jej ojca do łagru. Co prawda udało mu się wydostać i wstąpić do Armii Andersa, ale zmarł w Teheranie. Matka natomiast wpadła w ręce Gestapo i została rozstrzelana za współpracę z Armią Krajowa. Pod konie 1943 roku Danuta i jej siostra przystąpiły do Armii Krajowej. Tu przeszła szkolenie i została sanitariuszką. Oficjalnie pracowała w nadleśnictwie w Hajnówce, gdzie była kancelistką. Aresztowana w 1945 roku przez bezpiekę, odbita z konwoju przez patrol Armii Krajowej. Została sanitariuszką, pełniąc służbę w kilku kolejnych oddziałach 5. Wileńskiej Brygady AK, pod rozkazami Leona Beynara (ps. „Nowina”), czyli Pawła Jasienicy. Wówczas Siedzikówna zaczęła posługiwać się pseudonimem „Inka”. Latem 1946 roku wpadła w łapy bezpieki. „Inkę” aresztowano wskutek donosu jednej z łączniczek, która zgodziła się współpracować z UB. Siedzikówna została osadzona w więzieniu w Gdańsku. Mimo bicia i upokorzeń podczas przesłuchań, nie obciążyła nikogo zeznaniami. Część funkcjonariuszy milicji i bezpieki, którzy brali udział w walkach z oddziałem, w którym służyła Siedzikówna, zeznali, że brała czynny udział w walce, co więcej – wydawała rozkazy. Inni jednak temu zaprzeczali. Jeden zeznał, że po odniesieniu rany został opatrzony przez „Inkę”. Sąd wojskowy uznał ją za winną zarzucanych jej czynów i skazał młodziutką dziewczynę na karę śmierci. Jej obrońca napisał w jej imieniu do Bolesława Bieruta prośbę o łaskę – sama „Inka” odmówiła podpisania takiego dokumentu. Bierut nie skorzystał z prawa łaski. W dniu 28 sierpnia 1946 roku w więzieniu przy Kurkowej w Gdańsku dopełnił się los Danuty Siedzikówny. Stanęła przed plutonem egzekucyjnym. W chwili śmierci nie miała nawet 18 lat. Według naocznego świadka jej ostatnie słowa brzmiały: Niech żyje Polska! Niech żyje „Łupaszko”! Wyrok został unieważniony w III RP. W 2006 r. prezydent Lech Kaczyński odznaczył pośmiertnie „Inkę” Krzyżem Komandorskim Orderu Odrodzenia Polski. Jej grób odnaleziono dopiero w 2014 roku. W 2016 roku miał miejsce uroczysty pochówek o charakterze państwowym. Pośmiertnie została awansowana na podporucznika. Artykuł powstał dzięki pomocy Gminy Wrocław
Klasa 5 pomaga - Współpraca - co pomaga/co przeszkadza - Czy złość mi pomaga? - Rozwiązanie konfliktu - co pomaga 1 - Czy złość mi pomaga? Szwed Sylwia "Mundra" to zapis dziesięciu rozmów z położnymi. Najstarsza ma ponad dziewięćdziesiąt lat i pierwsze porody przyjmowała podczas II wojny światowej, najmłodsza – dwadzieścia sześć i pracowała w szpitalu w Tanzanii. Należą do różnych środowisk, mają odmienne doświadczenia i światopogląd. Opowiadają o cudzie narodzin, o ogromnej sile, którą natura obdarzyła każdą matkę, ale także o ciemnej stronie swojego zawodu – poronieniach, aborcjach, powikłaniach okołoporodowych, przemocy wobec rodzących. Poruszają wiele aktualnych i kontrowersyjnych tematów – problem medykalizacji porodu, odejścia od natury, cesarskiego cięcia na życzenie czy zapłodnienia in vitro. To książka o mundrości natury i kulturowej sile kobiety. "Kiedy w 1983 roku rodziłam swoją pierwszą córkę, do kobiety, która była przypięta pasami do łoża boleści na sali porodowej po mojej prawej stronie, położne krzyczały: „Ty krowo!” (bo krowa ryczy). Do kobiety po lewej: „Ty świnio!” (bo się spasła). Ja ze strachu byłam cicho, co okazało się złą taktyką, bo nikt się mną nie zajął. Tak wtedy wyglądały polskie szpitale. Pełne odcięcie od rodziny, dziecko na osobnej sali. Ale już wtedy po korytarzu krzątała się niesamowita osoba, która usiłowała pomóc w rozpoczęciu karmienia piersią. Oficjalnie – ledwie ją tolerowano, ale to była jaskółka zmian. Wspominam ją z wdzięcznością do tej pory. W latach dziewięćdziesiątych nastąpiła rewolucja w podejściu do rodzących. Nowe metody, porody rodzinne i domowe, możliwość poruszania się i wyboru pozycji, dziecko razem z matką, nastawienie na pomoc (a nie przemoc). Przez pewien czas wydawało się, że ta zmiana jest jednym z niewątpliwych i wymiernych efektów demokracji. Można było zobaczyć w porodzie kluczowy moment egzystencji. Rola położnej się zmieniła: to już nie jest wykonawczyni odgórnych instrukcji, ale doświadczona przewodniczka, która wie, że potrzebna jest współpraca z rodzącą. Ba! W grę wchodzą nawet uczucia, bo pozwalają pozbyć się lęku, który blokuje otwarcie. Jesteśmy w tej chwili w dziwnym momencie. Z jednej strony – poszukiwania poziomu reakcji instynktownych i nurt ekologiczny. Z drugiej – coraz większa medykalizacja porodu, rosnąca liczba cesarskich cięć. To, co mają do powiedzenia położne, z którymi rozmawia Sylwia Szwed, pozwala wśród sprzeczności odnaleźć pewien ład. Nie bez przyczyny w różnych kulturach tradycyjnych przypisywano akuszerkom mądrość, a nawet dostęp do ciemnych sił. One stoją u początku życia, widzą splot bólu i nadziei." Anna Nasiłowska "Najstarszy zawód świata. Przez całe lata nisko ceniony, zdegradowany, zdewaluowany. Dziś pomału wraca na należne mu miejsce. Położna. Pierwszy człowiek, z którym styka się nowo narodzone dziecko. To na położne Sylwia Szwed kieruje reflektor, rozmawiając z trzema pokoleniami kobiet, które postanowiły przyjmować dzieci przychodzące na świat. Dzięki tym rozmowom dowiadujemy się, że ten zawód wymaga nie tylko wrażliwości, ale również odwagi, niezależności i siły. Dobrze, że ta książka pomaga nam to docenić." Justyna Dąbrowska Opinie: Wystaw opinię Ten produkt nie ma jeszcze opinii Koszty dostawy: Odbiór osobisty zł brutto Kurier DPD zł brutto Paczkomaty InPost zł brutto Orlen Paczka zł brutto Kurier InPost zł brutto Kod producenta: 9788381915298 "Mundra" to zapis dziesięciu rozmów z położnymi. Najstarsza ma ponad dziewięćdziesiąt lat i pierwsze porody przyjmowała podczas II wojny światowej, najmłodsza – dwadzieścia sześć i pracowała w szpitalu w Tanzanii. Należą do różnych środowisk, mają odmienne doświadczenia i światopogląd. Opowiadają o cudzie narodzin, o ogromnej sile, którą natura obdarzyła każdą matkę, ale także o ciemnej stronie swojego zawodu – poronieniach, aborcjach, powikłaniach okołoporodowych, przemocy wobec rodzących. Poruszają wiele aktualnych i kontrowersyjnych tematów – problem medykalizacji porodu, odejścia od natury, cesarskiego cięcia na życzenie czy zapłodnienia in vitro. To książka o mundrości natury i kulturowej sile kobiety. "Kiedy w 1983 roku rodziłam swoją pierwszą córkę, do kobiety, która była przypięta pasami do łoża boleści na sali porodowej po mojej prawej stronie, położne krzyczały: „Ty krowo!” (bo krowa ryczy). Do kobiety po lewej: „Ty świnio!” (bo się spasła). Ja ze strachu byłam cicho, co okazało się złą taktyką, bo nikt się mną nie zajął. Tak wtedy wyglądały polskie szpitale. Pełne odcięcie od rodziny, dziecko na osobnej sali. Ale już wtedy po korytarzu krzątała się niesamowita osoba, która usiłowała pomóc w rozpoczęciu karmienia piersią. Oficjalnie – ledwie ją tolerowano, ale to była jaskółka zmian. Wspominam ją z wdzięcznością do tej pory. W latach dziewięćdziesiątych nastąpiła rewolucja w podejściu do rodzących. Nowe metody, porody rodzinne i domowe, możliwość poruszania się i wyboru pozycji, dziecko razem z matką, nastawienie na pomoc (a nie przemoc). Przez pewien czas wydawało się, że ta zmiana jest jednym z niewątpliwych i wymiernych efektów demokracji. Można było zobaczyć w porodzie kluczowy moment egzystencji. Rola położnej się zmieniła: to już nie jest wykonawczyni odgórnych instrukcji, ale doświadczona przewodniczka, która wie, że potrzebna jest współpraca z rodzącą. Ba! W grę wchodzą nawet uczucia, bo pozwalają pozbyć się lęku, który blokuje otwarcie. Jesteśmy w tej chwili w dziwnym momencie. Z jednej strony – poszukiwania poziomu reakcji instynktownych i nurt ekologiczny. Z drugiej – coraz większa medykalizacja porodu, rosnąca liczba cesarskich cięć. To, co mają do powiedzenia położne, z którymi rozmawia Sylwia Szwed, pozwala wśród sprzeczności odnaleźć pewien ład. Nie bez przyczyny w różnych kulturach tradycyjnych przypisywano akuszerkom mądrość, a nawet dostęp do ciemnych sił. One stoją u początku życia, widzą splot bólu i nadziei." Anna Nasiłowska "Najstarszy zawód świata. Przez całe lata nisko ceniony, zdegradowany, zdewaluowany. Dziś pomału wraca na należne mu miejsce. Położna. Pierwszy człowiek, z którym styka się nowo narodzone dziecko. To na położne Sylwia Szwed kieruje reflektor, rozmawiając z trzema pokoleniami kobiet, które postanowiły przyjmować dzieci przychodzące na świat. Dzięki tym rozmowom dowiadujemy się, że ten zawód wymaga nie tylko wrażliwości, ale również odwagi, niezależności i siły. Dobrze, że ta książka pomaga nam to docenić." Justyna Dąbrowska AutorSzwed Sylwia Językpolski WydawnictwoCzarne ISBN9788381915298 Rok wydania2022 Wydanie2 Liczba stron304 OprawaTwarda Typ publikacjiKsiążka -17% This is Cezanne Paul Cezanne challenged convention and pioneered new possibilities in painting. He was remarkable for his ability to perceive and paint aspects of everyday life in ways that revealed dynamic yet deeply harmonious visions of the world. But the intellectual and emotional difficulties of his achievements were considerable. Mainly self-taught, most of his career was plagued by rejection. The critics, and the public, disliked his paintings, and in 1884 Cezanne declared that Paris, the centre of the nineteenth-century art world, had defeated him. Repeatedly, he retreated into self-doubt and bad temper. This book follows Cezanne on his extraordinary artistic journey, focusing on his formative discoveries, made not in the flashy, fashionable metropolis of Paris but in provincial and rural France, often in isolation. -5% -35% Perska zazdrość Nowa książka autorki bestselleru „Byłam służącą w arabskich pałacach". Znana z kart „Perskiej miłości” Joanna, żona bogatego kuwejckiego biznesmena Alego, wiedzie ekskluzywne, przepełnione przyjemnościami życie. Razem ze swoją amerykańską przyjaciółką, Angeliką, świetnie bawi się w Dubaju, w którym odwiedza najdroższe sklepy, restauracje i hotele. Ale co się dzieje, gdy luksus przez duże L przysłoni inne wartości? A ukochany, dbający o rodzinę mąż nagle zainteresuje się inną kobietą? Joanna niespodziewanie musi stawić czoło pełnej dramatyzmu sytuacji, która może doprowadzić do tragedii jej małżeństwo i trójkę dorastających dzieci. Czy potrafi uchronić siebie i swoją rodzinę przed katastrofą? Czy zdradę można wybaczyć? I jak potoczyły się dalsze losy Lidki, bohaterki „Perskiej miłości”? Laila Shukri po raz kolejny z właściwą sobie wnikliwością i barwnością odsłania najbardziej strzeżone tajemnice Orientu, w tym również dawnych i współczesnych haremów. Laila Shukri – ukrywająca się pod pseudonimem pisarka jest znawczynią Wschodu, Polką podróżującą i mieszkającą w krajach arabskich. Obecnie mieszka w Zjednoczonych Emiratach Arabskich, ale już planuje swoją dalszą podróż. Niezależnie od tego, czy zatrzyma się na dłużej w położonej na pustyni oazie, czy w ociekającym luksusem hotelu, udaje jej się dotrzeć do najgłębszych sekretów świata arabskiego. Po całym dniu uwielbia zasiąść na tarasie i napić się campari. W 2014 roku ukazał się jej debiut powieściowy „Perska miłość”, który podbił serca polskich czytelniczek. -39% Życie w obecności Boga Jak żyć w obecności Boga? Co zrobić, by modlitwa była czymś tak naturalnym jak oddech? Czy kontemplacja może być porywająca? Ojciec Franz Jalics SJ był cenionym na całym świecie kierownikiem duchowym, mistrzem modlitwy kontemplacyjnej i autorem poczytnych książek. W czasie swoich podróży po świecie odkrywał zakorzenione w człowieku głębokie pragnienie przebywania w obecności Boga. W odpowiedzi pokazywał, w jaki sposób sam odkrywał Boga w swoim życiu i jak mu w tym pomogły ćwiczenia ignacjańskie. Staram się poprowadzić uczestników do osiągnięcia stanu pełnej ciszy, w którym bez szczególnego zastanawiania się czy religijnego natchnienia zwyczajnie przebywają w obecności Boga. Modlitwa to spotkanie z Panem. (...) Tworzy ją i podtrzymuje nie wysiłek człowieka, ale przede wszystkim miłość Boga, który w cudowny sposób wkracza do naszego życia i niejednokrotnie w krótkim czasie doprowadza do tego, czego ludzkim staraniem nie byliśmy w stanie osiągnąć. Publikacja powstała na okoliczność 90. urodzin Franza Jalicsa SJ (1927-2021). W Polsce ukazały się następujące tytuły autora: Kontemplacja (2017), Towarzyszenie duchowe (2017), Rozwój duchowy (2019), Praktyka modlitwy (2020). -41% Noc strachów Była sobie czarna, czarna droga, która prowadziła przez czarną, czarną noc. A na końcu tej czarnej, czarnej drogi rosła wielka stara grusza. A przy tej wielkiej starej gruszy stał koślawy domek z desek. A przed tym koślawym domkiem płonęło małe ognisko. A wokół tego małego ogniska siedziało kilkoro przyjaciół. A każdy z tych przyjaciół miał do opowiedzenia niesamowitą historię... -38% Pod mikroskopem Czy żywność GMO zmienia nasze geny? Czy antybiotyki szkodzą na jelita? Czy możemy wyleczyć się, stosując homeopatię? Czy jedzenie z mikrofalówki szkodzi? Czy kawa wypłukuje magnez, a jego brak powoduje skurcze mięśni? Czy przeziębiamy się na skutek zimna? Nie wszystko, w co wierzysz, jest prawdą. Autor tej książki wnikliwie przygląda się powszechnym przekonaniom dotyczącym zdrowia i medycyny. Szuka źródeł, wyjaśnia, rozkłada na czynniki pierwsze. W natłoku informacji trudno odróżnić fakty od mitów. To, co nam pomaga, od tego, co szkodzi. Teorie spiskowe od rzetelnej wiedzy. A stawka jest wysoka – jest nią nasze zdrowie. Poznaj największe absurdy medyczne ostatnich lat. Przyjrzyj się im pod mikroskopem! Patryk Nowak – diagnosta laboratoryjny, absolwent Akademii Medycznej we Wrocławiu (obecnie Uniwersytetu Medycznego) na kierunku analityka medyczna. Studia ukończył z wyróżnieniem. Od 2010 roku pracuje w Zakładzie Patomorfologii i Cytologii Klinicznej Uniwersyteckiego Szpitala Klinicznego we Wrocławiu. Interesuje się analityką medyczną, zdrowiem człowieka i czynnikami, które na nie wpływają, w tym żywieniem. Ufa nauce. Popiera szczepienia, nie kontestuje żywności GMO, nie boi się technologii Wi-Fi czy 5G. Wierzy w dowody oparte na faktach. Od 2015 roku prowadzi na YouTubie kanał edukacyjny Pod Mikroskopem. Skupia on już ponad 140 tysięcy subskrybentów i zawiera ponad 600 filmów mających prawie 35 milionów odsłon. okGJ.